STRZELA Z ŁUKU NIE ROBIĄC HUKU – rozmowa z Magdaleną Jankowską o jej sportowej pasji

Odsłony: 1254

aaaPiękna, wysportowana, z pucharami kilku mistrzostw na swoim koncie. Szczęśliwa żona, zdolna masażystka uwielbiana przez dużych i małych pacjentów. Pracowita i wytrwała. Stylowo i kolorowo ubrana. Skromna i uśmiechnięta. Magdalena Jankowska – nasz dzisiejszy gość – wywołuje w ludziach nie tylko pozytywne emocje, ale i poczucie, że każdy człowiek ma wielki potencjał, moc sprawczą. Pomyślicie – przecież mnie jest gorzej, bo nie mam tego czy tego, jestem taki a taki. Łatwo powiedzieć, jak ktoś jest prawie idealny. Dobrze powiedziane: prawie. Magdalena jest prawie idealna. Dlaczego? Bo jest osobą … słabowidzącą.

Marta Korycka: Witaj Magdaleno. Pracujesz w gabinecie rehabilitacji jako masażystka. Wiem, że początki nie były łatwe. To pierwsze praktyki zmieniły Twoje nastawienie. Co wtedy zrozumiałaś?

Magdalena Jankowska: Odkąd pamiętam, każdy mi mówił: Masaż będzie dla ciebie idealny. Nie widzisz, to co innego możesz robić w życiu? Naukę teorii i praktyki na początku traktowałam jako zło konieczne. Pierwsze praktyki w szpitalu na oddziale neurologii zmieniły moje podejście do zawodu, którego miałam się uczyć. Zrozumiałam, że są osoby w gorszej sytuacji ode mnie i ja mogę im pomóc rozmową, wysłuchaniem czy nawet uśmiechem. Na praktykach poznałam różne osoby z różnymi jednostkami chorobowym, na przykład po udarach, porażeniach kończyn. W większości to były osoby, które miały problem z poruszaniem się. Dotarło do mnie, że mimo dysfunkcji wzroku mogę chodzić, biegać, tańczyć i wykonywać wiele innych rzeczy, których te osoby nigdy nie zrobią.

M.K.: Osoby w gorszej sytuacji niż Twoja… A jaka jest Twoja sytuacja?

Magdalena Jankowska: Moja sytuacja… No cóż, mówi się, że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego. Do tego, że się nie widzi, też można się przyzwyczaić. Nieraz ktoś zapyta: Jak widzisz? Jak ty się poruszasz? Jak ty dajesz sobie radę? Dla mnie odpowiedź jest jedna: Normalnie. Nie wiem, jak to jest widzieć dobrze. Dla mnie w coś wejść, przewrócić się jest na porządku dziennym. Wszystkie moje rzeczy mają swoje miejsce, dzięki czemu pamiętam, gdzie co jest.

M.K.: Jak wygląda Twoje codzienne życie?

Magdalena Jankowska: Mój dzień nie wyróżnia się niczym szczególnym. Rano pobudka, zebranie się i dotarcie na przystanek. Praca. Powrót do domu. Przeważnie jadąc do i z pracy słucham książki w formacie audio. W wolnym czasie zawsze coś jest do zrobienia: trzeba trochę posprzątać, przejrzeć informacje w internecie, posłuchać muzyki lub książki.

tandem

M.K.: Jak się zaczęła Twoja przygoda ze sportem?

Magdalena Jankowska: Należę do klubu sportowego dla niewidomych i słabowidzących. Klub oferuje różne zajęcia, bardziej aktywne lub mniej w zależności od tego, kto co chce. Ja akurat wolę te bardziej aktywne, po których czuć, że coś się robiło, na przykład tandemy, narty zjazdowe. Lubię ruch, lubię się zmęczyć. Wyjście na siłownię i zakwasy na drugi dzień to dla mnie satysfakcja. Duże znaczenie na pewno w moich początkach ze sportem miało to, że otaczałam się ludźmi, którzy coś trenowali, mieli swoje zainteresowania.

M.K.: Jednak jak na osobę niedowidzącą, masz bardzo niezwykłą pasję. Uprawiasz dyscypliny sportowe, które w ogóle nie są kojarzone z osobami niewidomymi. Co trenujesz?

Magdalena Jankowska: Trenuję biatlon. Jest to dość ciężka dyscyplina, bardzo wymagająca. Biatlon składa się tak jakby z dwóch sportów – biegania na nartach i strzelectwa. W moim przypadku, osoby słabowidzącej, jest to strzelectwo laserowe. Czasami słyszę: No ale jak to, niewidomi na nartach?

M.K.: Biegasz na nartach, choć trasy nie widzisz. Co lub kto jest Twoimi oczami?

Magdalena Jankowska: Nie biegam sama. Mam asystenta, opiekuna, który jest przy mnie. Nieraz biegnie przede mną, ale przeważnie obok. Taka osoba informuje mnie, kiedy mam się szykować do skrętu, podbiegu; mówi, które stanowisko strzeleckie jest wolne. Trenując z asystentem, poznajemy się nawzajem. W czasie biegu porozumiewamy się lakonicznie, wystarczy, że asystent powie: Prawa zjazd, to ja już wiem, jak mam się przygotować. Nieraz się zdarzy, że wyjadę z toru, wtedy asystent pomaga mi ustawić się ponownie w torach. Jeżeli chodzi o strzelanie, to rola asystenta kończy się w momencie, kiedy dojeżdżamy do stanowiska, wtedy on odsuwa się. Sama muszę przyjąć odpowiednią pozycję, aby oddać strzał, wziąć karabin i założyć słuchawki.

M.K.: Kto może być asystentem osoby niewidomej lub słabowidzącej?

Magdalena Jankowska: Asystentem może być naprawdę każdy. Wystarczą chęci i połknięcie bakcyla sportu. Moim asystentem jest mój mąż, który jeździ ze mną na treningi z biatlonu, a który to z nartami biegowymi nie miał wcześniej styczności. Samo bieganie na nartach nie jest strasznie trudne – wystarczy chcieć i przede wszystkim to lubić.

M.K.: Druga dyscyplina biatlonu to strzelanie z karabinu… Tu Ci asystent nie pomoże. W jaki sposób strzelasz?

Magdalena Jankowska: Strzelanie na pierwszy rzut oka wydaje się banalnie proste, ale tak nie jest. W biatlonie używana jest broń z urządzeniem elektronicznym, które namierza cel za pomocą podczerwieni. Przy strzelaniu mogę liczyć tylko na swój słuch i spokojny oddech. Wygląda to mniej więcej tak. Po przyjęciu pozycji leżącej oddaję 5 strzałów do tarczy oddalonej o 10 metrów. Cel namierzam za pomocą dźwięku. Im wyższy dźwięk, tym bliżej jestem środka tarczy. Strzelam w słuchawkach, dzięki czemu lepiej i wyraźniej słyszę dźwięk, a przy tym nie rozpraszam innych.

trening letni

M.K.: Jak wyglądają zawody biatlonowe dla niewidomych i słabowidzących?

Magdalena Jankowska: Dzień przed zawodami jest tak zwana odprawa techniczna – każdy zawodnik otrzymuje koszulkę z numerem oraz omawiane są szczegółowo całe zawody. Tego samego dnia jest też rozpoznanie trasy – każdy biegnie swoim tempem, może skonsultować się z trenerem. Zawody trwają dwa dni. Pierwszy dzień to bieg sprintem, drugi to bieg indywidualny. Zawodnicy wypuszczani są na trasę co 2 minuty. Jeżeli chodzi o sprint, kobiety mają do przebiegnięcia na przykład 6 km i 2 podejścia do strzelania, w sumie 10 strzałów. Za każde nietrafienie jest runda karna. Mężczyźni zawsze mają parę kilometrów więcej. Bieg indywidualny różni się jedynie tym, że jest więcej kilometrów, a za nietrafienie doliczane jest 30 sekund.

Trening zimowy

M.K.: Mamy lato, więc na nartach nie pojeździsz, lecz trenować musisz. Jak wyglądają treningi letnie?

Magdalena Jankowska: W biatlonie, jak i w każdej dyscyplinie, aby utrzymać formę, nie można odpuszczać treningów. Letnie treningi to już okres przygotowania do kolejnego sezonu. Mamy treningi w Rymanowie Zdrój. Tam jeździmy na nartorolkach lub łyżworolkach, chodzimy na siłownię. Ponieważ nasza broń jest bezpieczna i wszędzie można ją rozłożyć, to często strzelamy w czasie ćwiczeń na siłowni lub biegania po parku. Po wysiłku jesteśmy zmęczeni prawie jak po zawodach. Oprócz treningów pod okiem trenera, trenuję w domu bieganie, jazdę na rowerze i ćwiczę na siłowni.

pierwszy trening

M.K.: A jak przebiegają treningi zimowe?

Magdalena Jankowska: Treningi zimowe odbywają się w weekendy w Rymanowie z tym, że są już na śniegu na odpowiednich trasach. Przeważnie jest to pętla 2-kilometrowa z podbiegami, zjazdami. Po przebiegnięciu pętli lub dwóch oddajemy serię strzałów i biegniemy dalej. Każdy ma dopasowany sprzęt: narty, buty i kijki.

M.K.: Okres przygotowawczy przed zawodami to wzmożony wysiłek fizyczny. Musisz być w dobrej kondycji. Jak nad nią pracujesz?

Magdalena Jankowska: Lubię sport, więc dla mnie to nie praca, lecz przyjemność. Jeżeli widzę progres na treningach i mam tę świadomość efektów ciężkich treningów, to tym większą mam motywację do dalszej pracy. W okresie przygotowawczym przed zawodami dominują ćwiczenia na wytrzymałość, gdyż w czasie biegu na nartach najbardziej pracują ręce i nogi. Jednak nie można zapominać o ćwiczeniach mięśni brzucha i pleców, jednym słowem wszystko.

M.K.: Twoja ciężka praca na treningach przyniosła pierwsze efekty. Magdo, jakie sukcesy odniosłaś w biatlonie?

Magdalena Jankowska: Pierwsze zawody i pierwszy sukces były w 2016 roku. Wtedy brałam udział w Pucharze Polski i zajęłam III miejsce. Następnie były zawody w biatlonie letnim i II miejsce. W tym roku w lutym odbyły się pierwsze Mistrzostwa Polski w biatlonie osób słabowidzących i niewidomych. Kiedy ruszyły treningi zimowe, nie opuściłam prawie żadnego, dużo też ćwiczyłam w wolnym czasie i efekty było widać na Mistrzostwach. Zajęłam dwa pierwsze miejsca – za sprint i bieg indywidualny.

a

M.K.: Ale oprócz sukcesów są i porażki. Jak je znosisz?

Magdalena Jankowska: Kiedy zaczynałam trenować biatlon i były pierwsze próby strzelania, okazało się, że jestem beztalenciem. Leżałam, strzelałam i ciągle słyszałam: Nie trafiłaś, spróbuj jeszcze raz. Trener od strzelania rozkładał ręce. W końcu pomalutku zaczęło mi się udawać, aż wreszcie szło mi coraz lepiej. Nie zaprzeczam, że trochę mnie złościło, że każdy trafia, tylko nie ja. Ale wiedziałam, że kiedyś mi się uda. Różnie też było na śniegu, zwłaszcza na początku, kiedy nieraz traciłam kontrolę nad nartami. Trzeba było wstać, otrzepać się i próbować dalej.

aa

M.K.: Odnoszę wrażenie, że swoją sportową postawą chcesz coś komuś udowodnić… A może się mylę?

Magdalena Jankowska: Lubię sport, robię to dla siebie, dla swojej przyjemności i satysfakcji. A przy okazji ktoś może pomyśleć sobie: Ona mogła, to i ja też spróbuję wprowadzić w życie swoje plany, a nie tylko myśleć, że kiedyś zacznę. I nie chodzi mi tylko o osoby niewidome, bo dużo jest osób sprawnych, które boją się realizować swoje marzenia z obawą, że im się nie uda. A prawda jest taka, że dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Kiedyś na pewnych zajęciach usłyszałam: Każdy nowy śnieg zdobyty na treningu, to małe trofeum, które oznacza, że próbujesz i się nie poddajesz.

M.K.: Magdo, a co z Twoimi sportowymi marzeniami? Jeśli możesz uchylić rąbka tajemnicy…

Magdalena Jankowska: Jeżeli chodzi o biatlon, to już powoli mogę się szykować do Pucharu Polski, który będzie w grudniu tego roku. Jeszcze nie wiem co, ale coś na pewno znajdę, na czym skupię swoją uwagę i czas. Może to będzie joga, pool dance albo jakieś zajęcia zorganizowane. Osobie słabowidzącej, niewidomej ciężko chodzić na zajęcia fitness. Na takich zajęciach są przeważnie liczne grupy i jest szybkie tempo ćwiczeń, przez co ciężko się odnaleźć, gdy nie widać, co robi instruktor. Opiera się tylko na tym, co się słyszy. Często nie wiadomo, o co chodzi.

ss

s

M.K.: Niewiele czasu upłynęło od naszego pierwszego spotkania a w twoim życiu miały miejsce kolejne zdarzenia. Po pierwsze wyszłaś za mąż. Oczywiście za człowieka z pasją, którą ty także „połknęłaś” Zdradzisz nam, o czym może godzinami opowiadać ci twój małżonek?

Magdalena Jankowska: Tak. Niedawno, bo zaledwie 2 miesiące temu wyszłam za mąż. Kiedy się poznaliśmy, nie wiedziałam, że  Krzysiek pracuje jako konstruktor sprzętów wojskowych, przez co przyczynia się do tworzenia czołgów lub wyrzutni. A mnie z kolei zawsze takie rzeczy interesowały. Znalazłam źródło odpowiedzi, wiedzy na moje pytania, takie jak: “Jak to działa?” “Czym to się różni? Poza tym oboje lubimy czytać: ja – książki,  mąż –  bieżące informacje i artykuły w sieci. Często ja opowiadam mu o powieści jakiej słucham, a on – co ciekawego przeczytał ostatnio w internecie.

aaa

M.K.: Wspomniałaś już, że mąż bardzo ci kibicuje, jeździ z tobą na zawody, dopinguje, robi zdjęcia, kręci filmy. Potwierdzisz więc, że receptą na dobry związek jest przyjaźń i wspólne zainteresowania? A może coś jeszcze?

Magdalena Jankowska: Tak, zgadzam się z tobą. Jeśli mamy podobne zainteresowania i “myślenie” o życiu to i związek będzie udany . Mąż towarzyszy mi w każdych zawodach. Robi zdjęcia, krótkie filmiki, w ten sposób mam coś na pamiątkę. Nigdy nie usłyszałam od niego wyrzutu: “Po co to robisz?”, albo”Znowu wyjazd?”, czy “Znowu masz trening?”. Chętnie chodzi ze mną pobiegać lub jeździ razem ze mną na rowerze.  A kiedy mam chwilę kryzysu,czy po prostu mi się nie chce, to skutecznie mnie motywuje do działania.

M.K.: Żeby tego było mało, masz nową pasję. Ćwiczysz ….. na rurze. Ta dyscyplina jest nie tylko wymagająca ogromnej kondycji fizycznej, ale ma w sobie – jakby to powiedzieć –magię. Co najbardziej cię do niej przyciągnęło? 

Magdalena Jankowska: (śmiech) Tak, pole dance to chyba naprawdę magiczna dyscyplina, bo za każdym razem, kiedy jest dzień treningu i o tym myślę, sama do siebie się uśmiecham. Moja przygoda z rurą, jakkolwiek to brzmi, zaczęła się niewinnie. Przez przypadek, przeglądając foldery, dowiedziałam się, że powstaje nowa grupa pole dance. Ponieważ była to grupa amatorów, zapisałam się z czystej ciekawości. Poszłam na pierwsze zajęcia i jak to mówią – przepadłam. Po wyczerpaniu karnetu, dokupiłam następny, potem następny i tak już weszło mi w krew. W tej dyscyplinie podoba mi się to, że nie jest ważne ile masz lat, czy masz nadwagę. Tutaj każda kobieta czuje się … kobietą. Takie zajęcia podnoszą pewność siebie, pokazują, że nikt nie jest idealny. Nad każdą figurą trzeba popracować, każda jest wyzwaniem. Zdarza się, że kiedy na początku zajęć instruktorka pokazuje, czego będziemy się uczyć, mamy przerażenie w oczach. Ale to mija z czasem, bo pojawiają się sukcesy i to jest konstruktywne. Z czasem każda z nas robi na rurze niesamowite figury. I to jest najbardziej niesamowite. Moja wada wzroku w niczym mi nie przeszkadza. Jestem tylko ja i rura. Cieszą mnie efekty mojej pracy. Na zewnątrz można pomyśleć, że to są lekkie ćwiczenia, ale tak naprawdę każda figura okupiona jest ogromną pracą. Pole dance i biatlon wbrew pozorom mają wiele wspólnego – jedno i drugie wymaga siły, wysiłku i determinacji. Dlatego dają tak wiele satysfakcji.

22546938_1457621544328746_463131093_o

M.K.: I na koniec – wiem, że nie za bardzo lubisz mówić o swoich sukcesach, ale nie odpuszczę. Od niedawna masz w swojej kolekcji kolejny puchar…

Magdalena Jankowska: Kolejny puchar i kolejne medale. 🙂 Stoją na honorowym miejscu jako nowy nabytek. Puchar Podkarpacia w biatlonie letnim, na który składały się bieg indywidualny i sprint odbył się on w Rymanowie Zdroju. Przywiozłam stamtąd piękny puchar za zajecie 1 miejsca i 2 medale. Następne zawody, o których już powoli zaczynam myśleć, to mistrzostwa polski w biatlonie, które mają się odbyć w grudniu tego roku.

M.K.: Magda, serdecznie dziękuję Ci za rozmowę. Życzę Ci kolejnych sportowych sukcesów oraz spełnienia nie tylko sportowych marzeń.

Rozmawiała Marta Korycka
zdjęcia prywatne archiwum Magdaleny Jankowskiej

materiał chroniony prawami autorskimi

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *