SZPIEG W KSIĘGARNI: “Pustostany” Dorota Kotas – recenzja

Odsłony: 561

O debiucie Doroty Kotas  można powiedzieć: “słowotok” o wszystkim i o niczym.  Ale jakie to “nic” jest ważne! Autorka, niewątpliwie obdarzona świetnym zmysłem obserwacji i umiejętnością budowania klimatu opowieści,  w pierwszoosobowej narracji opowiada o rzeczach zwykłych i banalnych, ale w życiu nieodzownych. Proza codzienności okraszona surrealizmem. Specyficzna, niszowa, zachwycająca.

Wiemy, że nie szata zdobi człowieka, nie powinno się sądzić książki po okładce, a pozory  mylą. Jednak to właśnie często okładka przykuwa nasza uwagę, sprawia, że z ciekawością sięgamy do daną książkę, a kilka początkowych lub  losowo wybranych fragmentów powoduje, że albo się zatracamy w lekturze albo ją odrzucamy.

W tym przypadku zaczęło  się od okładki. Geometryczne, przestrzenne kształty, tylko cztery kolory…. O, jak przyjemnie odpocząć od “modnych trendów” wciskanych czytelnikom przez wydawców rzekomo zgodnie z oczekiwaniami!
Ilustracje Karoliny Lubaszko zdecydowanie idą pod prąd, zresztą – to jest sztuka, a nie  kolaż zdjęć z domeny publicznej okraszony przekombinowaną czcionką.
Przeczytałam pierwsze zdanie. Jak to? Latarnia morska w szafie?? Zafrapowało mnie to mocno, więc poszłam, jak ogary w las, dalej. I… odłożyłam tę książkę na później niczym smakołyk do spiżarni. Chciałam dawkować sobie tę prozę po kawałku, po rozdzialiku. Nie wytrzymałam. Pochłonęłam na raz. Tkwię teraz w zachwycie, który postaram się ubrać w słowa. Może bezładne i nieporadne, zapiski-brudnopiski, ale nie mogę tej książki pominąć milczeniem.

Z góry uprzedzam – to nie jest odpowiednia propozycja dla tych, którzy lubią prozę typowo fabularną, pełną dialogów i emocji związanych z dramatycznymi losami bohaterów. To wyśmienity kąsek dla  miłośników literackich eksperymentów i fanaberii, czytelników gustujących w prozie bardziej skupionej na języku, narracji, opisach i kreacjach wykraczających poza ramki.
Nie każdy odnajdzie się w tego typu lekturze, zatem – czytajcie na własną odpowiedzialność, mój prywatny zachwyt nie musi być zaraźliwy.

O debiucie Doroty Kotas  można powiedzieć: “słowotok” o wszystkim i o niczym.  Ale jakie to “nic” jest ważne! Autorka, niewątpliwie obdarzona świetnym zmysłem obserwacji i umiejętnością budowania klimatu opowieści,  w pierwszoosobowej narracji opowiada o rzeczach zwykłych i banalnych, ale w życiu nieodzownych. W pozornie czczej gadaninie pokazuje  sens i bezsens życia, w różnych odcieniach. Proza codzienności, nakreślona z dużą dozą wrażliwości  oraz ironią, przyprawiona została surrealizmem i  podchodzi pod groteskę. Nieraz przyjdzie nam zastanowić się, czy to jawa, czy sen, ich pogranicze, a może  tyko fantazja?
Sporo tu refleksji,  zarówno poetyckich jak i przyziemnie gorzkich. Dużo uwagi poświęcono szczegółom, także tym, których w codziennym biegu nie dostrzegamy. Niby nic nowego, ale zapisane – zaczyna istnieć wyraźniej.

“I chyba wtedy wszystko się zaczyna: jak zwykle ratuję świat. Po prostu – zapisuję rzeczy, a one dalej są  i dzięki temu wszyscy jesteśmy bezpieczni”
( s. 17).

Narratorka-bohaterka jest przeważnie  bezrobotna, samotna, introwertyczna, “dzika” i wolna, indywidualistka,  nie daje się wcisnąć w schematy, żyje po swojemu, z całym inwentarzem własnych dziwactw, lęków i przyzwyczajeń.  Przeraźliwie praktyczna, ale też jakby bujająca w obłokach, marzycielka, mistrzyni prokrastynacji, zagubiona, poszukująca, na swój sposób szczęśliwa. Wrażliwa, empatyczna i kochająca zwierzęta. Trudno powiedzieć, czy da się lubić, ale z pewnością to interesująca postać, z którą nieraz można się choćby częściowo utożsamić.

Tytułowe  “pustostany ” są  pełne! Pełne ludzi, dziwaków, roślin, zwierząt, duchów.  Znajdują się tu opuszczone mieszkania po zmarłych, nieprzeczytane listy, ubrania do donoszenia i przeterminowane jedzenie, rzeczy niepotrzebne i niezbędne. Kamienica na Grochowie. Gwar pobliskiego bazaru. Nad wszystkim unosi się atmosfera minimalizmu i “slow life” graniczącego z marazmem.
Pustostany nie są jednak żadnym poradnikiem stylu życia! To bardziej zbiór obrazków jak wygląda, czy też jak może wyglądać, czyjś żywot widziany z pewnej, literacko przetworzonej perspektywy. Nie da się pozbyć wrażenia, że chodzi tu nie tylko o opuszczone lokale w starych kamienicach, ale o “pustostany wewnętrzne”, o skomplikowaną architekturę i urbanistykę naszej psychiki.

Niełatwo się o tej książce opowiada i nie da się idealnie oddać atmosfery tej prozy.  Mnie urzekła niesamowicie, ale nie jest to książka,  którą rozdałabym wszystkim znajomym z poleceniem “musisz to przeczytać!”.  To specyficzna lektura, która na pewno znajdzie swoich amatorów, nieco nierówna, ale dobra, smaczna, swojska i wykwintna jednocześnie.  Smutna i wesoła zarazem. Momentami przygnębiająca, ale też  niosąca radość.
Doceniam świetny zmysł obserwacji, wrażliwość i pomysłowość. Autorka niewątpliwie ma oczy i uszy otwarte na otaczający ją świat i ludzi, co więcej umie to przekazać.  Rzeczywistość przedstawiona przez Dorotę Kotas jest – wypisz, wymaluj – nasza.  Weźmy na przykład rozdział o poczcie, czy sceny z bazaru. Dodatkowo  autorka potrafi ubarwić tę prozę życia, nadając niezwyczajności rzeczom zwyczajnym.
Jakbym miała koniecznie porównać to postawiłabym Pustostany na półce obok twórczości Weroniki Murek, ze względu na podobne “odjechane klimaty”, skojarzenie z Mironem Białoszewskim i jego “rupieciarnią” też nie jest bezpodstawne.

Cieszę się, że miałam okazję zaczerpnąć z “Niebieskiej Studni” świeżej wody, mam nadzieję, że Dorota Kotas nie zaniecha pisania. Znakomicie jej to wychodzi, ale może być jeszcze lepiej. Chciałabym zobaczyć nazwisko autorki na liście nominacji do Literackiej Nagrody Nike oraz Gdyni.  A do Pustostanów będę wracać. Nie przeterminują się.

polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Tytuł: Pustostany
Autor: Dorota Kotas
Ilustracje: Karolina Lubaszko
Liczba stron: 184
Rok wydania: 2020
ISBN: 978-83-66324-03-9

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

 

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *