
Odsłony: 1253
Wiele osób ostatnio zastanawiało się, kto czyta książki i dlaczego, kto jest jakim czytelnikiem, i kto jest lub nie jest bibliofilem. Hmm, a ja jakoś tak wczoraj nie mogąc zasnąć zastanawiałam się, kim są ludzie, którzy książek nie czytają.
Na pytanie to oczywiście mogę odpowiedzieć tylko i wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń.
Spotkałam się z czterema kategoriami ludzi nie czytających książek. Ich postawy są mniej więcej takie:
1. Nie czytam i już.
2.Nie czytam i jestem z tego dumny.
3.Nie czytam bo…
4.Nie czytam, ale…
Pierwsza kategoria, to ludzie, którzy czytać nie umieją. Owszem sklecą sms-a, przeczytają stronę telegazety, ale musi być koniecznie „tele”, z filmu z napisami, choć jest ich teraz o wiele mniej, wyjdą zniesmaczeni prychając głośno i narzekając na stan kinematografii. Książki omijają z daleka, choć czasem ulegną pokusie i tę czy inną, starannie dobraną pozycję wetkną pod krótszą nogę stolika, czy szafy, żeby się na coś przydała.
Nie należy ich nakłaniać do zmiany przyzwyczajeń, misja ta z góry skazana jest na niepowodzenie. To tak jakby wytrawnego grzybiarza przekonywać o walorach smakowych muchomora, on wszak wie, że jest trujący, a na dodatek słysząc jak ktoś szepcze za plecami
– O, patrz, dres z książką – wzdragają się z obrzydzeniem. Dres jest o.k., to przecież jego ukochany dres, ale książka?
Druga kategoria to ludzie czynu, nawet jeżeli czynem nazwać zmianę kanałów telewizyjnych za pomocą pilota. Oni nie czytają, bo nie poświęcają czasu na pier… ły, a na dodatek z tego nie ma żadnych pieniędzy!
Cierpią na coś w rodzaju czytelniczego ADHD – nie są w stanie zrozumieć, że można spokojnie siedzieć przez godzinę i co robić? Czytać?
– Ty idź już lepiej i skop ogródek – mówią do żony trzymającej w ręku książkę i zmieniają kanał na sportowy – moja mama miała rację, straszny z ciebie nierób! Przed ślubem nie byłaś taka leniwa.
Kategoria trzecia to „wynalazcy”. Wykazują się godną zachwytu inwencją w wynajdowaniu powodów, dla których czytać NIE MOGĄ.
Oczywiście, że chcą, oczywiście, że pragną, mają nawet książki, niektórzy nawet nie tylko kucharskie, ale okrutny świat pozbawia ich czasu, nad czym strasznie boleją.
– No przecież nie mogę czytać w takim bałaganie – tłumaczą wskazując dookoła siebie.
– To czemu nie posprzątasz?
– No co ty?! Właśnie zrobiłam paznokcie!
I kategoria czwarta to ludzie, którzy rzeczywiście czasu nie mają. Dom, dzieci, podłogi do umycia, praca, pies i trzy chomiki. W okresie jesienno zimowym dochodzi do tego, ciężko chory, bo zakatarzony mąż i kolejka po wigilijnego karpia.
Tacy ludzie wieczorami kładą się do łóżka z książką, ale po stronie czy dwóch zapadają w niechciany sen. Budzą się rano z podkrążonymi oczyma i odciskami okładek na policzkach, na których przy odrobinie szczęścia przez jakiś czas można jeszcze odczytać ślady wypukłych liter. Z nadzieją czekają na emeryturę, żeby wreszcie przeczytać to, czego nie mieli czasu przeczytać wcześniej, ale kiedy nadchodzi ten błogosławiony czas oczekiwanej bezczynności, okazuje się, że wnuczek nie pójdzie do żłobka, bo ma alergię, drugiego trzeba przypilnować, bo ma problemy ze skupieniem uwagi, pies stracił słuch, więc trzeba do weterynarza, a mąż właśnie złapał chroniczny katar…
Pomyślcie, jakże szczęśliwi jesteśmy my, którzy mamy trochę czasu na czytanie…

Tekst: Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim
Musisz do mnie przyjechać na jedzenie muchomorów :-)))