
SZPIEG W KSIĘGARNI: „Na sygnale. Z życia ratownika medycznego”, Lysa Walder – recenzja
Odsłony: 169
RECENZJA PREMIEROWA
Szesnastolatka z Wielkiej Brytanii lubi przygody. Ucieka do cyrku i objeżdża z nim Europę. Po czterech latach rozpoczyna studia przygotowujące do zawodu pielęgniarki. Po trzech miesiącach nauki ma kontakt z pacjentami. Pod koniec szkolenia trafia na oddział ratunkowy. To jest coś dla niej. To jest jej bajka. W kwietniu 1994 roku jako technik ratownictwa medycznego rozpoczyna pracę w Londyńskim Pogotowiu Ratunkowym. Poznajcie Lysę Walder. Żonę ratownika, mamę trójki dzieci, pielęgniarkę i ratowniczkę medyczną. Zapnijcie pasy. Włączam koguty i sygnały. Jedziemy na wezwanie. Zapraszam na recenzję książki Lysy Walder Na sygnale. Z życia ratownika medycznego, która dziś ma premierę.
Pierwsza akcja Lysy to zatrzymanie akcji serca. Po niej wyglądała strasznie. Miała porwane rajstopy, porysowane kolano, zniszczoną fryzurę. Była spocona, lecz… nabuzowana! Od tej pory numer alarmowy wzywa ją do pracy. Kobieta żyje w trasie i w traperach na nogach. To istotne wyposażenie ratowniczki. Czasem musiała wyważyć drzwi kopnięciem, innym razem brodziła w śmieciach znajdujących się w domu starszego mężczyzny. Co jeszcze wchodzi w skład „wyposażenia” ratowniczki medycznej oprócz wiedzy i pewnych cech charakteru? Kamizelka nożoodporna i tajne hasło. W tym zawodzie trzeba być silnym nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Trudne warunki pracy. Wezwanie za wezwaniem. „Ponownie przełączam się na tryb pracy, jestem gotowa na kolejne wezwanie”. (s. 108)
Lysa Walder co tydzień w pracy ma do czynienia z około pięćdziesięcioma pacjentami. Najczęściej pogotowie wzywane jest do narkomanów i pijaków. Można umrzeć na stojąco czy doznać udaru w krępującej sytuacji. Dla Lysy życie ludzkie nie ma tajemnic, widziała chyba wszystko, choć nigdy nie wie, co przyniesie następne wezwanie. Na co dzień radzi sobie z życiem, śmiercią, bólem, strachem, szokiem, nietypowymi schematami, dziwnymi zachowaniami, stawiając na szali własne zdrowie i życie narażone na zagrożenie, czasem niewidzialnego wroga. Tak było z przypadkiem młodego Włocha, który… nie mógł chodzić, bo bolały go nogi. Lysa jeździ do wezwań smutnych, przerażających, traumatycznych, śmiesznych i niedorzecznych. Często jest wtedy narażona na napaść. Zdarzało się, że popełniła błąd. Akcja z topornikiem zrobiła na mnie duże wrażenie. Wstrząsnął mną widok kobiety zaatakowanej tasakiem przez męża, lecz jeszcze bardziej zaskoczyła mnie prawda o tym przypadku. Los bywa nieprzewidywalny. „W tym zawodzie każde ryzyko, duże czy małe, musi być traktowane bardzo poważnie”. (s. 102)
Ratownik medyczny to profesjonalista. Uczucia odkłada na bok. Jak sama bohaterka przyznaje, były wezwania, kiedy łza kręciła się w oku, szybciej biło serce, pojawiał się uśmiech na twarzy, bo inaczej się nie da. Lysa myśli o pacjentach, zastanawia się nad ich życiem, marzeniami; czasem poznaje ich dalsze losy. Przy opisie niektórych wezwań bezpośrednio udziela rad o udzielaniu pierwszej pomocy, jednak to w ostatnim rozdziale daje wskazówki dla dzwoniących pod numer alarmowy, popierając je przykładami z akcji, gdy sama prowadziła karetkę.
Książka podzielona jest na siedem części, które składają się z kilku, kilkunastu rozdziałów – krótkich historii przypadków medycznych. Taka forma ułatwia czytanie, dodając jej lekkości, mimo dużego ładunku emocjonalnego i kalibru zdarzeń. Przy tym autorka ukazuje kondycję londyńskiego społeczeństwa i tego, co się dzieje w czterech ścianach; ujawnia prawdę o ludzkiej naturze i ludziach, których czasem nie mogła zrozumieć. Mnie także przychodziło to z trudem. Wprawdzie moje odczucia były wtórne, ale tylko w nieco mniejszym stopniu od tych opisanych. Miałam wyłączony obraz, ale włączoną wyobraźnię. „Cały czas uczysz się czegoś o ludziach”. (s. 72)
Wprawdzie publikacja Na sygnale to literatura faktu, ale czytało mi się ją rewelacyjnie i szybko jak dobrą powieść obyczajową z rozbudowaną warstwą społeczną, z elementami psychologicznymi, sensacyjnymi, tragicznymi i humorem w tle. Nie przeczytałam jej, ja ją pochłonęłam mimo towarzyszących mi skrajnych emocji, gdyż Lysa Walder pokazuje ludzką twarz swojej pracy i nieludzką gapiów. Przy tym pisze z wprawą, swobodnie, realistycznie opisując swoje przypadki tak, że książkę czyta się z przyjemnością, także ze względu na szatę graficzną i redakcję. Z niezmierną ciekawością poznawałam kulisy pracy ratowników medycznych, ich slang, tajemnicze przypadki, obserwowałam zmiany w ratownictwie na przestrzeni lat. Na sygnale. Z życia ratownika medycznego to poruszająca lektura o prawdziwym życiu, o nas samych i naszych słabościach, chorobach i nałogach prosto z linii frontu.
Sięgnijcie po dzisiejszą premierę wydawnictwa Filia i zgłębcie tajniki pracy ratowniczki medycznej z długoletnim stażem w największym darmowym pogotowiu na świecie – w Londynie.
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Gdzie znajdziesz książkę?
Dowiesz się klikając w okładkę.
Wydawnictwo: Filia
Autor: Lysa Walder
Tytuł: Na sygnale. Z życia ratownika medycznego
Tytuł oryginalny: Fighting fot Your Life: A Paramedic’s Story
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Data wydania: 3.06.2020
Ilość stron: 368
ISBN: 978-83-8195-070-1
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.