HRABINA COSEL, J.I. KRASZEWSKI – recenzja
Odsłony: 693
Czy jeden – z pozoru niewinny – żart, jedno nieopatrznie wypowiedziane zdanie może zmienić czyjeś życie? Okazuje się, że i owszem. Przede mną Hrabina Cosel Józefa Ignacego Kraszewskiego – jedna z książek wchodzących w skład tzw. trylogii saskiej. Tytułowa bohaterka – jak możemy przeczytać na okładce – to najbarwniejsza postać saksońskiej historii. Kim była owa hrabina i dlaczego to właśnie jej przypadło to zaszczytne miano?
Ale może od początku. Oto król August II zwany Mocnym „urodzony do szczęścia, z bożym obliczem, z herkulesową siłą, z sercem wspaniałym, z męstwem niezłomnym, stworzony, aby świat u stóp leżąc [mu] służył” (s.11) siedzi znudzony na swoim królewskim tronie. Nikt i nic nie jest w stanie wywołać uśmiechu na jego twarzy. Nie cieszą go uczty, spotkania , nawet występy nadwornych błaznów. Najbliżsi próbują jakoś temu zaradzić (chociażby w trosce o własną skórę) i wpadają na nieco szaleńczy pomysł. Ponieważ król jest niezwykle kochliwy a aktualna faworyta nieco mu się znudziła postanawiają podsunąć mu… kolejną kochankę. W tym celu zastawiają sidła na jednego spośród siebie. Wybór pada na Hoyma, który ma niezwykle piękna żonę, ale trzyma ją z dala od dworskiego blichtru. Nieświadomy niczego Hoym daje się wciągnąć w niebezpieczną grę a wino dopełni resztę. Jedno nieopatrznie wypowiedziane zdanie zmienia nie tylko życie jego i żony, ale na ładnych kilkanaście lat wprowadza zamieszanie na całym dworze królewskim. Anna Hoym „bóstwo nie kobieta, dość jednego jej oka, aby w najzimniejszym łonie pożar zapaliło …” (s. 16) na tyle zawróciła w głowie króla Augusta II, iż ten przyrzekł polubić ją po śmierci prawowitej małżonki. Kobieta (na wszelki wypadek) kazała sobie dać to na piśmie podbitym królewską pieczęcią. Na razie stała się oficjalną metresą, choć sama tytułowała się już królewską małżonką. Po szybko przeprowadzonym rozwodzie z Hoymem przyjęła nazwisko Cosel, a król wystarał się dla niej o tytuł hrabiny.
Hrabina Cosel jest kobietą nie tylko obdarzoną nieprzeciętną urodą, ale do tego wykształconą i elokwentną. Na pierwszym miejscu – niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajduje – zawsze stawia swój honor i dumę. Nie pozwala nikomu sobą rządzić, co oczywiście wielu się nie podoba. Szaleńczo zakochany król jest gotów zrobić dla niej wszystko – wyprawia uczty, organizuje bale, ofiarowuje jej piękny pałac, obdarowuje klejnotami. Dość powiedzieć, że za jej roczną pensję (100 tysięcy talarów) można przez rok utrzymać 8 tysięczną armię.
Wraz z losami Anny poznajemy zwyczaje i obyczaje panujące na ówczesnym królewskim dworze. Jesteśmy świadkami wielu wspaniałych uroczystości, ogromnego przepych i … niewyobrażalnej wprost skali intryg dworskich, które niczym pajęczą siecią coraz ciaśniej oplatają hrabinę. W końcu doprowadzają nie tylko do odsunięcia Cosel od króla, ale ….
Czytając książkę a w zasadzie książki Kraszewskiego (wszak napisał ich około 600!) nie można jednak zapomnieć, że mimo tego, iż uważane są za powieści historyczne, to w wielu miejscach mijają się z historyczną prawdą. Tak jest również w przypadku Hrabiny Cosel, co jednak nie umniejsza kunsztowi pisarskiemu autora. Trzeba tu bowiem pamiętać, że pisarz bardzo starannie przygotowywał się do pisania; czytał dostępne mu dokumenty, opracowania.
Na uwagę zasługuje również piękna okładka, na której widnieje portret tytułowej hrabiny dość znacząco oplecionej gałązkami. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż w książce jest dużo światła, co znacznie ułatwia czytanie. A zatem nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Państwa do czytania.
Polecam, Beata Grzywacz
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo MG
Autor: Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł: Hrabina Cosel
Ilość stron:.352
ISBN 978-83-7779-446-3
Beata Grzywacz – absolwentka filologii polskiej na UJ, wieloletnia nauczycielka, liderka kampanii Cała Polska Czyta Dzieciom, pomysłodawczyni Szkolnego Klubu Przyjaciół Książki, który prowadzi od 3 lat, autorka bloga „Tarnobrzeskie kobiety”. Lubi, gdy się coś dzieje, dlatego wciąż podejmuje nowe wyzwania – im trudniejsze, tym lepiej
saskie Tytułowa