Odsłony: 278
Ta współczesna, fantastyczna opowieść oparta jest na motywach słowiańskich baśni, zwłaszcza tych o Babie Jadze. To dość posępna i mroczna, ale na swój sposób urzekająca, ciekawa i mądra historia, która do ostatnich stron trzyma w napięciu. Dotyka trudnych tematów związanych ze śmiercią, stratą, samotnością, przeznaczeniem, odpowiedzialnością, dokonywaniem wyborów i ponoszeniem konsekwencji. To także opowieść o przyjaźni, miłości i rodzinie, w niezwykłych, magicznych i niekiedy budzących grozę okolicznościach. Podsunęłabym tę książkę nie tylko młodym czytelnikom…
Dawno nie czytałam żadnych baśni, sama niespecjalnie sięgam po literaturę fantastyczną, oczywiście pewna doza fantastyki trafia się wśród książek czytanych dzieciom, jednak przeważają tu motywy typu gadające zwierzęta, czy magiczne przedmioty. Takich typowo baśniowych historii o czarownicach, diabłach, szklanych górach i kwiatach paproci nie czytamy, ale to nie jest niczym uzasadnione, po prostu- tak się akurat składa. Niewątpliwie na baśnie, klechdy i legendy też przyjdzie czas. Tymczasem pełna ciekawości i najlepszych chęci wzięłam “na tapet” przebój brytyjskiego rynku wydawniczego, uhonorowaną w 2019 r. m. in The Bristish Book Award i Waterstones Children’s Book Prize powieść “Dom na kurzych łapach” Sophie Anderson. Zwabiła mnie piękna i pobudzająca wyobraźnię okładka, szczerze przyznam, ale też zaintrygował tytułowy dom i to, jak współczesna autorka “ugryzła” baśniowy temat. W sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce i wyszło mi to na dobre, bo wiele dostałam.
Od czego by tu zacząć… Streszczenia fabuły u mnie nie znajdziecie.
Jak pewnie pamiętacie, w bajkach Baba Jaga mieszkała w chatce stojącej na kurzej nóżce. Tu zaś mamy dom na dwóch kurzych łapach, w dodatku mający możliwość swobodnego przemieszczania się, chodzenia, biegania, pływania, kopania, przykucania itp. czyli wszystkiego, co można wykonywać za pomocą takich łap. To nie koniec umiejętności – dom potrafi poruszać właściwie wszystkimi swoimi elementami ( ot, taka specyficzna “mimika”), wypuszczać pnącza, stwarzać wewnątrz siebie np. zagrodę i zamek z mchu, regenerować się, “odrastać”. Do tego czuje i rozumie jak człowiek, tylko nie umie mówić. Dziwny z niego byt. Trudno go określić, ale z pewnością jest żywy i stanowi ważną, kluczową, fenomenalną postać w tej opowieści.
Nie jest jedyny na świecie, bowiem w podobnych chatach mają swe siedziby inni Jagowie. Kim są Jagowie? To specyficzna grupa “osób” (ludzi?), żyjących po kilkaset lat, ich głównym zadaniem jest przeprowadzanie zmarłych przez Bramę, po uprzednim przygotowaniu ich na wędrówkę do gwiazd. Taką właśnie Jagą, Strażniczką Bramy jest Baba, babcia Marinki – głównej bohaterki i zarazem narratorki.
Dziewczynka jest sierotą, ma 12 lat, czuje się bardzo samotna i marzy o tym, by gdzieś osiąść na stałe, poznać ludzi i świat, znaleźć przyjaciół, coś przeżyć. Tymczasem wznosi ogrodzenie z kości, pomaga babci przygotowywać pożegnalne uczty dla zmarłych, uczy się tekstów pożegnania, nie za bardzo może oddalać się od domu. Nie uśmiecha jej się zostać Strażniczką Bramy, nie chce tego.
Splot pewnych wydarzeń sprawia, że będzie musiała wypić piwo, którego nawarzyła i podjąć się zadań, których chciała uniknąć. Ale to nie znaczy, że całkiem podda się przeznaczeniu. O nie, finał opowieści pokazuje, że można “być Jagą i kimś znacznie więcej”, zwłaszcza jeśli się ma taki skomplikowany status ontologiczny jak nasza bohaterka.
Spotkałam się z opiniami, że Marinkę trudno polubić, a jej zachowanie jest ze wszech miar irytujące. Trudno mi polemizować z czyimiś osobistymi odczuciami, zastanowiłam się tylko, czy osoby wydające tak łatwy osąd, zadały sobie trud, by spróbować ją zrozumieć. Dziewczynka buntuje się przeciwko przeznaczonej dla niej roli, chce podążać za własnymi marzeniami, pragnie przyjaźni, towarzystwa, także pewnej stabilności otoczenia. Jest egoistyczna, choć raczej powiedziałabym – niepokorna. Ma przecież dobre serce, kocha babcię i za nią tęskni, opiekuje się troskliwie swoimi zwierzętami, nie można jej zarzucać tego, że chce być sobą i nie godzi się potulnie na los. Jest też zagubiona, popełnia błędy (któż ich nie popełnia!), ale konsekwentnie dąży do celu, który sobie obrała, nie sposób odmówić jej determinacji i odwagi. Wiele jej złych decyzji wynika z niewiedzy, niedojrzałości, niezaspokojonych potrzeb. To przecież jeszcze dziecko, nie osądzajmy Marinki zbyt surowo.
Fabuła jest w sumie prosta, ale wciągająca i trzymająca w napięciu, z nie mogłam wytrzymać z ciekawości, ale powstrzymałam się przed zajrzeniem na koniec, czy uda się Marince zrealizować plan i czy efekt będzie pomyślny. Czy w tej mrocznej i smutnej historii będzie miejsce na happy end? Nie zdradzę!
Powiem tylko, że niewątpliwie mocną stroną tej powieści są barwne, nietuzinkowe postaci (dom!!!), tajemnicza, wiejąca grozą atmosfera (kości, czaszki, przeprowadzanie dusz…), czerpanie pełnymi garściami z słowiańskiej mitologii, baśni, folkloru, rosyjska kuchnia i orientalny klimat targu. Nie brakuje mądrego przesłania i naprawdę nie trzeba zbytnio się wysilać, by je zrozumieć, ale można jeszcze zajrzeć głębiej i przyjrzeć się postaciom, motywom od innej strony, z innej perspektywy, “przymierzyć” tę powieść do baśni i odczytać współcześnie.
“Dom na kurzych łapach” nie tylko wciąga w wir magii i przygody, ale dotyka trudnych tematów związanych ze śmiercią, stratą bliskich osób, samotnością, przeznaczeniem, odpowiedzialnością, dokonywaniem wyborów i ponoszeniem konsekwencji. To także opowieść o przyjaźni, miłości i rodzinie, zaufaniu, wspieraniu się, docenianiu życia i jego różnych barwach. Tę urzekającą, ciekawą i mądrą, choć mroczną i posępną książkę podsunęłabym nie tylko młodym czytelnikom.
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawnictwo Young (imprint wydawnictwa Kobiecego)
Autor: Sophie Anderson
Tytuł: Dom na kurzych łapach
Tłumaczenie: Przemysław Hejmej
Liczba stron: 328
Data wydania: styczeń 2020 r.
ISBN:978-83-66436-64-0
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.