Picture book: “24 godziny. Coś się dzieje na budowie!” Britta Teckentrup – recenzja
Odsłony: 544
Czytanie jest ponoć najpiękniejszą zabawą ludzkości, ale oglądanie ilustracji i opowiadanie o tym, co na nich widnieje, mogą być równie pięknymi i sprawiającymi mnóstwo frajdy czynnościami. Nad ślicznie wydanym picture bookiem dziecko może spędzić naprawdę wiele czasu. Sprawdźmy tym razem, co się dzieje na budowie?
Kiedyś napotkałam taki żartobliwy obrazek, który przedstawiał stojącą przy ulicy gromadkę kilkuletnich szkrabów oraz matek z niemowlakami na rękach i maluchami i w wózkach. Przyczynę i celem tego zbiegowiska była… śmieciarka, w którą z ciekawością i nieukrywanym entuzjazmem wpatrywało się kilkanaścioro małych oczek… Dzieci – niekoniecznie tylko chłopcy – uwielbiają wszelkie pojazdy, samochody i tzw. ciężki sprzęt. Śmieciarki, koparki, betoniarki, dźwigi, wózki widłowe stanowią często ulubiony obiekt i obserwacji i… westchnień. Plastikowe zabawkowe ciężarówki i cysterny to tylko nędzna namiastka tych prawdziwych. Któż, będąc dzieckiem, nie chciałby obejrzeć z bliska koparki, wznieść się wysoko na strażackim wysięgniku, czy przejechać się śmieciarką? A może zajrzeć, co się dzieje na budowie? Ależ to byłaby frajda!
Na teren budowy lepiej jednak nie wchodzić, ale od czego są książki oraz wyobraźnia? Dzięki niedawno wydanej książce Britty Teckentrup możemy przenieść się wraz z dziećmi na plac w Grodzisku, gdzie według projektu Bernarda Budowniczego powstają przedszkole oraz mieszania. Zobaczymy, co tam się dzieje przez cały dzień, od rana po późny wieczór. Na każdej planszy umieszczono zegar wskazujący godzinę, a obok widnieją pytania. Co robi elektryk Eryk? Kto ma przerwę obiadową? Dlaczego ciężarówka jest przewrócona? Ile jest kontenerów? – to tylko kilka przykładów. Nie wyczerpują one jednak wszystkich wydarzeń i scen. Choć rysunki są duże, nie przeładowane szczegółami i zajmują tylko 7 plansz, to dostarczają mnóstwo treści do oglądania i opowiadania. Z tyłu okładki znajdziemy galerię postaci, rodzinę Zająców już znamy, z wycieczki do portu w poprzedniej książeczce, ale będzie okazja poznać nowych bohaterów i ich zawody. Oprócz śledzenia perypetii postaci będzie można też np. odszukać umieszczone w różnych miejscach na obrazkach koty czy sowy, omówić postępy na budowie i nazwać wszystkie maszyny, a są tu dźwigi, koparki, betoniarki, pojawi się nawet wóz strażacki i auto policji.
Podczas przeglądania tej książki nie obędzie się bez śmiechu, nie wiem dlaczego, ale wszelkie sprawy związane z toaletą budzą u dzieci dziką radość, a tu w centrum obrazka mamy – jakże realistycznie – przenośnego “tojtoja”.
Krótko mówiąc, dzieje się tu tyle, że można nad tą książką spędzić nawet 24 godziny. Trochę przesadzam, ale znając małych fanów picture booków, wiem, że zaciekawione potrafią spędzić nad planszami wiele czasu, ćwicząc spostrzegawczość i świetnie się bawiąc.
Duży format, grube i sztywne karty z zaokrąglonymi rogami to niewątpliwie atuty sprzyjające jej wielokrotnemu i wygodnemu użytkowaniu tej publikacji. Szata graficzna jest ciekawa, prosta, nie przekombinowana, rysunki, choć wydają się “płaskie”, schematyczne, to jednak doskonale oddają rzeczywistość, pokazując ją oczami dziecka, na poziomie jego percepcji. Najlepiej o tym świadczy zainteresowanie małych odbiorców. I nie tylko chłopców.
Mam nadzieję, że po 24 godziny. Coś się dzieje na budowie! na polskim rynku ukażą się kolejne tytuły autorstwa Britty Teckentrup. Niemiecka ilustratorka, absolwentka St. Martin’s College i Royal College of Art w Londynie, ma bowiem w dorobku ponad 90 książek z obrazkami dla dzieci, które ukazały się już w ponad 20 różnych krajach. Czas, by poznały je także nasze maluchy.
Zapraszam na wizytę na budowie,
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilustracje: Britta Teckentrup
Tytuł oryginału: DAS 24-Stunden-Wimmelbuch. Auf der Baustelle ist was los!
Tłumaczenie: Joanna Maciuk
Data wydania: luty 2018
Format: 256mm x 335mm
Liczba stron: 16
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-8123-137-4