POZNAJ SWÓJ KRAJ: “PRZEBACZ MI, BRUNHILDO” – fotoreportaż Danuty Baranowskiej

Odsłony: 670

Ach, te piękne Pieniny! Słynna sosna na Sokolicy,  królujące nad okolicą Trzy Korony i spływ krętym  Dunajcem… Zna je i podziwia chyba każdy. Ale czy znacie legendę o Brunhildzie i łysym Bogusławie oraz historię inkaskiego kipu z Niedzicy? Pienińskie opowieści przybliży wam Danuta Baranowska. Zapraszamy na wycieczkę!

 

Pieniny

Włóczęgi po górach i dolinach sprawiają mi niebywałą radość. Mogę tak wędrować godzinami, nie czując zmęczenia, chłonąć piękno krajobrazów i czarownych miejsc, jakie tylko górach można znaleźć. Kocham Tatry z ich surowością i posępnością, ale Pieniny zajmują kluczowe miejsce w moim sercu. Może dlatego, że od najmłodszych lat spędzałam tam wakacje i właśnie w Pieninach mój Tata uczył mnie szacunku i miłości do gór.

Wąwóz Homole, Trzy Korony, Sokolica, zielone rozległe hale, gdzie pasą się owce, przełom Dunajca, wszystko to sprawia, że Pieniny są jednym z najwspanialszych zakątków w Polsce.

Wąwóz Homole
Trzy Korony – najwyższy szczyt w Pieninach

Rzeka Dunajec, kilkakrotnie gwałtownie skręcając, płynie w głębokim, skalnym wąwozie, a wysokość urwistych, wapiennych ścian sięga od trzystu do pięćset metrów ponad lustro wody.

Panorama, jaka rozciąga się ze szczytu skalnych ścian, widok kotłującej się wody oraz przepaści pod nogami robią ogromne wrażenie.

Potok w Wąwozie Homole

Mówiąc o Pieninach trudno nie wspomnieć o słynnej pienińskiej sośnie. Pieniny to przede wszystkim Trzy Korony, będące najwyższym szczytem, rzeka Dunajec ze swoim Przełomem oraz jedno z najbardziej popularnych miejsc – Sokolica. Właśnie na szczycie Sokolicy rosła owa słynna reliktowa sosna. Zawieszona wysoko nad przepaścią była najchętniej fotografowanym obiektem na szczycie. Dzisiaj już właściwie nie istnieje. Pieniny straciły swój wieloletni symbol. Drzewo zostało uszkodzone przez śmigłowiec TOPR w czasie akcji ratunkowej. Resztki powykręcanej, około pięćsetletniej sosny zabezpieczone przez przyrodników smutno przypominają ten wspaniały pomnik pienińskiej przyrody.

Nieistniejąca sosna na szczycie Sokolicy i Przełom Dunajca

O Pieninach i Dunajcu krąży mnóstwo legend. Jedna z nich głosi, że król Bolesław Chrobry wyrąbał mieczem koryto dla rzeki. Inna legenda mówi o rycerzu Ferkowiczu, ścigającym króla węży, który uciekając przed pogonią wyrył swym cielskiem wąwóz, wytyczając w ten sposób drogę rzece. Jeszcze inna opowiada o skoku Janosika, który uciekając przed hajdukami pana na Niedzicy przeskoczył Dunajec pomiędzy szczytami Facimiecha i Klasztornej Góry w miejscu, które nazywane jest Zbójnickim Skokiem. Mieszkańcy wierzą, że po tym skoku pozostał na skale odciśnięty ślad kierpców.

Owce na pienińskiej hali

Przepiękny zamek w Niedzicy, położony nad brzegiem jeziora Czorsztyńskiego zawsze będzie mi się kojarzył z Janosikiem, węgierską szlachtą oraz… Inkami.

Zamek wzniesiony został około 1310 r. przez Węgra Kokosza Borzeviczy’ego. W osiemnastym wieku jeden z jego potomków Sebastian Berzeviczy poślubił w Peru Indiankę, a ich córka Umina wyszła za mąż za ostatniego potomka królewskiego rodu Inków, Tupaca Amaru.

Na skutek zawirowań politycznych w ucieczce przed hiszpańskimi konkwistadorami, rodzina Tupac Amaru trafiła do Włoch, gdzie Tupac zginął zasztyletowany, a Umina ze swoim polskim ojcem Sebastianem i rocznym synkiem schroniła się w zamku Borzeviczych w Niedzicy. Jednak i tam nie dane było żyć im spokojnie. Prześladowcy dopadli i zamordowali Uminę.
Ranny Sebastian powierzył wnuka Antonia swemu bratankowi Wacławowi Benesz-Berzeviczemu, przekazując mu jednocześnie  dokument spisany w Niedzicy w czerwcu 1797. Dokument ów mówił o testamencie Inków i ukrytych inkaskich skarbach.

W 1946 r. zjawił się na zamku potomek Antonia, Andrzej Benesz z Bochni z dokumentem i świadkami. Ze schowka pod zamkowymi schodami wydobyto (według wskazówek pergaminu) ołowianą tubę, a z niej testament spisany pismem węzełkowym. Co się stało później z niedzickim kipu – nie wiadomo. Testament Inków zaginął, a indiańska klątwa mówi, że śmierć dosięga każdego, kto chce wydrzeć tajemnicę Synów Słońca.

Andrzej Benesz zginął w wypadku samochodowym w 1976 roku.
Mimo usilnych poszukiwań nie odnaleziono grobu księżniczki Uminy, którą rzekomo pochowano w srebrnej trumnie pod podłogą zamkowej kaplicy.

Kiedy po jakimś czasie zawitałam do dalekiego Peru, oglądałam pozostałości wspaniałej cywilizacji Inków, odwiedziłam Muzeum Sztuki Prekolumbijskiej w Limie i ujrzałam w gablocie oryginalne inkaskie kipu, moje myśli poszybowały do Niedzicy. Aż się wierzyć nie chce, że tajemniczy lud Inków jest w jakiś sposób związany z jakże odległą  Polską.

Inkaskie kipu w Muzeum w Peru

U latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku na zamku w Niedzicy  był kręcony film dla młodzieży pod tytułem „Wakacje z duchami”. Sceny z filmu nawiązują do legendy o księżnej Brunhildzie, a  każdy kto oglądał ten film pamięta słowa: Przebacz mi, Brunhildo.

Legenda mówi, że kiedyś na zamku mieszkała książęca para.

Książę Bogusław i jego żona Brunhilda byli ogromnie w sobie zakochani. Ale po upływie pewnego czasu księżna przyzwyczajona do gości i zabaw na zamku swojego ojca, zaczęła się nudzić i awanturować z powodu prozaicznego życia w Niedzicy. Małżeństwo coraz bardziej i głośniej kłóciło się ze sobą. Któregoś dnia książę Bogusław w gniewie pchnął swoją małżonkę tak nieszczęśliwie, że Brunhilda zachwiała się i wypadła przez okno wysokiej wieży prosto do znajdującej się pod nią studni.

Zrozpaczony i załamany Bogusław błąkał się po zamku zawodząc w kółko słowa: przebacz mi, Brunhildo. Aż pewnego razu usłyszał ze studni głos: przebaczam Ci, Bogusławie łysy.

Książę ucieszył się, ale zdziwił go ten dziwny przymiotnik, ponieważ miał piękne i gęste włosy. Okazało się, że do czasu. Następnego dnia po jego włosach nie było śladu. Od tej pory okoliczni mieszkańcy wierzą, że jeśli ktoś wymówi imię swojej ukochanej nad studnią, a ma coś na sumieniu, obudzi się następnego dnia łysy.

Baszta zamkowa
Dziedziniec zamkowy
Wejście do zamku w Niedzicy

Zacny wybór ksiażek i przewodników po Pieninach w najniższych cenach znajdziecie TUTAJ

tekst i fotografie Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

1 thought on “POZNAJ SWÓJ KRAJ: “PRZEBACZ MI, BRUNHILDO” – fotoreportaż Danuty Baranowskiej

  1. Bardzo dawno bylam znie miom wtedy przyszłym mężem w Pieninach. To już 55 lat. Fajnie powspominać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *