Odsłony: 1141
Samce alfa – wiecie, kto to taki? Postanowiłam się przyjrzeć temu zjawisku i jakoś je ogarnąć, bo o ile w życiu takich spotykam rzadko, to w internecie, aż od nich się roi. Skąd się biorą te dziwaczne typy?
I kto to jest taki samozwańczy samiec alfa?
Niedorobiony facecik, który swoje braki w zakresie erotycznym usiłuje nadrabiać nakazami i zakazami w stosunku do kobiet?
Wierzy w swoją rolę pana, bo ze względu na przyrodzone „wyposażenie” jest od razu mądrzejszy i lepszy?
Zauważyłam, że są dwa rodzaje takich samców. Jedni jeszcze nie wiedzą, co to życie, są za młodzi i zbyt pryszczaci na związek, drudzy biją swoje żony i dzieci, ale o nich nie ma co pisać, powinna się nimi zająć prokuratura albo zły los w jakimś ciemnym zaułku.
Samiec alfa uważa się za mężczyznę, choć nim nie jest.
Powodzenia nie ma, bo gdyby je miał, z pewnością nie plułby jadem dookoła, a tak jak to mówią „chciałaby dusza do raju, ale pryszcze nie pozwalają”, więc raj należy zamknąć. Natychmiast.
I tak, kobieta ma słuchać pana i być mu posłuszna, nie wolno jej ubierać się zbyt swobodnie, najlepiej w worek pokutny. Ma prać, gotować, sprzątać, w końcu od tego jest, po to została stworzona. Zresztą najważniejsza jest tradycja, a jeżeli tradycja mówi, że tak ma być to tak ma być i koniec.
Czasami zastanawia mnie jednak coś innego, o ile istnieją samce alfa to muszą też istnieć samice alfa, prawda? Kim one są? Może to jakieś feministki, albo przywódczynie polityczne?
Otóż nie, nic bardziej mylnego. To TEŚCIOWE!
To one wiedzą wszystko najlepiej, pilnują, żeby synek miał wszystko podstawione pod nos, żebyś uprasowała mu skarpetki w kancik.
Obruszają się, kiedy nie ozdabiasz mu kanapek fantazyjnym szlaczkiem z bekonu i szynki, a wmuszasz w niego zielsko.
Wznoszą pełne zgrozy oczy do nieba, kiedy po powrocie z pracy zamiast spędzić trzy godziny na lepieniu pierogów wolisz odpocząć, a twój biedny mąż w tym czasie umiera z głodu i pragnienia, bo piwa nie ma mu kto podać.
Ach te dzisiejsze kobiety. Zgroza!
Niczego nie potrafią! Byle goownem zawracają głowę facetowi! Zlew się zepsuł, spłuczka nie działa, mikrofala wybuchła… Też mi problem, nie denerwuj pana, sama napraw! Od czegoś w końcu jesteś.
No i tak się zastanawiam, skąd się biorą takie typy? Przecież się tacy nie rodzą!
Otóż, same ich produkujemy! My, matki… Tak, matki. Wychowujemy mężczyzn na paniczyków, którym wszystko wolno, uczymy ich pogardy dla kobiet, bo przecież żadna nie jest dość dobra dla ukochanego syncia, podtykamy im wszystko pod nos. Padając na pysk obsługujemy książątko, które sądzi, że tak właśnie ma być, że taki jest świat…
Że wszystko im się NALEŻY!
A potem dziwimy się, że wyrastają z nich nie książęta, a buce o manierach troglodytów, duchowości majonezu i inteligencji muszli klozetowej, do której wszystko sprowadzają na zasadzie: sikasz na stojąco, jesteś panem wszechświata…
Czyli wygląda na to, że to wina kobiet? Nasza wina, że na świecie jest tylu buców, a nie ma zbyt wielu wrażliwych, uczciwych, mądrych mężczyzn? To niesprawiedliwe, ale, moim zdaniem, tak właśnie jest.
Może przestańmy wychowywać naszych synów na idiotów, a wtedy nasze córki będą miały dobrych mężów?
Cóż, to tylko moje zdanie, ale coś w tym jest!

Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim