A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… – autorski cykl pisarki Iwony Banach, cz. 17 “Zgubny proceder, czyli czytelnictwo a sprawa polska””
Odsłony: 1163
Po co to komu? Nudzisz się? Skop ogródek! Odkurz, albo chociaż fejsa przejrzyj!
Nie wiem na jakiej grupie robiono te badania, ale zakładam, że byli to dorośli, a więc ludzie poważni, tak? Żony, ojcowie, matki… Ludzie, którzy spędzają osiem godzin w pracy, a resztę w domowym kieracie, oni nie mają czasu na pier…ły. Nie potrzebują poezji, łez, bzów, ani seryjnych morderców! Oni potrzebują porządnego polskiego serialu i szklanki piwa… no w sumie puszka też może być.
No i jak by to wyglądało? Przychodzi taka do domu, podłogę by umyła, okna przetarła, zupę ugotowała, a tu nie! Siada w fotelu ( w FOTELU!) i co robi? Czyta? Nie do pomyślenia! Toż to niebezpieczne i niemoralne…
Jeszcze gorzej jakby to był facet. Facet z książką? Jakby to wyglądało? A siekiera to nie łaska? Łopata? Choćby młotek? Do roboty, a nie do czytania!
Czego wy ludzie chcecie? Po co namawiacie do takich nienaturalnych zachowań?
Przecież czytanie jest niebezpieczne. Naprawdę. Czyta taka jedna z drugą romanse, firanki jej żółkną, a ta zamiast prać wzdycha, płacze, a potem co? Tylko kwiaty jej w głowie, sukienki, kawiarnie i do tego jeszcze seksu by chciała! Nie do pomyślenia! Jak kobieta za mąż wychodzi to po to żeby gary myć, a nie się seksić… Romantyzm w małżeństwie jest ze wszech miar niewskazany, bo od tego tylko krok do rozwodu!
No i jest przecież praca, dzieci, dom, a w domu zawsze jest coś do zrobienia! Nie siedź tak bezczynnie kobieto! Umyłaś podłogi? Starłaś kurze, ugotowałaś obiad? Tak? To nie znaczy, że masz teraz siedzieć i czytać! Upiecz ciasto, albo choć chodnik przed domem wypastuj!
Oj ludzie, ludzie… nic nie dociera.
A potem on wchodzi zmęczony do domu, a ona przy stole czyta „Przepis na Zbrodnię” „NIEboszczyk Mąż”, albo „Jak cię zabić kochanie”. Czy tylko ja widzę tu niebezpieczeństwo? Jeżeli teraz on sięgnie po „Zbrodnię i Karę” to tylko czekać na nieszczęście! Potem ona ostentacyjnie chwyta „Zabójcę z sąsiedztwa” a on „Do trzech razy śmierć” i co mamy? Masakrę!
Życie to życie, a nie literki!
Na szczęście widać po tych badaniach, że nie jest aż tak źle, kobiety zamężne i żonaci mężczyźni jakoś sobie radzą, najgorzej jest z tymi kobietami, które za mąż nie wyszły. One najbardziej się wyróżniają w tym zgubnym procederze, a przecież zamiast czytać mogłyby wyjść z domu męża sobie poszukać – monopolowy nie tak daleko, a jeżeli nie, to choć kota pogłaskać, kuwetę wyczyścić… A co robią? Czytają, żeby chociaż „Szkołę żon”, to nie… „ „Romansu Wszechczasów” im się zachciewa.
My Polacy z niczego nie umiemy się cieszyć, a przecież te badania wyraźnie pokazują: ostatnie badania czytelnictwa w Polsce wywołały burzę w internecie. Podniósł się wielki szum, że Polacy nie czytają, że to, że tamto, że katastrofa co najmniej ekologiczna, a ja zupełnie nie rozumiem dlaczego! Przecież te wyniki są dobre! Wręcz bardzo dobre!
Pokazują, że 63% Polaków nie traci czasu na głupoty tylko pracuje! Jeszcze tylko zmobilizować tę resztę i będzie jak trzeba. Polska nie powinna być narodem czytaczy! To oczywiste!
Ludzie zrozumcie, czytanie nie jest nikomu do niczego potrzebne. Tym bardziej do życia! To zwykłe zboczenie, lenistwo i strata czasu!
Wszystko jest w porządku! Tylko kilka procent spośród badanych przeczytało w zeszłym roku jakąś książkę. Miejmy nadzieję, że była to chociaż instrukcja obsługi, albo może książka kucharska? To co innego… To jest akceptowalne i może być przydatne! Może też być jakaś książka o macierzyństwie, ale „Piąte dziecko” niekoniecznie… Trochę to mężów przeraża. Dzieci to błogosławieństwo, ale w rozsądnych ilościach.
A to co mówią, że „kto czyta, żyje podwójnie” to bzdura! Wcale nie żyje! Wcale, a wcale! Dobra impreza to dopiero jest życie, a nie jakieś tam „ślabizowanie”! I mówią, że czytanie rozwija fantazję coś tam, coś tam, życie wewnętrzne, i te… no… duchowe… Nie dajcie się na to nabrać! Żyje się raz, fantazja po pijaku sama się znajdzie, a życie wewnętrzne to prowadzą tylko pasożyty… takie jelitowe pasożyty!
No i jeszcze niektórzy twierdzą, że książki otwierają umysł, ha! To znaczy, że jak? Trepanację wykonują?
Jestem zdania, że nie należy się smucić. Co prawda wciąż wydawane są nowe książki bo pisarze piszą i piszą, a ich to podobno od książek nie da się odciągnąć, ale kto o zdrowych zmysłach kupuje książki? Przecież wódka jest tańsza!
Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim

Sama stoję na stanowisku, że życie bywa ciekawsze niż książki… Ale jak sobie pomyślę, jak marne byłoby moje życie, gdybym jednak nie przeczytała tych książek, które przeczytałam to… wykupiłabym ten cały monopolowy na raz.
Tekst jak zwykle u tej autorki świetny, wskazuje na meritum nieco żartobliwie i z dystansem. Sprawa jest niestety smutna bo Polacy w zastraszającym tempie “chamieją”. Dla porządku inne narody też, może nie w takim tempie ale inne narody mnie mało obchodzą. Nikt nie kreuje postaw i wzorców postępowania ukierunkowanych na rozwijanie kultury na co dzień, hierarchia wartości została zdemolowana (z wielką pomocą kościoła) a panoszy się amerykański styl życia niestety ten z m biednych przedmieść i ze slumsów Widać taka jest kolejna faza cyklu życia cywilizacji.