Odsłony: 1901
Dzisiaj bladym świtem wydarłam Małżonka Osobistego z łóżka nie dając mu się wyspać po nocy w pracy, gdyż jestem wątłą kobietą i nie przytargam delikatnymi rączkami paki podanej autobusem.
Mąż inaczej ująwszy argumentację: „Fakt, sierota jesteś”, złapał ostrość po krótkim prysznicu i był gotowy do akcji po jakichś niecałych dwudziestu minutach.
– Czekam w samochodzie – rzekł był niczym oficer wojskowy i odmaszerował do garażu
– Dobra, za minutkę będę gotowa, zrobię sobie tylko oko
– Ty, ale autobus nie będzie czekał specjalnie na ciebie – warknął już ze schodów mąż
– Nie demonizuj. Zrobienie dwóch kresek na powiekach i umalowanie tuszem rzęs nie potrwa pół godziny. Nie rozpraszaj mnie, to będzie szybciej…
Jzuu, ci faceci to są jacyś upośledzeni pod względem kreowania własnego image. Kupi sobie jeden z drugim dezodorant, umyje zęby, ogoli się z rana i myśli, że jeśli jest przy tym ładniejszy od diabła to resztę może odpuścić walkowerem.
Ot durak.
No gdzie ta cholerna kredka, kurde no. A jest. Ale dlaczego pod umywalką. Normalnie zamorduję kiedy tego kota. I oczywiście złamana. Normalnie nie mam nic innego do roboty teraz, tylko temperować kredkę kiedy się spieszę.
Dobra, oko ok. Teraz tusz. Osz jasna cholera. Musiała mi się akurat teraz ręka opsnąć….
Kłyyyk, kłyyyk, kłyyyk – domofon się drze jak stare gacie. Nie podchodzę,bo nie chcę się denerwować….
No nie, ale te włosy dzisiaj są okropne. Spinka, o teraz dobrze. Lecę.
****
Pół godziny w samochodzi wlecze się jak nie wiem co. Deszcz za oknem pada jak głupi. Zaczynają nam marznąć nosy i palce.
Marzy mi się pyszna, rozgrzewająca herbatka ……
– Ty, ja nie chcę być złym prorokiem, ale autobus już pewnie pojechał dalej – warknął mąż
– No weź przestań. Byliśmy tak, jak powiedzieli przez telefon, o wpół do – wyjaśniam rzeczowo
– Siedem po wpół do – drąży upierdliwie ślubny
Popukałam mu w czoło, ale pomijając złośliwości męża, to faktem jest, że siedzimy w tym samochodzie już od godziny.
– Ja mam dość. Idę do dyżurnego ruchu i zapytam, co z tym autobusem.
****
A teraz zadanie dla Was. Co powiedział mąż, kiedy wrócił?
Podpowiem, że nie było to wyznanie „jaki piękny masz dzisiaj makijaż”.
Więc?
Mąż trochę odpuścił w złości jak mu zapodałam gorącą herbatę, z tych rozgrzewających.
Nie jestem skąpa, podzielę się przepisikiem, a co 🙂
Oto kilka propozycji domowych herbatek rozgrzewających, które mają tę wyższość nad kupnymi, że nie ma w nich sztucznych dodatków smakowych i aromatycznych (proporcje na litrowy dzbanek).
HERBATKA MALINOWO-CYNAMONOWA
Do 3 torebek herbaty malinowej dodajemy 1 łyżkę cynamonu i 3-4 goździki oraz miód lipowy (wg uznania). Zalewamy wrzątkiem i pijemy po około 20 minutach zaparzania.
HERBATKA CZARNA Z IMBIREM
2-3 torebki herbaty ekspresowej lub łyżkę stołową herbaty czarnej liściastej wrzucamy do dzbanka. Następnie wsypujemy płaską łyżeczkę kardamonu, pół łyżeczki imbiru mielonego, 3-4 goździki, cukier trzcinowy lub miód gryczany (wg uznania).
HEBRATKA JABŁKOWO – CYNAMONOWA
Garść suszonych jabłek (można chwilkę pogotować), łyżkę cynamonu, płaską łyżeczkę kardamonu, 3-4 goździki, szczyptę imbiru i miód zalewamy wrzątkiem i pijemy już po 20 minutach.
Wszystkie podane przyprawy, działają rozgrzewająco, a ponadto cynamon ma właściwości antyseptyczne. Uważajcie tylko na imbir, który w dużych ilościach obniża ciśnienie.
Poza tym wszystkie herbatki są zdrowe, bo są naturalne, bardzo smaczne i przepięknie pachną. Pamiętajcie także o tym, że najlepszy ich smak uzyskacie używając do tego dobrej jakości wody i najlepiej zaparzając je w odpowiednim naczyniu. Jeśli macie pecha i wasza woda z kranu ma okropny smak, użyjcie dzbanka z filtrem do wody (można je kupić nie tylko w cenie mokrego zboża, zobaczcie TUTAJ a ogromny wybór czajniczków różnej maści i urody znajdziecie TUTAJ.
Pijcie zatem herbatki na zdrowie!
