Odsłony: 1438
W dzisiejszym odcinku cyklu A dzisiaj napiszę wam… będzie poradnikowo. A konkretnie – czy warto czerpać garściami z internetowych rad na temat … pisarstwa? Jak zwykle z humorem i przytupem zaprasza Iwona Banach.
Czytałam ostatnio wywiad z pewnym profesorem, który na pytanie co najbardziej przeszkadza ludziom w odżywianiu się zdrowo odpowiedział, że internet. I jest w tym dużo racji, bo porad na każdy temat jest miliony, każdy radzi każdemu, nawet jeżeli nie ma ku temu żadnych podstaw czy uprawnień, a my pospolici zjadacze „internetowych” treści i lifehacków staramy się do wszystkiego dostosować, często wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Ja pasjami czytam wszelkie porady, choć staram się do nich nie stosować, gdyby nie to miałabym już pryszcze, świerzb i wydłużonego penisa, czego z pewnych względów wolę uniknąć.
Postanowiłam przyjrzeć się poradom dotyczącym pisania, w końcu to jakby coś na czym się trochę znam. Oto kilka rad znalezionych w sieci – tylko kilka, wy pewnie znaleźlibyście więcej.
Pisz codziennie osiem godzin, to twoja praca. Jasne, osiem godzin w pracy ( zakładam, że większość piszących pracować zarobkowo niestety musi), potem osiem godzin przy komputerze? Nie o to chodzi, że ciężko, że brak czasu na spanie, pranie i gotowanie, ale co z rodziną? Może rada powinna brzmieć: Wymorduj członków rodziny, będziesz miał czas na pisanie!
Pisz tylko o tym na czym się znasz. Czyli aptekarz powinien pisać o lekach, a morderca o mordowaniu? Może należałoby jakąś szkołę założyć? Coś w stylu „ od zera do Hannibala Lectera”? Ponieważ kryminały są ostatnio modne, horrory w cenie a thrillery budzą zachwyt, młodzi pisarze powinni zacząć się szkolić pod okiem starych kryminalistów a ulice spłyną krwią. Szkolenie w kierunku erotyków poprowadzone przez profesjonalistki też powinno mieć ogromne wzięcie.
Pisz przy ulubionej muzyce. Wiele zależy od muzyki i od ścian w bloku, ( wbrew ogólnym przekonaniom wielu początkujących pisarzy nie posiada domu z basenem) tak więc jeżeli ściany to peerelowska wielka płyta, to pisanie przy muzyce – nawet w dzień – mogłoby się skończyć tragicznie. Prorokuję, że disco polo mogłoby zaowocować widłami w siedzeniu, a hard rock czy metal siekierą w plecach.
Nie porównuj się z innymi. Natury ludzkiej nie oszukasz, żeby pisać trzeba czytać, a kiedy człowiek czyta to mówi sobie: „O kurcze, też tak bym chciała”, albo „Boże jaki gniot, też taki napiszę , bo to się sprzedaje”. Są oczywiście tacy, którzy nie kończą na takich stwierdzeniach. Istnieją ludzie, którzy z chęcią kogoś oplują, obsobaczą, obmówią tylko dlatego, że jest lepszy, ale to normalne, taka jest natura ludzka i w sumie dobrze jeżeli się na tym kończy, bywają przecież bardziej skrajne przypadki. Także i te krwawe.
Pisz to co sam chciałbyś przeczytać. Ludzie piszący są na ogół inteligentni i czytając nie ograniczają się do jednego gatunku, a w pisaniu dobrze byłoby jednak się odrobinę ograniczyć inaczej można napisać krwawy, erotyczny romans religijny z elementami postapokalipsy, aluzjami do Idioty Dostojewskiego oraz Andersenowskiej Syrenki, którą jakiś zbok-psychopata obdziera z łusek tępą tarką.
Zdobądź kota. Tak, czasami teksty wychodzące spod przebiegających po klawiaturze kocich łap są o wiele inteligentniejsze niż te, które wychodzą spod palców ich właścicieli, a koty nie dopominają się o prawa autorskie. Możecie z ich twórczości czerpać pełnymi garściami.
Tak sobie teraz to czytam i nagle tak jakoś zdało mi się, że bycie pisarzem to bardzo krwawy i niebezpieczny zawód ( o ile w ogóle jest to zawód), bo gdzie nie spojrzę krew i bebechy. Czy tylko mnie się to tak kojarzy? Bo jeżeli tak, to chyba ta internetowa papka, którą wciągam co rano rzuciła mi się na mózg, albo na ostatnie trzy komórki, które obijają się samotnie o ściany czaszki wołając o pomoc i zmiłowanie.
A może macie swoje własne przemyślenia na ten temat? Chętnie poczytam – dokarmię moje zdychające z głodu komórki mózgowe i coś napiszę? Pisarze do siekier…. Tfu, do piór! Udzielcie kilku rad debiutantom. Wcale nie muszą być użyteczne, ale to dozwolone.
Iwona Banach
materiał chroniony prawami autorskimi
Iwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują). Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy. Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.
