POGADUSZKI O KSIĄŻKACH: “Serce z piernika” Magdaleny Kordel
Odsłony: 601
W tym miłym walentynkowym dniu nie mogło i u nas zabraknąć książki z serduszkiem, ale nie będzie mowa o typowych romansach tylko o piernikowej powieści poczytnej autorki. Opowiem Wam, jak w pewnych miłych okolicznościach…
Kilka dni temu wybrałam się do sklepu księgarsko-papierniczego w celu nabycia kilku niezbędnych artykułów takich jak blok rysunkowy, bibuła karbowana, taśma klejąca i mazak suchościeralny. Kto ma w domu pomysłowego “małego plastyka”, ten wie, jak to jest. Nabywszy potrzebne akcesoria, oglądałam sobie z przyjemnością wystawione na środku książkowe nowości i bestsellery. Poziom czytelnictwa w narodzie taki niski, ale widocznie jest popyt, skoro jest podaż – dumałam widząc tyle nowych publikacji, nowych nazwisk i nieznanych dotąd mi nazw wydawnictw. Nagle ktoś przerwał moje rozmyślania gromkim” Cześć, kopę lat…”.
Góra z górą się nie zejdzie, ale… Spotkałam znajomego, takiego, wiecie, typu “stryjeczny brat szwagra drugiego męża sąsiadki z drugiej klatki bloku obok ciotki, której kuzyn pracował razem z kolegą mojej siostry”. Rozumiecie te koligacje? Ale do “ad remu”.
Wymieniwszy powitalne uprzejmości, zapytałam Maćka, bowiem tak ma na imię ów osobnik, co też go do księgarni sprowadziło. Niby nic w tym dziwnego, ale zagaić warto…
– Generalnie to wpadłem odebrać zamówioną przez siostrę ćwiczeniówkę do angielskiego, ale przy okazji postanowiłem się rozejrzeć trochę – odpowiedział. – Niedługo walentynki, szukam jakiegoś upominku dla narzeczonej. Tylko nie takiego banalnego, typu perfumki i czekoladki, Zuza ma swój gust…
– Kup jej Serce z piernika – poradziłam.
– Taaa, toruńskiego – roześmiał się. Nie, nie, nic z takich. Piernika z Torunia to chętnie bym powiesił, na choince, hehehe. Szkoda, że mnie żaden bezdomny auta nie podarował, miałbym na 14 lutego jak znalazł…
– Niestety, no nie dla nas dewolaje, i Paryże, i Szanghaje – odrzekłam słowami Osieckiej z “Okularników” . – Chodziło mi powieść Magdaleny Kordel, Serce z piernika, o tu masz, zobacz, jaka ładna okładka…
Maciej spoważniał i spojrzał na trzymaną przez mnie książkę.
– Czy ja wiem… w sumie niegłupi pomysł. Tylko Zuza nie przepada za romansami, a i takich rzekomo “przezabawnych komedii” też unika…Ostatnio bardzo się zawiodła na jakichś trzech sztukach, ja tam nie wiem, nie pamiętam, coś mi tam opowiadała…
– Bez obaw, to nie romans, choć owszem, romantyczna opowieść. Zabawna, ale nie na siłę, raczej nastawiona na ciepły uśmiech niż na zrywanie boków ze śmiechu. Bardzo optymistyczna, choć i smutna, wzruszająca, klimatyczna, mądra, ciepła, taka “serdeczna” powieść obyczajowa.
Klementyna mieszka z sześcioletnią, rezolutną córką i swoją babcią, zwaną Pogubioną Agatą. Starsza pani czasem dziwnie się zachowuje, pakuje walizkę, wymyka się z domu, jest nieznośna żyje we własnym świecie. Przyczyny tego zachowania leżą w okrutnej przeszłości. Klementyna, mistrzyni wypieków, przeprowadza się do małego miasteczka w górach, do rodzinnej kamienicy, trafia tam akurat w dobrym momencie, by pomóc Julce, a jak się potem okaże – pomaga także innym osobom, ale nie chciałabym wchodzić w szczegóły… – opowiadałam.
Trochę ta powieść kojarzyła mi się z Czekoladą, książkę Joanne Harris może niekoniecznie, ale film pewnie kojarzysz… Tam bohaterki też wędrowały z walizką, gdy zawiał odpowiedni wiatr… Tam były pralinki, tu są pierniki, wyjątkowe ciasteczka, piernikowe dzieła sztuki… I okazało się, że u Kordel jest jednak inaczej niż w tym filmie, nie myśl sobie, że polecam ci jakieś “plagiaty”. Zresztą, “splagiatować” klimat, magię, która wciąga czytelnika po uszy do świata opowieści, to paradoksalnie coś pozytywnego.
– Zaraz, zaraz, ale to jest o Bożym Narodzeniu, grudniu, wigilijnym cudzie… – znajomy już zdążył przewertować książkę.
– Tak, ale to wcale nie znaczy, że to nadaje się tylko na prezent pod choinkę. Luty też może być “przedgrudniem”, albo dlaczego nie pozwolić sobie na odrobinę świątecznej atmosfery w lipcu? Tak naprawdę, to nie te okoliczności bożonarodzeniowe są najważniejsze. Tu chodzi o bohaterów i ich historie. O miłość. O wybaczenie. O wojenną traumę. O pogubienie…. O poczucie bezpieczeństwa. O zwykłą ludzką życzliwość. O zmienianie swojego życia i spełnianie marzeń…
– Ooo, fragment “Rękawiczek” – Maciek naprawdę z zaangażowaniem przeglądał książkę. – Zuzanna bardzo lubi ten utwór. Może to znak, może ta powieść też jej się spodoba… Tylko mam wątpliwości, czy nie okaże się za słodka, taka, gdzie wszystko dobrze się kończy…
– Kwestia słodkości to rzecz względna. W życiu mamy wystarczająco dużo trosk i problemów, zewsząd dochodzą przykre wiadomości, niech chociaż w literaturze czeka na nas coś miłego, przytulnego, baśniowego. Pierniczki jednak nie są typowo słodziutkie, są korzenne i w tej powieści też znajdziemy takie smaki, a zakończenie – cóż, autorka zostawiła otwartą furtkę….
I powiem ci w sekrecie, że pracuje nad drugą częścią, która ma nosić tytuł Serce w skowronkach zapamiętaj, może też kupisz Zuzie…
– A to już chyba na Dzień Dziecka – roześmiał się Maciek i podszedł do kasy z powieścią Magdaleny Kordel w ręku. – I poproszę jeszcze ten papier w serduszka.
Ciekawe, czy Zuzannie spodoba się prezent….
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo Znak
Tytuł: Serce z piernika
Autor: Magdalena Kordel
data wydania: 2017
ilość stron: 407
ISBN 9788324050031
