
Odsłony: 1536
Zaraz, zaraz, czy to nie powinno być w dziale kulinarnym? Ależ skąd! To nie przepis na drób z owocami, tylko krótka refleksja na temat pewnego filmu, skądinąd całkiem przyjemnego i zaskakującego. Przenieśmy się do Teheranu, gdzie pewien rozczarowany życiem skrzypek postanowił…
Film okazał się znacznie ciekawszy, niż sądziłam na podstawie opisu.
Fabuła jest dość prosta. Rzecz dzieje się w Teheranie. Niespełniony muzyk Nasser Ali (w tej roli Mathieu Almaric) z rozpaczy po zniszczeniu swoich wyjątkowych skrzypiec postanawia umrzeć. Kładzie się więc na łóżku i umiera. Zanim jednak to nastąpi, w ciągu ośmiu dni poznamy różne epizody z przeszłości bohatera, a także – z przyszłości jego dzieci.
“Kurczak ze śliwkami” opowiada o nieszczęśliwej miłości, zniszczonej pasji, życiowym marazmie spowodowanym załamaniem uczuciowym. O wiele atrakcyjniejsza jest forma przekazu, nielinearna, nieco surrealistyczna, mieszanka konwencji.
Film nakręcono na podstawie komiksu Marjane Satrapi, która napisała scenariusz i współreżyserowała. I rzeczywiście coś “komiksowego” w nim pozostało, bo nagle następują przerwy między wydarzeniami, i niczym “dymki” w komiksie, pojawiają się wstawki – sceny z przyszłości, czy przeszłości. Te “wskakujące” kadry przypominają podobne zabiegi zastosowane z “Sekretnym życiu Waltera Mitty” (o tym filmie już pisałam).
![Zaraz, zaraz, czy to nie powinno być w dziale kulinarnym? Ależ skąd! To nie przepis na drób z owocami, tylko krótka refleksja na temat pewnego filmu, skądinąd całkiem przyjemnego i zaskakującego. Przenieśmy się do Teheranu, gdzie pewien rozczarowany życiem skrzypek postanowił... Film okazał się znacznie ciekawszy, niż sądziłam na podstawie opisu. Fabuła jest dość prosta. Rzecz dzieje się w Teheranie. Niespełniony muzyk Nasser Ali (w tej roli Mathieu Almaric) z rozpaczy po zniszczeniu swoich wyjątkowych skrzypiec postanawia umrzeć. Kładzie się więc na łóżku i umiera. Zanim jednak to nastąpi, w ciągu ośmiu dni poznamy różne epizody z przeszłości bohatera, a także - z przyszłości jego dzieci. "Kurczak ze śliwkami" opowiada o nieszczęśliwej miłości, zniszczonej pasji, życiowym marazmie spowodowanym załamaniem uczuciowym. O wiele atrakcyjniejsza jest forma przekazu, nielinearna, nieco surrealistyczna, mieszanka konwencji. Film nakręcono na podstawie komiksu Marjane Satrapi, która napisała scenariusz i współreżyserowała. I rzeczywiście coś "komiksowego" w nim pozostało, bo nagle następują przerwy między wydarzeniami, i niczym "dymki" w komiksie, pojawiają się wstawki - sceny z przyszłości, czy przeszłości. Te "wskakujące" kadry przypominają podobne zabiegi zastosowane z "Sekretnym życiu Waltera Mitty" (o tym filmie już pisałam). Uwagę zwracają zabawne akcenty, choć mamy tu do czynienia raczej z rzeczywistością w krzywym zwierciadle. Wyróżnia się postać Azraela, Anioła Śmierci, osoba fantastyczna i - paradoksalnie - komiczna. Bohater Naser-Ali jest niesympatyczny, trudno zrozumieć jego motywację. Czemu nie dba o rodzinę? Przecież jako muzyk mógłby zarabiać np. lekcjami. Dziwny typ, ale za to dobrze zagrany. Współczucie wzbudza Farenguisse - wytrwała żona, która dźwiga wszystko na swoich barkach. W roli matki głównego bohatera pojawia się piękna Isabelle Rossellini. Napisy na plakacie głoszą, że najbardziej baśniowa opowieść od czasów "Amelii", ale według mnie "Kurczak..." z francuskim hitem z Audrey Tatou nie ma nic wspólnego. Brakuje w nim optymizmu, radości życia. Za to piękna muzyka i odrobina egzotyki (np. targ, perskie potrawy) czynią ten film urzekającym. Podobno w fabule można znaleźć analogie do historii Iranu, ale to już dla wytrawnych znawców, specjalistów od orientalistyki. Na deser dodam ciekawostkę - ci sami twórcy stoją za filmem "Persepolis, a na ekranie zobaczymy Jamela Debbouzze. To nazwisko nic wam nie mówi? Już śpieszę z podpowiedzią - toLucien z "Amelii" i Numernabis z filmu "Asterix na Olimpiadzie", "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra". Teraz już go kojarzycie mam nadzieję. Jeśli macie ochotę na smaczne danie filmowe - polecam "Kurczaka ze śliwkami". To kino może nie "oscarowe", ale ciekawe, takie inne, Czekam na Wasze wrażenia! [Źródło: fimlweb]](http://zycieipasje.net/wp-content/uploads/2016/11/358125.1.jpg)
[Źródło: fimlweb]
Uwagę zwracają zabawne akcenty, choć mamy tu do czynienia raczej z rzeczywistością w krzywym zwierciadle. Wyróżnia się postać Azraela, Anioła Śmierci, osoba fantastyczna i – paradoksalnie – komiczna. Bohater Naser-Ali jest niesympatyczny, trudno zrozumieć jego motywację. Czemu nie dba o rodzinę? Przecież jako muzyk mógłby zarabiać np. lekcjami. Dziwny typ, ale za to dobrze zagrany. Współczucie wzbudza Farenguisse – wytrwała żona, która dźwiga wszystko na swoich barkach. W roli matki głównego bohatera pojawia się piękna Isabelle Rossellini.
Napisy na plakacie głoszą, że najbardziej baśniowa opowieść od czasów “Amelii”, ale według mnie “Kurczak…” z francuskim hitem z Audrey Tatou nie ma nic wspólnego. Brakuje w nim optymizmu, radości życia. Za to piękna muzyka i odrobina egzotyki (np. targ, perskie potrawy) czynią ten film urzekającym. Podobno w fabule można znaleźć analogie do historii Iranu, ale to już dla wytrawnych znawców, specjalistów od orientalistyki.
Na deser dodam ciekawostkę – ci sami twórcy stoją za filmem “Persepolis, a na ekranie zobaczymy Jamela Debbouze. To nazwisko nic wam nie mówi? Już śpieszę z podpowiedzią – to Lucien z “Amelii” i Numernabis z filmu “Asterix na Olimpiadzie”, “Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”. Teraz już go kojarzycie, mam nadzieję.
Jeśli macie ochotę na smaczne danie filmowe – polecam “Kurczaka ze śliwkami”. To kino może nie “oscarowe”, ale ciekawe, takie inne, warte obejrzenia, zwłaszcza dla tych, którzy lubią żonglowanie konwencją.
Czekam na Wasze wrażenia!
materiał chroniony prawem autorskim

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. Po ośmiu godzinach spędzonych zawodowo w zupełnie innej dziedzinie – zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.