JUŻ NIE UCIEKAM, Anna Sakowicz- recenzja
Odsłony: 1131
Książki Anny Sakowicz bardzo trudno się klasyfikuje. Ja nazwałabym je sagą, opowieściami o życiu, miłości i wyborach, ale… to są powieści z trochę „wyższej półki” – “trylogię kociewską” poleca Iwona Banach.
Kiedy czyta się książki Anny Sakowicz, to człowiek łapie się na pewnym fakcie, który wcale nietrudno sobie uświadomić, szczególnie kiedy jest się osobą czytającą dużo. Anna Sakowicz pisze inaczej, chciałoby się powiedzieć, ale co to znaczy „inaczej”. Pisze oczywiście dla kobiet, ale ta oczywistość także oczywista nie jest, bo nie są to książki, których mężczyźni nie mogliby lub nie chcieliby przeczytać. Nie jest to jednak żaden literacki „uniseks”, to powieści obyczajowe, ale powieść obyczajowa powieści obyczajowej nierówna.
Właśnie tak, bo z czym kojarzy nam się taki gatunek literacki? Z emocjami – to pewne, często z ckliwością, czasami z komedią i romantyzmem i niby wszystko to (może poza ckliwością) jest w jej książkach. Są to dobrze napisane, literacko dopracowane powieści, w których sprawy ważne, tak jak w życiu, przeplatają się z mniej ważnymi, zapisanymi tak, żeby mimo gatunku pozostawić czytelnikowi miejsce na pewien suspens i zadziwienie.
Autorka pisze wysmakowaną, prostą, pozbawioną patosu prozą, z humorem, ale i z przesłaniem. Nie ma taniego moralizatorstwa, ale uważny czytelnik znajdzie tu bardzo mocne, odważne odniesienia do spraw życiowych, a także i ponadczasowych.
Książka Już nie uciekam jest zamknięciem, żeby nie powiedzieć zwieńczeniem trylogii zwanej przez czytelników „kociewską”, bo autorka za miejsce akcji obrała właśnie tę magiczną, nie wszystkim znaną, ale fascynującą krainę. Oczywiście jej opowieść byłaby na miejscu w każdym innym regionie, ale autorka postarała się nadać swojemu tekstowi pewne wyraziście kociewskie „nuty”.
Główna bohaterka Joanna ma marzenia, ale trochę jakby obawia się je realizować, albo może nie tak, chce je realizować, a lęk jest nieodłączanym elementem zmian. Gdzieś tam pozostała niedokończona miłość. Związek, który miał szanse, ale nie wytrzymał nacisku przeszłości.
Jest też bardzo ładnie potraktowany wątek tożsamości „emocjonalnej”, rozumienia własnych pragnień, umiejętności dążenia do własnego spełnienia.
I nie chodzi tu tylko o mężczyzn, a tych nie zabrakło w powieści, co jeden to ciekawszy, ale też o stworzenie domu, nie jako miejsca, ale jako punktu odniesienia. Jest też kawiarnia, która jest kosztownym i ryzykownym marzeniem, ale…
Pojawiający się nie po raz pierwszy motyw hospicjum, ciężkiej choroby, stanu w którym nie ma ani nadziei na szansę, ani żadnych szans na nadzieję, to bardzo mocny, wręcz tragiczny temat z podtekstem, to przyczynek do przemyśleń i nocnych rozważań, a jednak książka jest pozytywna, nawet radosna, choć momentami wywołuje uczucie niemocy, czy bezradności.
Jest w tej książce i inna bohaterka, chora ciotka, albo właściwie cioteczna babcia, która swoim podejściem do życia bardzo pozytywnie wpływa na Joannę. Starsza pani jest nieco jakby niedzisiejsza, czyta nekrologi, walczy z demonami, czasami jest do przesady zabobonna, ale w ogólnym rozliczeniu jest o wiele bardziej życiowa niż wiele młodszych od niej kobiet, a swoje dziwactwa traktuje z dużym dystansem.
Książki Anny Sakowicz bardzo trudno się klasyfikuje. Ja nazwałabym je sagą, opowieściami o życiu, miłości i wyborach, ale… ale to są powieści z trochę „wyższej półki”, nie jakieś rozchichotanie „długo i szczęśliwie”, nie drżenia, westchnienia i erotyczne podboje, nie ckliwe wyznania. To tylko życie, zwyczajne, codzienne, dobre i złe, smutne i wesołe, po prostu prawdziwe.
Polecam, Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Szara Godzina
data wydania 15 marca 2017
ISBN 9788365684127
liczba stron 304
Bardzo, bardzo dziękuję za te słowa. 🙂