LEKKIE JAK PIÓRKO – recenzja tomiku „Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości” Jana Sztaudyngera

Odsłony: 7493

aaaTak … tymi krótkimi utworami należy się delektować. Fraszki Sztaudyngera to prawdziwa perełka literacka. I rzeczywiście są one jak tytułowy puch ostu –ulotne pięknem, zwiewne lekkością, niedościgłe uszczypliwością, lecz mimo swej małości potrafią ukłuć i od razu zwrócić na siebie uwagę każdego, bowiem to cenne i celne spostrzeżenia poety na temat miłości, życia i upływającego czasu, trafiające w samo sedno.
Marta Korycka

„Samochwała”
Zwięzłego słowa mistrz niedościgły
Ja z wideł robię igły.  (s. 25)

Tak o sobie pisał Jan Izydor Sztaudynger – polski poeta, satyryk, tłumacz, teoretyk lalkarstwa. Na początku września Wydawnictwo Literackie wydało tomik jego fraszek Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości. Okładka, jak i cała książka zachwycają pięknem. Jednakże prawdziwe piękno i bogactwo ukryte jest w krótkich formach literackich tego XX-wiecznego poety.

„Nalewałem”
Nalewałem z pustego
Śmiechu perlistego. (s. 27)

Fraszki powstawały przypadkiem, w różnych okolicznościach. Często to była improwizacja, dlatego gdy już poeta je zapisywał, to trafiały one na bilety tramwajowe, rachunki, przygodne karteczki, marginesy książek i gazet. Rezultat był taki, że Sztaudynger wiele fraszek gubił. W ostatnich latach swego życia za namową żony stale chodził z zeszytem, w którym notował swe utwory powstające zupełnie znienacka, gdyż inspirowało go wszystko, nawet pokrzywa czy fraszka:

„Psychoterapia”
Cały nasz dowcip polega na tym:
Wmówić pokrzywie, że jest pięknym kwiatem. (s. 202)

„Na fraszkę”
Ględziarzy złości,
Że wielkość w swej małości. (s. 25)

Fraszki zostały pogrupowane tematycznie w czternaście rozdziałów – od wyznań, przez Kraków, Łódź, góry i lasy, ucinki i szumowiny, aż do miłości, małżeństwa, życia i przemijania. Sztaudynger porusza wszystkie tematy i nie boi się obnażać prawdy. Ponieważ był uważnym obserwatorem otaczającego go świata, więc nic dziwnego, że widział wszelkie niuanse życia i potrafi o nich pisać dosadnie i wprost, zachowując przy tym dystans do siebie, pisania i świata. A przy tym posługiwał się piękną polszczyzną, wykorzystywał przysłowia, choć i słownictwa z rynsztoka nie brak w jego utworach.

„Krakowskie zarobki”
Gołębiami brukowany Kraków,
Gówno ma z tych ptaków. (s. 50)

„Przeciw prawdzie”
Mówić prawdy sobie nie pozwolę,
Wiadomo bowiem: – Prawda w oczy kole! (s. 224)

Sztaudynger bawi się słowami, żongluje nimi i rymami, a utwory ‘ubiera’ w zaskakujące tytuły i okrasza celnymi pointami, często będącymi ripostami na otaczającą rzeczywistość. Wielkość fraszek Jana Sztaudyngera polega na ich małości i zwięzłości oraz prawdziwości. Nic dziwnego, że sam siebie nazywał się „zwięzłego słowa mistrzem niedościgłym”, skoro w dwóch słowach potrafił zamknąć całość myślową łącznie z pointą:

„Listek figowy”
Zasłona
Łona. (s. 167)

„Alimenta”
Tarapaty
Taty.  (s. 169)

O ile fraszkopisarz lubił sobie pofolgować w utworach i ulec rozpuście, o tyle w życiu prywatnym…

„Temu”
Temu, co moje fraszki zbyt rozwiązłe łaje,
Wolę rozwiązły język niźli obyczaje. (s. 354)

A w życiu, jak to w życiu… Przychodzi moment, że człowiek bierze ślub, a wówczas małżeństwo staje się dla niego…:

„Podwójna buchalteria”
Małżeństwo doskonałe
Podwójną buchalterię ma:
Bo smutek dzieli na dwoje,
A radość mnoży przez dwa! (s. 380)

Gdy zaistnieją pewne okoliczności, to na świecie pojawia się mały ktoś:

„Zgoda buduje”
Gdy dwoje robi to samo,
Potem trzecie woła: „Mamo!” (s. 376)

Mimo że wiele czasu upłynęło od napisania fraszek, większość z nich jest uniwersalna i wciąż aktualna, wciąż bawi ową celnością spostrzeżenia. Z polskich miast szczególnie Kraków pozostał ten sam, jakby zastygł w czasoprzestrzeni, jakby czas się dla niego zatrzymał, choć w międzyczasie dokonał się ogromny postęp techniczny i cywilizacyjny.

„Atmosfera”
Ceniąc krakowskie powietrze,
Nigdy w Krakowie nie wietrze. (s. 36)

„Na wolne tempo jazdy”
W Krakowie tramwaj, mój kochanku,
To nie jest jazda, ale zbiór przystanków. (s. 42)

„Krakowskie horyzonty”
Cztery kąty i piec piąty
To krakowskie horyzonty. (s. 46)

Podobnie jest z władzą i ludźmi na stanowiskach, choć ustrój w Polsce się zmienił. Trafne pointy mistrza piórek nie oszczędziły życia politycznego:

„Nasz budżet”
Nasz budżet jak szwajcarski ser:
Z samych dziur, z samych zer. (s. 235)

„Władza”
Terrorem władza
Swą słabość zdradza. (s. 241)

A przy tym przestrzega zwykłych obywateli:

„Wybór drogi”
Nad własną dróżką się zastanów,
Nie chadzaj w stadzie baranów. (s. 226)

Ale także ukazuje prawdziwą ludzką naturę i polską mentalność:

„Treść i forma”
„Ach, przepraszam, ach, przepraszam.
Przykro mi okropnie” –
Tak ci grzecznie górą powie,
Dołem cicho kopnie. (s. 47)

„Plujmy sobie”
Plujmy sobie nawzajem w kaszę!
To takie polskie, to takie nasze…  (s. 186)

Która dziewczyna i kobieta choć raz w życiu nie usłyszała tych znamiennych słów, których autorem jest Jan Sztaudynger:

Apel”
Myjcie się dziewczyny,
Nie znacie dnia ani godziny. (s. 262)

Czy też pouczenia poety:

„Pouczenie”
Nie da ci ojciec, nie da ci matka
Tego, co może dać ci sąsiadka. (s. 278)

Fraszkopisarz dotyka również trudnego tematu, jakim jest umieranie i śmierć. On sam bał się „tranzytu do niebytu”. Miał awersję do grobu, bowiem… nie lubił leżeć sam! Śmierć do niego miała przyjść młoda i bosa, aby nie słyszał stukania jej obcasów. A po jego śmierci…:

„Kiedy ja umrę”
Kiedy ja umrę, niech mi tak napiszą:
Szczęśliwy człowiek, opije się ciszą,
Pisywał fraszki i wyławiał grzyby,
A jeśli umarł – to tylko na niby.
Bo w każdej fraszce szytej polską mową
Będzie się rodził, będzie kwitł na nowo! (s. 30)

Poeta nie zapomniał również o zostawieniu testamentu:

„Testament mój”
Żyłem z wami, kochałem i cierpiałem z wami,
Teraz żyjcie, kochajcie i cierpcie sobie sami.  (s. 444)

Fraszki Sztaudyngera dzięki swej prostocie, lekkiemu stylowi, a nawet przewrotności łatwo zapadają w pamięć. Przy tym i bawią, i wzruszają, i skłaniają do refleksji nad życiem. Łączą w sobie powagę życia, mądrość życiową, spostrzegawczość z ironią, sarkazmem oraz rubasznością. Wywołują w czytelniku skrajne emocje i choćby z tego powodu należy posłuchać rady samego poety odnośnie czytania jego utworów:

„Kropelkami”
Miły czytelniku, upraszam cię wielce,
Nie pij fraszek haustem – sącz je po kropelce. (s. 28)

Tak, tymi krótkimi utworami należy się delektować. Fraszki Sztaudyngera to prawdziwa perełka literacka. I rzeczywiście są one jak tytułowy puch ostu –ulotne pięknem, zwiewne lekkością, niedościgłe uszczypliwością, lecz mimo swej małości potrafią ukłuć i od razu zwrócić na siebie uwagę każdego, bowiem to cenne i celne spostrzeżenia poety na temat miłości, życia i upływającego czasu, trafiające w samo sedno.

I na koniec dobra rada, swego rodzaju sugestia do zmiany postępowania w życiu udzielona przez tego wspaniałego poetę i fraszkopisarza, wyrażającego afirmacyjną postawę wobec życia:

„Uśmiech szczęścia”
Nigdy nie mów „mam pecha”,
Mów „mam szczęście”, a ono się uśmiecha!   (s. 112)

Książkę w tym pięknym wydaniu wydawnictwa MG najtaniej kupisz TUTAJ

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawami autorskimi

 

Bielizna damska - zobacz ceny

Uroda - zobacz ceny

aaa

Wydawnictwo Literackie
Wydanie: trzecie
Data premiery: sierpień 2016
Oprawa: twarda
Liczba stron: 448
ISBN: 978-83-08-06184-8

Strona Autora: www.atramentowomi.blogspot.com
Strona Autora:
www.atramentowomi.blogspot.com

Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

1 thought on “LEKKIE JAK PIÓRKO – recenzja tomiku „Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości” Jana Sztaudyngera

  1. Tak, ale recenzja, by była wiarygodna, powinna pokazywać też słabe strony twórczości, dzieła. A w tym zbiorze, poza prawdziwymi perełkami, są też zwykłe rymowanki, pisane chyba dla ilości. Przytaczać nie muszę …
    Zbigniew Polit

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *