“CO DO CZEGO, TATO” – gra edukacyjna, recenzja

Odsłony: 1963

co_do_czego_tato1Nic tak nie uprzyjemni długich jesiennych i zimowych wieczorów jak rodzinna gra planszowa. To także asortyment niezbędny, gdy dziecko jest chore i trzeba mu w atrakcyjny sposób zagospodarować czas spędzany w domu. Oto jedna z propozycji – gra w szukanie skojarzeń – przygotowana przez wydawnictwo Alexander.

Podstawowe informacje

“Co do czego, tato” to gra edukacyjna przeznaczona dla dzieci powyżej 4 lat, opracowana jest dla 2-4 uczestników. Zawiera planszę z 36 polami, kostkę do gry, cztery pionki w kolorach czerwonym, zielonym, niebieskim i żółtym, 108 kart z obrazkami oraz klepsydrę.
W załączonej instrukcji znajdziemy dokładny opis przebiegu gry, zasady bezpiecznego użytkowania zabawki, a także jej dane techniczne oraz sposób czyszczenia i przechowywania.

Zasady gry

wwwGracz rzuca kostką, następnie przesuwa swój pionek po planszy z obrazkami. Może poruszać się we wszystkich kierunkach, skręcać, ale nie wolno na ukos. Gdy zatrzyma się na odpowiednim polu z danym obrazkiem, wtedy uczestnicy szybko muszą znaleźć wśród rozłożonych obok kart taką, na której widnieje taki sam obrazek oraz dwie inne, przedstawiające coś, co się z nim jeszcze kojarzy. (Np. lokomotywa – wagon –  tory; pies – buda – kość)
Znalazca odkłada karty obok siebie. W razie wątpliwości, czy wybrano dobre skojarzenie, sprawdzamy, czy zgadzają się numery na rewersie kart.
Kolejna osoba rzuca kostką, znów szukamy odpowiednich skojarzeń. Jeśli ktoś zatrzyma się na polu z obrazkiem, który już wystąpił w grze, nic się nie dzieje, rzut kostką wykonuje następny gracz. Wygrywa ten, kto zbierze najwięcej kart.

W drugim wariancie zabawy gracz, który trafił na dane pole z obrazkiem, sam musi odnaleźć wszystkie 3 pasujące karty, w czasie odmierzanym klepsydrą. Jeśli nie zdąży, następna osoba rzuca kostką. Gra toczy się dalej, znów wygrywa ten, kto uzbiera najwięcej kart.

W wersji dla najmłodszych można ograniczyć się do wyszukiwania tylko obrazków z planszy. Można zmniejszyć ilość wykładanych kart, albo umówić się, że wygrywa ten, kto pierwszy uzbiera np. 10 kart.

Refleksje uczestników

aaaGra wydaje się prosta, ale wcale nie tak łatwo znaleźć odpowiednie karty, zwłaszcza, gdy gra się pierwszy raz i pod presją czasu. Nie wszystkie skojarzenia są oczywiste. Np. odruchowo łączymy kontakt i żarówkę, niby pasują do siebie, ale tu umieszczono je w zupełnie innych zestawach. Duża ilość kart też nie ułatwia zadania. To jednak zdecydowanie plusy, bo gdyby zbyt łatwo szło, to szybko by się uczestnikom znudziło.

Podczas rozgrywek jest wiele emocji. Gdy graliśmy w wersji z klepsydrą, nie zabrakło dopingowania zawodników, a także pomagaliśmy sobie nawzajem. Dziecko miało większą radość ze wspólnego znajdowania kart ze skojarzeniami niż z typowego “grania na własną korzyść”.

Co ciekawe, często to nie dzieci pytają rodziców “co do czego”, rzadko wymagają pomocy. To właśnie małe “bystrzaki” pomagają dorosłym odnaleźć właściwy kartonik i podpowiadają skojarzenia.

Drugie życie gry

aaaJak się okazało, “Co do czego, Tato” jest grą na tyle “elastyczną”, że można nie tylko stosować omówione w instrukcji warianty, ale bawić się inaczej. Dzieci lubią wymyślać własne zasady gry i zabawy z wykorzystaniem jej elementów.
Karty przydały się nam do opowiadania historyjek z wykorzystaniem dowolnej liczby obrazków. Wymyślaliśmy własne, dodatkowe skojarzenia oprócz tych podanych na kartach. Bawiliśmy się w znajdowanie obrazków, których nazwa zaczyna się na daną literę, liczyliśmy sylaby w tych wyrazach, szukaliśmy kart, gdzie występuje określony kolor. Zadania dotyczące liter, sylab, kolorów  również można wykonywać odmierzając klepsydrą.

Wartości edukacyjne

Gra rozwija spostrzegawczość, refleks, umiejętność kojarzenia, logicznego myślenia, wyobraźnię, pamięć. Angażuje zmysły wzroku i dotyku. Pomaga ćwiczyć liczenie (ilość oczek na kostce i pól, po których przesuwamy pionek), wzbogacać słownictwo i usprawniać wymowę (nazywanie poszczególnych obrazków). Uczy także cierpliwości i koncentracji – rozkładanie 108 kart wymaga nieco czasu. Gra nie jest skomplikowana, ale daje kilka możliwości zabawy. Wydaje się odpowiednia dla dzieci w wieku przedszkolnym.

Wartości wychowawcze

Tytuł gry zachęca ojców do spędzania czasu z dziećmi i pozostałymi członkami rodziny. Oczywiście dziecko może bawić się też z mamą, bratem, babcią czy kolegami. Gra uczy poszanowania zasad, przestrzegania ustaleń zawartych między graczami, współdziałania, uczciwej rywalizacji.

Podsumowanie

W “Co do czego, tato” grałam wraz z pięcioletnią córką, która dopiero odkrywa fantastyczny świat planszówek, uczy się przestrzegania zasad i uczciwej rywalizacji. Aby tytułowi stało się zadość, do zabawy został też zaangażowany tata i bardzo chętnie uczestniczył w rozgrywkach.

Gra posiada wiele walorów edukacyjnych i wychowawczych.  Znakomicie spełnia też funkcję rozrywkową. Dostarcza wiele emocji, pozwala w przyjemny sposób spędzić czas z całą rodziną. Dzięki niej można świetnie się bawić i poćwiczyć szare komórki. Estetyka wykonania elementów gry nie budzi zastrzeżeń. Wraz z pięcioletnią testerką uznajemy ten produkt za godny polecenia.
Tę grę najtaniej kupisz TUTAJ

Tekst: Agnieszka Grabowska

materiał chroniony prawem autorskim

Za udostępnienie gry planszowej do recenzji dziękujemy Projektowi “Grajmy!”

 

http://projektgrajmy.blogspot.com/
http://projektgrajmy.blogspot.com/

 

co_do_czego_tato1

 

 

 

 

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *