LOGOPEDA RADZI: JAK ZACHĘCIĆ DZIECKO DO ĆWICZEŃ LOGOPEDYCZNYCH W DOMU?

Odsłony: 2464

Rodzice dzieci z wadami wymowy często obawiają się, że kiedy zdecydują się zapisać je na terapię logopedyczną, nie zdołają przyzwyczaić ich do regularnych ćwiczeń w domu. Sądzą, że ich pociechy nie będą entuzjastycznie nastawione do codziennego obowiązku przerywania zabawy, aby wykonać zlecone im przez logopedę zadania. W efekcie postęp w eliminowaniu wad wymowy nadejdzie żółwim krokiem i nie przegoni momentu pójścia dziecka do szkoły. Jak więc skutecznie zachęcić małe dziecko do codziennych ćwiczeń praksji oralnej i utrwalania nabytych umiejętności?


JAKIE ĆWICZENIA LOGOPEDA ZALECA WYKONYWAĆ W DOMU?

Aby móc odpowiedzieć na to pytanie, najpierw trzeba wyjaśnić, jak wygląda nauka wymowy w gabinecie logopedycznym. Terapia dyslalii (czyli likwidacja niepoprawnej artykulacji głosek, na przykład nauka poprawnej wymowy głoski „sz”) jest przeprowadzana według określonego schematu. Na początku po określeniu przyczyny złej artykulacji, logopeda „nastawia” narząd mowy dziecka do wywołania pożądanego dźwięku. Może to nastąpić na pierwszych zajęciach, ale zdarza się, że czysty dźwięk wywołany zostanie dopiero po jakimś czasie. Na tym etapie terapii, który profesjonalnie nazywa się wywołaniem głoski w izolacji, współpraca logopedy i rodzica ogranicza się do ćwiczeń wspomagających praksję oralną, czyli na przykład pionizację języka, albo ćwiczenia mięśni okrężnych ust.

PRZECZYTAJ: DOMOWE ĆWICZENIA NA PIONIZACJĘ JĘZYKA

Po wywołaniu głoski, dziecko uczy się ją wypowiadać w sąsiedztwie samogłosek. Logopeda dysponuje odpowiednim zestawem ćwiczeń, na bazie którego terapeuta utrwala i monitoruje prawidłową pozycję artykulacyjną.

Kolejnym etapem terapii jest tak zwane utrwalanie wywołanej już głoski. I to jest moment, kiedy dziecko zaczyna dostawać do domu zadania, ponieważ głoska jest już na tyle utrwalona, że rodzice mogą już zarówno korygować wadliwą wymowę pociechy, jak i ćwiczyć razem z nią.

Ostatnim etapem jest tak zwana automatyzacja, czyli nauka używania prawidłowo wymawianej głoski w mowie spontanicznej. W tym momencie z dzieckiem pracuje się na profesjonalnym materiale słownym i wyrazowym (jeśli dobrze czyta).

ĆWICZENIA LOGOPEDYCZNE – JAK CZĘSTO MUSZĄ BYĆ WYKONYWANE W DOMU?

Zasada tutaj jest prosta. Terapia logopedyczna „sautée”, bez wspomagających ćwiczeń w domu, będzie skuteczna z mniejszym lub większym opóźnieniem. Dzieci, które same dadzą sobie radę, to takie, u których zdiagnozowana jest tylko dyslalia rozwojowa i są w młodszym wieku przedszkolnym. Im starsze dziecko z wadą wymowy, zła artykulacja bardziej jest utrwalona i oporniej będzie przebiegała terapia eliminująca złe nawyki.
Jeśli u dziecka zostanie zdiagnozowany brak pionizacji języka, upośledzona praksja oralna, dysartria współpraca z rodzicami jest bardzo wskazana, wręcz niezbędna.

CZY ĆWICZENIA LOGOPEDYCZNE SĄ TRUDNE? CZY KAŻDY POTRAFI JE WYKONAĆ ODPOWIEDNIO DOBRZE?

Żaden rodzic nie powinien się obawiać, czy podoła takiemu zadaniu. Przede wszystkim dlatego, że profesjonalne ćwiczenia, wymagające wiedzy i doświadczenia profesjonalisty, wykonywane są w gabinecie. Ćwiczenia, jakie są zadawane przez logopedę do domu, są ćwiczeniami wspomagającymi, których stopnień trudności jest na tyle wyśrodkowany, że każdy rodzic będzie mógł bez problemu wspierać swoje dziecko i mu pomagać.

JAK ZACHĘCIĆ DZIECKO DO REGULARNYCH ĆWICZEŃ LOGOPEDYCZNYCH?

Ponieważ na pierwsze efekty terapii logopedycznej trzeba czekać jakiś czas, bardzo ważne jest systematyczne ćwiczenie w domu. Jednymi z najważniejszych ćwiczeń wspomagających terapię są ćwiczenia praksji oralnej, czyli m.in. wzmacnianie mięśni języka, jego pionizacja, usprawnianie mięśni okrężnych ust. Dla dorosłych sformułowanie celu ćwiczeń, jako usprawnianie sprawności mięśniowych kojarzy się z wysiłkiem, treningiem – jakkolwiek to brzmi w kontekście na przykład mięśni języka, a więc niekoniecznie z przyjemnością. Nie jest to najlepsze skojarzenie.

Ćwiczenia logopedyczne, tym bardziej zadawane do domu, mają formę przyjazną dzieciom. Są to całuski, dmuchanie baniek, łapanie chrupek językiem z talerza, picie przez słomkę, robienie przez słomkę burzy w szklance wody, zlizywanie dżemu z chleba, wylizywanie z talerza, robienie balonów z policzków, naśladowanie zwierzątek „przyjaznych logopedycznie”, czyli kląskanie konika, naśladowanie sowy, krowy, oblizywanie się jak kotek oraz wiele, wiele innych. Jak widać, zadania domowe bynajmniej nie są nudne. Oczywiście rodzic nie będzie błądził jak we mgle w gąszczu pomysłów. Logopeda podpowie mu, w co się bawić z dzieckiem, w jaki sposób, aby wyeliminować złe nawyki artykulacyjne.

Ważne jest to, żeby ćwiczenia wykonywać systematycznie, w miarę możliwości codziennie. Ten fakt czasami przeraża zapracowanych rodziców. Ale to tylko tak groźnie brzmi, ponieważ wystarczy poświęcić piętnaście minut, nawet dziesięć, jeśli ćwiczenia będą intensywne, dwa razy dziennie przy okazji codziennych czynności, jak jedzenie, picie, mycie, zabawa, a efekty przyjdą szybko. Kiedy natomiast rodzice z dziećmi ćwiczą sporadycznie albo wcale, logopeda na terapii często musi się cofnąć i zacząć jeszcze raz pracować nad określoną umiejętnością.

Jeśli chodzi o etap utrwalania wywołanej głoski lub jej automatyzacji, sprawa jest prostsza. Dziecko zazwyczaj dostaje materiał obrazkowy (zobacz GDZIE kupisz najtaniej ) lub wyrazowy i wystarczy go codziennie powtarzać. Ćwiczenia można umilić także poprzez urocze wierszyki. Polecam między innymi TAKIE 

KOMENTOWANIE I CZĘSTE POPRAWIANIE WYMOWY NIE POMAGA

Jak wspomniałam wcześniej, terapia logopedyczna to proces, który dzieli się na kilka etapów. Podczas każdego z nich nabywana jest przez dziecko określona sprawność. Błędem rodziców jest zafiksowanie się na cel końcowy i od początku, powiedzmy nauki wymowy głoski „sz”, poprawianie dziecka za każdym razem, kiedy źle ją wyartykułuje. A to tak nie działa, bowiem dziecko, aby wymówić to nasze przykładowe „sz”, musi najpierw nauczyć się pionizować język. Nie ma zatem szansy, żeby po pierwszej terapii z logopedą umiało w mowie spontanicznej poprawnie wyartykułować słowa z tą głoską. To tylko generuje niepotrzebnie zniecierpliwienie, a czasem złość dziecka.

Dlatego bardzo istotnym elementem pracy rodziców w domu są tak zwane wzmocnienia pozytywne, czyli po prostu pochwały. Zamiast ciągle korygować dziecko, bawmy się z nim w zabawy logopedyczne, przekujmy terapię w przyjemność oraz chwalmy za dobrze wykonane zadanie adekwatne do określonego etapu terapii i umiejętności dziecka.

Reasumując, kluczem do sukcesu terapii logopedycznej jest systematyczna praca. Praca zawoalowana w zabawę i przyjemnie spędzony czas i podszyta miłymi uchu pochwałami, które oprócz sprawiania przyjemności dziecku, budują mu w głowie pozytywną samoocenę, która zaprocentuje na pewno w dorosłym życiu. TUTAJ można znaleźć inspiracje do takich zabaw.
Z kolei ogromny wybór edukacyjnych gier dla dla dzieci znajdziecie TUTAJ

 

Klaudia Maksa
materiał chroniony prawem autorskim

 

Klaudia Maksa. Z zawodu neurologopeda i pedagog terapeuta. Pracuje z dziećmi z MPD. Posiada wiele dyplomów i certyfikatów, które leżą sobie na dnie szuflady kompletnie niepotrzebne. Jednak każdy z nich wiąże się z jakimś ważnym okresem życia i niesie oprócz umiejętności, czy jak to się teraz nazywa – kompetencji, wiele wspomnień i doświadczeń. Codziennie przygląda się ludziom i światu jednym okiem w przenośni i dosłownie. Magazyn Życie i pasje, który stworzyła w akcie desperacji, żeby mieć bodziec do rehabilitacji, okazał się dobry pomysłem nie tylko dla niej, ale dla innych także, o czym świadczy coraz liczniejsze grono czytelników.

Źródło: pixabay.com/foto: Victoria_Borodinova

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *