ARTEMIZJA, N. Ferlut, T. Baudouin (komiks) – recenzja

Odsłony: 314

Autorki komiksu w prostej, przystępnej formie opowiedziały  wspaniałą historię utalentowanej malarki epoki baroku o femistycznych poglądach, kobiety niezależnej, odważnie walczącej o swoje prawa i sprawiedliwość,  która odniosła sukces wbrew warunkom, w jakich funkcjonowała i przeciwnościom losu. Poznajcie Artemizję Gentileschi! Komiksy nie gryzą, naprawdę.

 

Niedawno w ofercie wydawniczej Marginesów pojawiły się powieści graficzne, czyli na dobrą sprawę – komiksy. Tylko warto zaznaczyć, że tego pierwszego określenia ( amer. graphic novel) używa się w stosunku do dłuższych objętościowo  utworów o poważnej tematyce, skierowanych głownie do dorosłych odbiorców, podczas gdy komiks – od razu  ( i zresztą słusznie) kojarzy się z historyjką obrazkową o rozrywkowej treści, superbohaterami, przygodami, Gigantem z Kaczorem Donaldem, ukochanymi “Tytusami” Papcia Chmiela itp. itd…. Komiksy są dla dzieci – powie ktoś, i ma rację, ale nie do końca, bowiem istnieją także komiksy dla dorosłych i mają się całkiem nieźle. Wychodzą z cienia, domagają się uwagi, stanowią atrakcyjny nośnik dla świetnych historii, biografii, ciekawych fabuł. Czas zacząć przygodę z “dymkiem”!

Nie będę ukrywać, że z dużym zainteresowaniem, ale i pewną obawą sięgnęłam po przepięknie wydaną Artemizję. Ostatni raz z komiksem miałam do czynienia w dzieciństwie (niezapomniane Księgi  z serii Tytus, Romek i A’Tomek), a nie, przepraszam, całkiem zapomniałam o  trzytomowym cyklu Malutki Lisek i Wielki Dzik Bereniki Kołomyckiej, które to śliczne i mądre zresztą dzieła czytałam z córką, fanką lisów wszelakich.  Teraz natomiast “nawróciłam się” na powieści graficzne skierowane do dorosłego odbiorcy.
To był dla mnie czytelniczy eksperyment, wspaniałe doznanie, zaskakująco przyjemna odmiana w doborze lektur. Zdecydowanie nie żałuję. W dodatku nie tylko poznałam nowy gatunek, ale odkryłam niezwykle ciekawą postać ze świata sztuki, wspaniałą  malarkę, niezależną, zdeterminowaną kobietę, buntowniczkę, bohaterkę – czy  raczej ofiarę –  czasów, w których przyszło jej żyć.
Warto, by ją ocalić od zapomnienia, zwłaszcza, że jej historia może okazać się cennym źródłem wsparcia i siły w pewnych konkretnych sytuacjach.

Wydawało mi się, że w miarę dobrze orientuję się w historii sztuki, ale daję słowo, o Artemizji Gentileschi dotąd nie słyszałam. Malarstwo aż do XIX i XX wieku było mocno zmaskulinizowane, owszem, wcześniej kobiety też się zajmowały tą dziedziną, ale zazwyczaj spychane w cień, zapomniane, niedoceniane. Nic dziwnego, skoro do XVII wieku kobieta nie miała prawa ani do podpisywania swoich obrazów, ani pobierania wynagrodzenia, ani nawet do samodzielnego zakupu farb i narzędzi malarskich! To właśnie ona, Artemizja, córka  Orazia Gentileschiego ( równieśnika i naśladowcy słynnego Caravaggio) przetarła szlaki, jako pierwsza kobieta przyjęta do Academii delle Arti del Disegno w 1616 roku, zyskała pozycję  i prawa dostępne dotychczas tylko dla mężczyzn, zdobyła prawo do wykonywania zawodu artysty malarza, niezależność, sławę, pieniądze. Niestety, okupiła to osobistą krzywdą. Wykorzystana, upokorzona, szantażowana przez uczącego ją rysunku Agostina Tassiego, wytoczyła mu proces i wygrała go. Aby uniknąć hańby, wyszła za mąż za Stiattesiego, jej małżonek nauczył ją czytać, pisać innych umiejętności, chciał ją jednak zbyt podporządkować sobie, ona nie dała się stłamsić, sprowadzić do roli zony i matki, walczyła o swoją pozycję, w końcu wygrała. Potem wiodła tułaczy los malarki.
W swoich obrazach o tematyce biblijnej dała wyraz swojej traumie, portretując samą siebie i swojego oprawcę (np. odcięta przez Judytę głowa Holofernesa ma rysy Tassiego). Paradoksalnie, jej sztuka zyskała, wręcz zaistniała, przez to, czego Artemizja doświadczyła. Co oczywiście nie usprawiedliwia faktów.

 W utworze Nathalie Ferlut zilustrowanym przez Tamię Baudouin, historię Artemizji opowiada jej córka Prudenzia, która w trakcie poznaje dzieje swojej matki od starej służącej, Marty (mamy do czynienia z retrospekcją). Natomiast czas teraźniejszy fabuły obejmuje podróż bohaterek po Europie, spotkanie Artemizji z bratem oraz finalną wizytę u ojca w Londynie.
Artemizja to także opowieść o pasji, sztuce, o pozycji społecznej kobiet, o relacjach damsko-męskich, rodzinnych, w tym szczególnie o relacji ojca i córki.

Tę rysunkową powieść czyta się szybko, z zaangażowaniem, fascynacją, emocjami, mimo ciężkiej tematyki nie brakło tu szczypty humoru, a język bywa dosadny i ostry. Ogólnie jednak całość nie przekracza granic dobrego smaku.
Niezbyt urzekła mnie kreska graficzki. Tamia Baudouin rysuje prosto, jakby “od niechcenia”,  bez szczegółów, zbytniego realizmu, dość symbolicznie zaznaczając np. rysy twarzy, jest w jej pracach coś dziecięcego, nieuchwytnego. Kolorystyka  – akwarelowa, stonowana ( np.  sepia, zieleń, bordo, ugier jasny). Wszystko to pasuje na swój sposób  do ilustrowanej historii.

Autorki komiksu w prostej, przystępnej formie opowiedziały  wspaniałą historię utalentowanej malarki epoki baroku o feministycznych poglądach, kobiety niezależnej, odważnie walczącej o swoje prawa i sprawiedliwość,  która odniosła sukces wbrew warunkom, w jakich funkcjonowała i przeciwnościom losu. Dzięki temu Artemizja Gentileschi “trafiła pod strzechy”, stała się znana szerszemu gronu odbiorców,  którzy zainteresują się bardziej jej życiem i twórczością, a także być może głębiej przyjrzą się epoce, w której żyła, kontekstom historycznym i społecznym.  Na koniec oddaję jej głos:

“Jestem kobietą, która używa swoich umiejętności, żeby miec dobre życie. Pracuję. Karmię swoje córki. Płacę służbie i jestem uczciwa.. Wcale nie chcę być jak mężczyzna. Ja jestem Artemizja. Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Po prostu. Artemizja. Malarka” ( s. 87)

Nawet, jeśli czujesz, że jesteś z komiksem na bakier – dla tej postaci warto się przełamać, a jeśli już  uznasz, że ten solidnie udokumentowany literacki  portret duetu Nathalie Ferlut i Tamii Baudouin jest zbyt pobieżny, nie wystarczający, poszukaj zbeletryzowanej biografii “Artemizja” pióra Alexandry Lapierre.
Na zachętę parę stron z  publikacji Marginesów
(źródło:https://marginesy.com.pl/sklep/produkt/133208/artemizja?idcat=314)

Ten komiks najtaniej kupisz TUTAJ

polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Wydawnictwo: Marginesy
Scenariusz: Nathalie Ferlut
Rysunek: Tamia Baudouin
Tłumaczenie: Olga Mysłowska
Tytuł oryginalny: Artemisia
data wydania: kwiecień 2019
Liczba stron: 102
Format: 198×263
Oprawa: twarda
ISBN-: 9788366140745

 

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *