
POZNAJ SWÓJ KRAJ: KURLAWA CHATA NA ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM – fotoreportaż Danuty Baranowskiej
Odsłony: 311
Dziś zapraszamy do Istebnej, gdzie zajrzymy do stareńkiej chałupy, która była nie tylko rodzinnym domem, ale także warsztatem Jana Kawuloka znakomitego gawędziarza, instrumentalisty i twórcy muzycznych instrumentów ludowych. Przy okazji: kto z was umie grać na okarynie?
…A mnie się marzy kurna chata
Zwyczajna izba zbita z prostych desek
Żeby się odciąć od całego świata
Od paragonów, paragrafów i wywieszek
Zaszyć się w kącie w kupie liści
Tak, żeby tylko koniec nosa było widać
Nic nie zamiatać, nic nie czyścić
Nie kombinować, co się jeszcze może przydać…
Dzisiaj w radiu usłyszałam piosenkę nieodżałowanego Jana Kaczmarka i przypomniało mi się, że ja znam taką kurną chatę i to całkiem niedaleko, bo w Istebnej w Beskidzie Śląskim.

Urzekła mnie ta, stojąca przy drodze, drewniana, niska, z okienkami tuż przy ziemi chata, zwana chałupą kurlawą. A to dlatego, że dawnej w takich domostwach znajdował się piec bez komina, który w Beskidzie, nazywano kurlokiem. Można taki piec oglądać do dzisiaj w izbie gdzie belkowane ściany i powała są czarne od dymu, gdzie kamienna podłoga i mnóstwo starych sprzętów podkreślają tradycyjny charakter tego wspaniałego z 1863 roku zabytku, należącego do rodziny Kawuloków.

Kryta gontem chata, posiadająca zrębową konstrukcję była nie tylko domem rodzinnym, ale również warsztatem Jana Kawuloka znakomitego gawędziarza, instrumentalisty i twórcy muzycznych instrumentów ludowych.


Pierwszy raz w Istebnej byłam wiele lat temu i dobrze zapamiętałam starego górala w białych cyfrowanych (haftowanych) portkach i kapeluszu na głowie opowiadającego legendy i grającego na długiej trąbicie, której potężny głos wspominam do dzisiaj. Po śmierci Jana Kawuloka, pracę nad rozpowszechnianiem kultury ludowej i folkloru góralskiego przejęła jego córka. Zuzanna Kawulok to wielka znawczyni tradycji, poetka i gawędziarka znana nie tylko w Polsce ale i za granicą. Ale chata i jej niezwykły klimat nie zmieniły się od lat.
W izbie znajdują się autentyczne sprzęty kuchenne, oraz liczne instrumenty ludowe jak fujarki, gajdy, trombity, rogi pasterskie, okaryny.

Na oryginalnych gajdach, na których dawno temu grał Jan Kawulok, jeszcze dzisiaj góral z Istebnej, będący aktualnie kustoszem tej wspaniałej izby regionalnej, wydobywa dźwięczne tony. I człowiek, słuchając, zapomina, że to dwudziesty pierwszy wiek, że za oknem samochody, technika, anteny satelitarne. Tutaj, w tej czarnej kurnej izbie, czas się zatrzymał. Ileż te belki widziały… i śmierć i narodziny i radość i wesele, smutek i łzy. Kurlawa chata wszystko pamięta…

Bardzo lubię skanseny. A drewniane chałupy i te stare i te nowsze mają swój niepowtarzalny klimat, one mają duszę. W rogu izby stareńki kołowrotek i ława do gręplowania wełny przypominają o minionych czasach. Te wszystkie sprzęty, te żarna, miski, tary do prania, te szafy, zydle, kołyski gdybyż tylko umiały mówić…




Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie przywiozła do domu glinianej okaryny, takiej prawdziwej, takiej na jakiej grali dawniej górale, a dzisiaj używają członkowie zespołów regionalnych.
I udało mi się nawet wydobyć kilka tonów z tego dziwnego instrumentu, ale szybko go odłożyłam i więcej nie próbowałam dmuchać w otworki. Odgłos był tak przeraźliwy, że mój kot z nastroszoną sierścią uciekł za szafkę i nie chciał wyjść z kryjówki przez pół dnia. No cóż! Na okarynie trzeba umieć grać.
Tekst i fotografie Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.
Piękne sa te stare chaty i piękne bylo zycie w nich.