Z HOLANDIĄ NA “TY”: Blumencorso i bajeczny ogród

Odsłony: 111

Holandia, The Netherlands, Królestwo Niderlandów – kraj marzeń, (nie)spełnionych wizji, wielu dramatów życiowych, a dla niektórych z nas miejsce życia. Dla innych to idealistyczna kraina wiatraków oraz małych kamieniczek wplątanych w bałagan architektoniczny niemal każdego miasta. Mityczny Amsterdam, supernowoczesny Rotterdam, tajemnicze Heusden i Zaltbommel…. To przestrzeń między Mozą i Skaldą, kraj wolności, czasem tylko pozornych. Ot – Holandia.
Trudno powiedzieć, dlaczego kocham ten kraj. Tak po prostu jest:)

– Rozsunąć się. Kilka Policji tu może przejechać ! – krzyczy proporcjonalnie zbudowana blondynka w zielnym, odblaskowym stroju.
Wokół ronda pozastawiane są metalowe barierki jak na koncertach. Za nimi stoją ludzie. Upał. Nad nami lata policyjny helikopter. Od ronda na prawo zamknięty wjazd do miasteczka. Na lewo droga jest jeszcze otwarta, a w jej połowie na trawie stoi trybuna.
Zgodnie z planami Blumencorso, czyli parada kwiatowa, miała iść drogą od Leidy – do Haarlem. Jakież było zdziwienie samych służb technicznych, kiedy sprawa zaczęła się komplikować. Minęła planowana godzina „W” , czyli 14.45. Nic się nie dzieje konkretnego… . Wreszcie na rondo wyszedł pan z wielką, samogrającą kataryną. Kiedy instrument pracował na siebie, mężczyzna i kilku nieletnich podbiegali do nas prosząc o pieniądze. Wszystko opóźniało się. Dlatego prawdopodobnie organizatorzy wykombinowali szczudlarzy w strojach motyli.

 

Dziewczyny robiły co mogły, by zabawić publiczność. Kilka minut za nimi pojawił się zespół holenderskich muzyków , grających międzynarodowe szlagiery bluesowe, disco itp. Ubrani są w żółte kuboty, bluzy w kolory Holandii. Publika bawi się, myśląc, że to tak na poważnie już się zaczęło. Muzycy grają po dwóch stronach ronda i wzdłuż wolnych pasów drogi przedzielonych pasem zieleni. Po chwili znowu coś słychać. Najpierw idą młodzi ludzie o ciemnym kolorze skóry. Usiłują tańczyć sambę i nadać występowi klimat z Rio de Janerio.


Ich troje z bliska są niechlujne, niestarannie wykonane, niedopasowane, a dziewczyny niekoniecznie są zgrane. Dużo hałasu. Aplaus wywołał samochód holenderskiej telewizji. Każdy czekał jednak na clue. Ale nie! Od strony miasteczka, z przeciwnej strony ronda, wybiegła grupka skautów, sprzedając najpierw ser, a potem roztapiający się pod wpływem ciepła tutejsze przysmaki tzw. stroopwafle.
Po 1,5h poślizgu wreszcie pojawił się początek parady: orkiestra młodych ludzi, kolejno autobus udekorowany kwiatami. Jedną z atrakcji pokazu była… śmieciarka z kwiatami. Kilka wielkich platform z postaciami, budowlami np. chińskimi sunęło po przeciwnej stronie ronda. Rozczarowanie paradą potęgowane było przez występy grupy tancerzy, która przyznać muszę, dużo lepsza była w tańcu nowoczesnym.

Kwiatowy szał-ciał

Niestety brak organizacji spowodował, że nie tylko ja wróciłam do przyległego ogrodu tzw. Keukenhof. A tam….róże, fiołki, a przede wszystkim tulipany w setkach odmian, poukładane we wzory. Wrażenie robiły odbijające się w wodzie lub rzeczkach kolorowe klomby, a także zbudowane z nich obrazy, w tym pojawiająca się na wielu zdjęciach rzeka z niebieskich kwiatów.

Dziesiątki barw, chociaż dominował chyba czerwony i jego odcienie. Jeden z kwiatów w połowie był czerwony, a drugiej żółty. Niektóre rośliny za chwile opadną, a inne mimochodem wzrastają.

W odróżnieniu od zeszłego roku na trawie zrobiono miejsca do siedzenia na drewnianych skrzynkach. Obok stałych punktów gastronomicznych powstało kilka bud z jedzeniem: kiełbasą, hamburgerami z wieprzowiny itp.
Ludzie siedzą spontanicznie na trawie. Przybierają też różne pozy: kucają lub leżą przy roślinach, by zrobić najważniejsze zdjęcie życia. Do parku można przyjść z psem – pod warunkiem, że będzie trzymany na smyczy. Tutaj życie toczy się leniwie. Pielgrzymki zachwyconych, pstrykających zdjęcia ludzi przemierzają w kilka godzin 15 hektarów, na których zasadzono miliony bulw.
Odwiedzają oni pawilony z wystawami. W tym roku w jednym z nich motywem przewodnim była miłość. Zatem jednym z nich zbudowano przepiękne konstrukcje kwiatowe. Wśród ‚eksponatów” znalazł się np. elegancki samochód w kolorze pudrowego różu.

 

– Jeśli poświęcicie 10 minut, pokażę Wam co można zrobić z wszystkiego co znajdziecie w Keukenhofie – mówiła pani na niewielkiej scenie – Chwilkę potem zrobiła piękny stroik, a następnie bukiet dla panny młodej.
A mi pozostało nacieszyć oko kwiatami spacerując po przykuchennym ogrodzie. Przecież taki był cel tego wyjazdu. Następna taka okazja będzie za rok!

Trzeba przyznać, że tego dnia z Lisse był bardzo dobrze przemyślany transport lokalny. Przy bramie na przystankach co chwilę podjeżdżały autobusy w kierunku do Leidy (z której połączenia są np. do Hagii, Rotterdamu i w drugą stronę do Amsterdamu itp.) lub na lotnisko Schiphol, skąd także dojechać można do stolicy Holandii, jak również w kierunku Eindhoven i dalej na południe.

Alicja Badetko
Zdjęcia: Alicja Batedko – źródło: ttps://holandiazdjecia.wordpress.com/ https://www.facebook.com/jadebomusze/
materiał chroniony prawami autorskim

Kliknij w zdjęcie i przejdź na stronę autorki poświęconą Holandii

a także na fanpage

 

 

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *