BŁĘKITNE KASKADY, KARMINOWE FLAMINGI I CHICHOCZĄCE MAŁPY – fotoreportaż Danuty Baranowskiej
Odsłony: 530
Z Kanionem Sumidero związana jest dramatyczna historia, którą Indianie zamieszkujący okolice rzeki Grijalva chętnie przekazują turystom:
Podobno Kanion Sumidero jest nawiedzony. Jest miejscem, gdzie spotykają się duchy Indian z plemienia Cziapa, którzy podczas najazdu hiszpańskich konkwistadorów zginęli rzucając się z urwiska. Wybrali oni śmierć aby nie popaść w hiszpańską niewolę…
Meksyk to nie tylko wspaniali ludzie, fascynujące zabytki, niezwykła historia i kultura. Meksyk to również wspaniała przyroda.
Przez ten wielki kraj przebiega wiele stref klimatycznych, od niegościnnej pustyni, poprzez lasy tropikalne, dżungle, kaniony, góry aż po niezwykłe lasy namorzynowe na wybrzeżu. Takie położenie Meksyku obfituje ogromną mnogością roślin i zwierząt, nierzadko endemicznych. Aby uchronić przed zniszczeniem ten niezwykły świat fauny i flory, rząd Meksyku nakazał utworzenie szeregu parków i rezerwatów przyrody. Najbardziej znane to: Rezerwat Celestun, będący ostoją karmazynowych flamingów i innego ptactwa, Sian Ka’an obejmujący tereny podmokłe i lasy namorzynowe na wybrzeżu Morza Karaibskiego, Dżungla Lakadońska, Kanion Sumidero, czy oszałamiające kaskady Agua Azul na zbiegu rzek Otulun, Shumulja i Tulija.



W czasie mojej podróży po Meksyku miałam okazję odwiedzić niezwykłe wodospady Agua Azul, Kanion Sumidero i Rezerwat Celestun. Sama nie wiem, który najciekawszy. Wszystkie były piękne, wszystkie robiły ogromne wrażenie, wszystkie pozostawiły niezapomniane wspomnienia.
Kiedy zmęczona zwiedzaniem w niemiłosiernym upale, świątyń i piramid w Palenque, dotarłam do Parku Agua Azul, kiedy usłyszałam szum wody, zobaczyłam pierwszą zjawiskową kaskadę, poczułam na twarzy krople rozpryskującej się wody i ożywczą bryzę ciągnącą od rzeki wiedziałam, że będzie to cudowne miejsce na chwilę odpoczynku i relaksu.


Lekko wznoszącą się do góry, wygodną kamienną ścieżką pośród tropikalnej roślinności powędrowałam w górę rzeki, mijając po drodze mnóstwo mniejszych i większych wodospadów o przepięknej niebieskiej barwie. Swoją nazwę kaskady Agua Azul (błękitna woda) zawdzięczają właśnie kolorowi wody, która zawiera dużą ilość węglanu sodu i wodorotlenku magnezu. Agua Azul to seria około pięciuset urzekających progów skalnych i kaskad, w których woda kotłuje się i burzy, a w spokojniejszych miejscach tworzy błękitne rozlewiska.
I jak zwykle w takich miejscach bywa, wzdłuż drogi znajdowały się kramiki z jedzeniem, owocami i pyszną meksykańską kawą oraz niewielkie stoiska pełne lokalnych, oryginalnych wyrobów indiańskiego rękodzieła.




Rejs przełomem rzeki Grijalva do Kanionu Sumidero pozwalał nie tylko na relaks, ale przede wszystkim dawał ogromne możliwości do obserwacji zwierząt i ptaków. Nadbrzeżne drzewa i krzewy odsiadywały stada dużych ciemnych ptaków, gdzieniegdzie przycupnęły białe czaple. W pewnej chwili dał się słyszeć dziwny odgłos, ni to skrzek, ni to śmiech. Sternik wskazał wiosłem na grupę drzew na brzegu. Na gałęziach buszowały czepiaki. Małpy na widok łodzi podniosły wrzask, skacząc z gałęzi na gałąź, pociesznie przy tym wykrzywiając pyszczki, a ich głos do złudzenia przypominał demoniczny chichot. Indianie nie bez powodu nazywają czepiaki chichoczącymi małpami.

Rzeka początkowo dość szeroka, o płaskich porośniętych roślinnością brzegach po chwili zwężała się i przez wąski przesmyk, wśród coraz wyższych skał przeciskała się w głąb Kanionu. Wąwóz stawał się coraz wyższy, bardziej dziki ale niezwykle urzekający. W niektórych miejscach jego ściany sięgały do wysokości ponad tysiąc metrów, między którymi można było zaobserwować strumienie i opadające w dół malownicze wodospady. Mniej strome skały, niczym zielony dywan porośnięte były bujną roślinnością.
Nagle Indianin skierował łódź w stronę niewielkiego błotnistego skrawka ziemi tuż przy stromej skale.
– Uwaga! Nie kołysać łodzią i nie rozmawiać głośno – tam na błotku leży rezydent, a w wodzie jego rodzina czeka na obiadek – powiedział ze śmiechem, pokazując wielki, pozornie nieruchomy kształt. Obok, z wody wystawało kilka par uważnych oczu. Grupka ludzi zamarła w oczekiwaniu na ruch krokodyli, ale gady były leniwe, a może najedzone i nie ruszyły nawet ogonami.

Z Kanionem Sumidero związana jest dramatyczna historia, którą Indianie zamieszkujący okolice rzeki Grijalva chętnie przekazują turystom:
Podobno Kanion Sumidero jest nawiedzony. Jest miejscem gdzie spotykają się duchy Indian z plemienia Cziapa, którzy podczas najazdu hiszpańskich konkwistadorów zginęli rzucając się z urwiska. Wybrali oni śmierć aby nie popaść w hiszpańską niewolę. Indianie wierzą, że ich przodkowie do dzisiaj, w ponure deszczowe dni ukazują się w Kanionie, śpiewając mroczną pieśń przemijania.
Innym równie pięknym miejscem jest Rezerwat Celestun, będący największym w Meksyku terenem zimowania niezwykłych czerwonych flamingów, enklawą ogromnej ilości różnych gatunków ptaków migrujących i gniazdujących takich jak czaple, ibisy, bociany, kaczki, jastrzębie, kormorany, czy zimorodki. Można tutaj znaleźć wiele endemicznych gatunków ptaków i innych zwierząt. W Celestun bytują zagrożone wyginięciem żółwie skórzaste, zielone i szylkretowe oraz krokodyle meksykańskie Moreleta. Rezerwat to nie tylko ogromne słodkowodne rozlewisko oddzielone od morza wąskim pasem lądu, to także plaża nadmorska gdzie lęgną się żółwie, to lasy mangrowe, tak gęste, trudno wydostać się na brzeg oraz rozległe wydmy.
W głąb laguny wypływały niewielkie motorowe łodzie. Sternicy wiedzieli gdzie można obserwować spektakularne widowisko żerowania flamingów. Już z daleka zobaczyłam krwisto czerwone pasmo na tle mangrowców. Dał się słyszeć trzepot skrzydeł i dźwięki przypominające odgłosy gęsi. Łódź podpłynęła bliżej. Ptaki nie przejawiały strachu, brodziły w poszukiwaniu jedzenia, niektóre stały spokojnie na jednej nodze, czasami któryś się zerwał do lotu, żeby po chwili wrócić na miejsce żerowania. Widok tak wspaniałych, niezwykłych, karmazynowych ptaków był oszałamiający. Głównym pożywieniem flamingów są krewetki magazynujące w swoich skorupach barwnik karotenoidowy, i to właśnie dzięki niemu flamingi zawdzięczają swoją niezwykłą barwę.
tekst i zdjęcia: Danuta Baranowska
materiał chroniony prawem autorskim
Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.
Danusiu, Twoje podroze sa niezwyke, a opowiesci cudowne. Podziwiam Twoja pasje niezmiennie i zycze jeszcze wielu wspanialych przygód, którymi podzielisz sie ze swoimi czytelnikami <3