Odsłony: 191
Na łamach naszego portalu było ostatnio dość „zbrodniczo”, a to za sprawą dwóch książek Aleksandry Rumin Zbrodnia i Karaś oraz Zbrodnia po irlandzku. Ponownie wracamy na warszawskie Bielany. Wprawdzie karuzela co niedziela już się nie kręci, za to po dzielnicy kręci się skompromitowany dziennikarz z najpoczytniejszej lokalnej gazety „Bielańczyk” – Piotr Kasztelan. Zasłynął on przejechaniem gwiazdy pop Florelii, ponoć nieumyślnie! Cóż poradzić, stało się. Co się jeszcze stanie? Zakręćmy kołem zbrodni! Zapraszam na recenzję Zbrodnia na blokowisku Aleksandry Rumin.
Autorka upodobała sobie Bielany i ponownie zabiera tam czytelnika. Zaczęła śpiewająco, a potem było coraz lepiej i coraz bardziej… ekologicznie! Przez dzielnicę przepływa Potok Bielański zwany Smródką. Budzi w mieszkańcach grozę i wstręt z powodu toksycznych zanieczyszczeń, ale kaczki pływają i mają się dobrze. Ekosystem Bielan tworzą upierdliwe gołębie, wiewiórki, dzik Chrumczysław wyjadający resztki przy kontenerach na śmieci, bezdomny w budce telefonicznej oraz banda dziewięcioletniej Marysi, terroryzująca mieszkańców osiedla. „Tu są Bielany, kochana”. (s. 164)
Poznajcie Piotra Kasztelana, Bielańczyka z krwi i kości, który po różnych perypetiach zaczął pracę w lokalnej gazecie. Zna tu każdy kamień, więc swobodnie się porusza. Tropi lokalne sensacje, ujawnia przekręty, walczy o sprawiedliwość. Z pomocą sieci informatorów zbiera materiały do skandalicznych reportaży oraz kolekcjonuje skandale i plotki. Z doświadczeniem w terenie i reporterskim nosem wyrusza w teren tam, gdzie się coś dzieje, czyli na spotkanie „ze swoim wrednym, nieznającym litości przeznaczeniem”. Bo kłopoty to jego specjalność. I to jakie!
W dniu meczu Polski z Somalią do biura gazety przychodzi Dagmar Homoncik, właściciel wydawnictwa Złota Rybka, odebrać nagrodę z konkursu. Dziennikarz ze znanych sobie powodów morduje Homoncika, spychając go z mostku do Smródki. Zbrodnia doskonała? Prawie! Męczarnie konającego zagłuszają krzyki kibiców sprzed telewizorów, nie ma świadków. Brak dowodów przestępstwa, motywu także. Ale prawie robi różnicę! Pod drzwi redakcji ktoś podrzuca anonim. Na kartce nabazgrane są trzy słowa i przecinek: „Wiem, co zrobiłeś”. (s. 117)
Aleksandra Rumin jest świetną obserwatorką zachowań ludzkich, orientuje się w świecie celebrytów i ustawek, ale do wszystkiego ma dystans. W najnowszej powieści przedstawia Bielany jako Polskę w pigułce. W przejaskrawiony sposób kreśli portrety mieszkańców osiedla, poczynając od ich niebanalnych imion i nazwisk. Punktuje ich wady i zachowania, pewne zjawiska, łącząc ze sobą absurd i groteskę, przeplatając całość czarnym humorem. Są protesty, demonstracje, rywalizacja, akty terroryzmu, wielkie miłości i znacznie więcej. Ucieszył mnie rozdział „O jedną książkę za daleko”, w którym autorka bierze pod lupę czytelników przetrzymujących książki. Chętnie wybrałabym się do baru Salmonella, który robi furorę w okolicy, a mamę zapisała do Klubu Seniora „Opór” na czele z prezeską Mamzelą. Jednak najbardziej rozbawiły mnie rozdziały poświęcone szpitalowi, rzecz jasna bielańskiemu. Prawdziwy majstersztyk! Lekarze i pielęgniarki postępują zgodnie z enefzetowskim przysłowiem i przypominają wszystkim, że „z katarem się na SOR nie przyjeżdża!”. (s. 146)
Również ta powieść Aleksandry Rumin obnaża ludzką naturę, zwierzęcą również pod czujnym okiem dzika Chrumczysława, zerkającego z każdej nieparzystej strony książki. Wprawdzie to komedia kryminalna, lecz zagadka zbrodni schodzi na dalszy plan i oddaje pola codzienności lokalnej społeczności. Dostaje się każdemu niezależnie od wieku, płci, zawodu czy zasług. Autorka z wielką wprawą wtyka szpileczki i przypina je, tworząc wielobarwną mapę złożoną z absurdów, przywar, relacji międzyludzkich i polskiej mentalności. Uśmiech na twarzy gwarantowany, począwszy od niebanalnych tytułów rozdziałów, a na zaskakującym zakończeniu skończywszy. Trafione w punkt! Wartkie tempo akcji bierze liczne, ostre zakręty nieprzewidywalne w skutkach, inteligentny humor okraszony złośliwościami, mnogość absurdalnych wątków, gra skojarzeń, lekki i zabawny styl gwarantują świetną rozrywkę i poprawę nastroju. „Najważniejsze to przekonać do siebie opinię publiczną” (s. 270)
Problemy mieszkańców Bielan i ich małe wojenki to nasze polskie bolączki. Zbrodnia na blokowisku to satyra o nas samych na nas samych. I choć powieść jako żywo przypomina naszą polską rzeczywistość, to autorka zarzeka się, że to jedynie wytwór jej zwichrowanej wyobraźni. Niechaj i tak będzie. A ja czekam na obiecane kolejne dwadzieścia pięć części zbrodni.
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Initium
Autor: Aleksandra Rumin
Tytuł: Zbrodnia na blokowisku
Data wydania: 2020
Ilość stron: 304
ISBN: 978-83-66328-13-6
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.