SZPIEG W KSIĘGARNI: „Świąteczne drzewko życzeń” Emily March – recenzja powieści

Odsłony: 243

Chociaż Boże Narodzenie już za nami, to w niektórych domach jeszcze stoją pięknie przystrojone choinki, na ulicach wieczorową porą mrok rozjaśniają świecące ozdoby bożonarodzeniowe. Magia świąt jeszcze działa i podziała dłużej, choćby za sprawą świątecznych książek. Pod koniec zeszłego roku na rynku wydawniczym pojawiło ich się wiele. Dziś zapraszam na recenzję jednej z nich, powieści Świąteczne drzewko życzeń amerykańskiej pisarskiej Emily March.

W Wigilię do Świętego Mikołaja dzwoni sześcioletni Reilly z Nashville, adoptowany syn lekarki Jenny Stockton. Dostał numer od anioła. Mikołaj odebrał telefon, a raczej nieznany mężczyzna podający się za niego. Dobrze wczuł się on w nową rolę i łatwo nawiązał kontakt z rezolutnym chłopcem. Do listy prezentów Reilly chciałby dodać jeszcze jedno specjalne życzenie, choć zdaje sobie sprawę, że może być na to za późno. To życzenie gwiazdkowe: „Tatuś. Chciałbym dostać tatusia”. (s. 33)

Mikołajem przez przypadek stał się Devin Murphy, który na święta przyjechał do rodziny w Eternity Springs. Przez przypadek stracił swój telefon, ale dostał zastępczy, stary telefon na kartę. Wręczyła mu go Celesta Blessing, ambasadorka miasteczka, jego dobry duch mówiący zagadkami. Ma ona też ona niezwykłą zdolność udzielania rad w odpowiednim miejscu i czasie. Devin wysłuchał wcześniej rady: „Boże Narodzenie to obietnica. Boże Narodzenie to podarunek. Nie bądź więźniem przeszłości. Jeśli za pierwszym razem się nie powiedzie, nie rezygnuj z pogoni za marzeniem. Otwórz oczy, serce i wyobraźnię na możliwości, które na ciebie czekają. Musisz wierzyć. Życzenia naprawdę się spełniają. A kiedy zadzwoni świąteczny dzwonek, Devinie Murphy, nie zapomnij odebrać”. (s. 30)

Między Mikołajem i chłopcem nawiązuje się nić przyjaźni. Devin poznaje telefonicznie jego matkę. Oboje są zafascynowani sobą. W sylwestra po ostatniej rozmowie zamiast fajerwerków na niebie, Jenna i Reilly mieli fajerwerki w domu. Przeżyli horror. Od pewnego czasu stalker uprzykrzał im życie. Jednak to, co zrobił w tę szczególną noc, diametralnie zmieniło ich życie. Działania stalkera przeraziły także mnie. Byłam wstrząśnięta i zaskoczona, że… tak można! Nie zdawałam sobie sprawy, jak może wyglądać stalking. Poznałam jego najgroźniejsze formy: swatting i doxing. Współczułam Jennie. Razem z nią straciłam poczucie bezpieczeństwa. Razem z nią oglądałam się za siebie, żyłam w strachu, ciągle uciekałam. Reilly w mgnieniu oka stracił swoje dzieciństwo, nabawił się traumy, szybciej dorósł. „Wszystko przez tamtego złego pana”. (s. 44)

Eternity Spirngs, miasteczko Świętego Mikołaja, wydaje się idealnym schronieniem przed stalkerem i niepewną przyszłością, magicznym miejscem na spędzenie świąt Bożego Narodzenia. Zwłaszcza gdy młody i przystojny Mikołaj odkrywa tajemnicę Jenny i oferuje pomoc. Lokalna społeczność to wielka rodzina. Ludzie przyjaźnie nastawieni, gościnni, otwarci, chętni do pomocy. Wystarczyło słowo, a mała armia świetnych, doświadczonych specjalistów, godnych zaufania chce ci pomóc. Im też kiedyś ktoś pomógł. Dobro powraca, naprawdę. „Dobrze jest odwzajemnić się tym samym, choćby w małym stopniu”. (s. 203)

Jak mantra w tej powieści pojawiają się słowa: „Musisz tylko uwierzyć”, lecz trudno jest uwierzyć, kiedy życie twoje i dziecka jest zagrożone albo gdy nie masz koło siebie ukochanej osoby. Każdy z nas ma jakąś trudną sytuację jak nie kilka. I każdy z nas ma wybór: pozwalać okolicznościom kierowanie naszym życiem lub żyć według własnej wizji swojego życia. I tu pojawia się Celeste i jej świąteczne drzewko życzeń wybrane spośród miliona w lesie. Choć ubiera je naprawdę, to ma ono wymiar bardziej duchowy, a jedna z ozdób znaczenie symboliczne…

W tej świątecznej powieści Boże Narodzenie obchodzone jest trzykrotnie, ale za każdym razem inaczej. Oczywiście nie może zabraknąć Mikołaja i magii, śniegu i mrozu, lasu i choinki. Tej szczególnej choinki, którą Celeste wybiera na świąteczne drzewko życzeń. Z czasem ta tradycja zostaje przeszczepiona na inny grunt. Czy działa? O tym mogła się przekonać Jenna, ja jeszcze nie miałam okazji. Jednak czytając tę świąteczną książkę w nowym roku, czułam, jakby Boże Narodzenie trwało nadal. Wróciłam wspomnieniami do dzieciństwa, kiedy święta były białe i mróz malował na szybach niezwykłe obrazy.

Powieść Emily March nie jest cukierkowa. Wprawdzie jest Czarnoksiężnik z Oz i Cukiereczek, lecz między nimi nic nie układa się prosto i zwyczajnie, pojawia się wiedźma Anya. Kręta droga do miłości wiedzie przez zasypy, góry, morza i ocean, pełna jest zbiegów okoliczności i zazdrości, przystojnych mężczyzn i pięknych kobiet. Mocno okraszona jest strachem i niepewnością jutra, trochę brakiem zaufania i sceptycyzmem. Oprócz groźnych scen, efektu działań stalkera, nie brakuje tych normalnych, także sielskich czy zabawnych. Słychać rozmowy kobiet, męskie narady, przekomarzanie się dorosłych, dziecięce zabawy, fajerwerki, piski szczeniaka. Razem z mieszkańcami miasteczka będziecie pracować i świętować, robić zakłady, zbierać datki, po prostu żyć.

Przekonajcie się sami, jak działa magia i uzdrawiająca moc Eternity Springs. Odwiedźcie je i spędźcie w nim czas razem z nietuzinkowymi bohaterami, którzy kochają wielkanocne śnieżyce. Na najbliższe Boże Narodzenie ubierzcie własne świąteczne drzewko życzeń. Uwierzcie w marzenia, poznajcie dobrych ludzi, zawrzyjcie nowe przyjaźnie, zmieńcie miejsce zamieszkania, zakochajcie się, dajcie sobie drugą szansę. Ciepła, klimatyczna powieść, która nie tylko zimą rozgrzeje ludzkie serca.

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Autor: Emily March
Tytuł: Świąteczne drzewko życzeń
Tytuł oryginalny: The Christmas Wishing Tree
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Data wydania: 2019
Ilość stron: 346
ISBN: 978-83-66436-24-4

Author: Marta Korycka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *