MAŁE JEST PIĘKNE! – rozmowa z Pauliną Kupis, architektką przestrzeni w wersji mini

Odsłony: 3238

Paulina z mini ogr+-dkiem“Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście…” – słowami Jonasza Kofty zapraszam na spotkanie z osobą o niezwykłej pasji,  która z roślinek,  ziemi oraz drewnianych elementów tworzy miniaturowe dzieła sztuki ogrodniczej.  Cieszą ją proste rzeczy, chce zazielenić wszystko, co tylko się da, zapewnia poczucie sielankowości. Z Pauliną Kupis rozmawiała Marta Korycka.

Marta Korycka: Witaj Paulino. Skończyłaś studia na kierunku ochrona środowiska, ale za biurkiem już nie zasiadłaś. Czym się zajęłaś po studiach?

Paulina Kupis: Po studiach miałam moment takiego spokojnego dryfowania. Byłam pchana impulsami w różnych kierunkach, podróżowałam, wspierałam po drodze wiele inicjatyw. Jedną z nich była wioska ekologiczna w Portugalii. Wcześniej odwiedziłam Niemcy  i kilka innych krajów, ale to chyba głównie w Portugalii i Niemczech znalazłam inspiracje do tego, co robię teraz.

Paulina przy pracy
Paulina przy pracy

M.K.: I co takiego zobaczyłaś w Portugalii i w Niemczech?

Paulina Kupis: W Portugalii pierwszy raz usłyszałam o wertykalnych (pionowych) ogrodach warzywnych. Ważny był również Berlin, gdzie odwiedziłam farmę miejską. To uświadomiło mi nową falę, jaka jest teraz widoczna w architekturze i myśleniu, aby zazieleniać, oddawać naturze to, co kiedyś jej zabrał beton.

M. K.: To prawda, miasta są coraz bardziej zabetonowane. Mieszkańcom wsi, którzy przeprowadzili się do miast, na pewno brakuje zieleni i świeżego powietrza. Zaczęłaś szukać rozwiązania i zaczęło się dziać…

miejsce pracyPaulina Kupis: Tak, zupełnie przypadkiem spotkałam człowieka odpowiedzialnego za produkcję ekologicznych klocków dla dzieci. Wtedy zaczęły się pierwsze burze mózgów, pierwsze poważne plany na przyszłość. Tak powstały mini ogrody. Można powiedzieć, że projekt do końca bazuje na mojej chęci zazielenienia czego się da, ale teraz zaczęłam myśleć o mini ogrodach również w kontekście dzieci.

Mech znowu szaleje. Portret wyklejany mchem
Mech znowu szaleje. Portret wyklejany mchem

M. K.: Zaczęłaś coś nowego, co absolutnie nie wpisuje się w szablon. Mieszkasz na wsi wśród zieleni, gdzie każdy mieszkaniec ma działkę, ogród czy pole – dużą przestrzeń zieloności. A Ty tymczasem zamykasz tę zieloność w wersji mini…

Paulina Kupis: Tak, można by tak powiedzieć, że mam teraz obsesję zamykania wszystkiego w małe formy. Oprócz mini ogródków z mebelkami i ozdobnymi roślinami, robię również użytkowe mini ogrody warzywne. Ostatnio robiłam wieżę ziemniaczaną, niedługo będę sadzić truskawki w skrzyniach. Bardzo mnie ekscytuje sam proces eksperymentowania.
Nie do końca jest tak, że na wsiach teraz każdy ma dużą przestrzeń. Z moich obserwacji wynika, że duża część ludzi poświęciła użytkową część swoich działek na korzyść części rekreacyjnej, więc tam, gdzie kiedyś były tradycyjne ogrody warzywne, teraz są altany, wybetonowane lub wyłożone kostką podjazdy itp. Myślę, że w przyszłości w ludziach może wyjść potrzeba powrotu do tego kawałka zieleni, który kiedyś mieli, ale to podejście jeszcze nie jest tak powszechne.

Dzień i noc
Dzień i noc

M. K.: Czy to dlatego mówisz o sobie: „dziwoląg na tle wiejskiej społeczności”? Skąd takie określenie?

Paulina Kupis: To określenie jest trochę nacechowane negatywnie, ale mówię tak dlatego, że taka różnica w mentalności pozwala patrzeć inaczej, wyjść trochę poza ramy i spojrzeć z dystansem. Zresztą moim sąsiadom taka działalność się podoba. Trochę łapią bakcyla, więc społecznie też ma to swój potencjał zarażania. Uważajcie… nadchodzę! 😉Mini ogrody zyj¦ů swoim +-yciem

M. K.: Mini ogrody to proces. Który etap jest najważniejszy Twoim zdaniem? Który wymaga najwięcej uwagi i zaangażowania człowieka?

Paulina Kupis: Mini ogrody są procesem, ponieważ każdy mini ogród to ekosystem. To również duże spektrum zachowań roślin, które można podpatrywać i się nimi cieszyć. Najlepszy jest etap tworzenia, bowiem tutaj ten proces się uruchamia i mamy na niego największy wpływ.

M. K.: Mini ogrody wyglądają jak ogródki dla lalek. Mebelki to perełki. Całość wygląda jak… zabawka.

Paulina Kupis: Mini ogrody w skali to faktycznie zabawa. Pomyślałam, że byłoby fajnie mieć taki naturalny odpowiednik domku dla lalek, gdzie nie ma plastiku i doskonale wyrzeźbionych sylwetek, ale jest coś, co daje poczucie odpowiedzialności i obcowania z naturą. Wyobrażam sobie, że dziecko ma swój ogródek, który tworzy na pierwszym etapie z rodzicami. To taka rodzinna rozrywka, później jest etap pielęgnacji i obserwowania zmian.

mini meble ogrodowe
mini meble ogrodowe

M. K.: Czy taką “zabawką” mogą się bawić rodzice ze swoimi dziećmi, a przy okazji czegoś ich nauczyć?

Paulina Kupis: Tak, właściwie wspólna zabawa to jest główny cel. Można powiedzieć, że wszystko to zabawa, a nauka jest przy okazji, trochę niejako efekt uboczny. Jednakże ciągle jest to ważny element, który można łagodnie wpleść. Planuję robić takie instrukcje, które w tym pomogą.

M. K.: A propos zabawek… kto Ci robi mini meble do ogródków?

Paulina Kupis: Metalowe mebelki pospawałam sama. Część drewnianych elementów to klocki 3D, które są powszechnie dostępne w sklepach. Niektóre mebelki kupuję gotowe, a produkuje je firma domków dla lalek.

M. K.: Chcesz zazielenić wszystko to, co się da. Ale czy… wszystko się da?

Paulina Kupis: Zapewne nie wszystko się da, ale chcąc, można więcej, niż się myśli. Widziałam zieleń w bardzo dziwnych miejscach, np. na desce rozdzielczej samochodu. Czuję, że jest w tej kwestii sporo do zrobienia.szczeg+-+éy maj¦ů znaczenie

M. K.: Rzeczywiście, miejsce nietypowe. A zatem, co jest dla Ciebie najlepsze w mini ogrodach? Co powoduje, że jesteś szczęśliwa?

Paulina Kupis: Lubię kreację, tworzenie i patrzenie.To bardzo wzrokowa praca, uczy estetyki, doboru odcieni, barw…Wszystko ma znaczenie, a ja się ciągle tego uczę. Lubię dobór mebelków na pierwszym etapie, to też takie gadżeciarskie zajęcie, bo wybór jest niemal nieograniczony. Wszystko, co istnieje w realnym świecie, można pomniejszyć. Ciągle wyszukuję nowe elementy i to mi się chyba nie znudzi. To coś jak budowanie świata od nowa. Lubię też dawać ludziom poczucie sielankowości i prostoty. Takie proste rzeczy mnie cieszą. Takie są też mini ogrody.mini ogr+-d na okr¦ůg+éo

M. K.: Kto Cię wspiera w tym mini “przedsięwzięciu”? Kto pomaga?

Paulina Kupis: Najbardziej mama. To jest coś, w co wierzymy wspólnie.

M. K.: Na czym obecnie się skupiasz?

Paulina Kupis: Teraz pracuję nad podłożem społecznym. To jest trochę moment, kiedy wypuszcza się dziecko w świat i patrzy, jak sobie radzi, obserwuje reakcje. Jestem na etapie rozmyślania nad stroną internetową, gdyż blog Mini ogrody już jest. Jednak inaczej się patrzy na coś, co ma swój adres, coś co się jednoznacznie kojarzy. Mini ogrody dobrze mi się kojarzą, dlatego też chciałabym tym zarażać, na razie wystarcza Facebook, który również ma swoją „siłę rażenia”.mini rosliny

M. K.: Przyznaję, że strona na Facebooku wygląda imponująco. Czekam na obiecaną stronę internetową. A może się skusisz i kiedyś w przyszłości napiszesz książkę o mini ogrodach… Myślę, że wielu mieszczuchów stałoby się mini ogrodnikami.

Paulina Kupis: Najpierw chyba zajmę się robieniem warsztatów, a później ubraniem wszystkiego w słowa. To jest przyszłość, ale nie wykluczam takiego pomysłu. Byłoby fajnie.

M. K.: Czego życzyć mini ogrodom i ogrodniczce?

Paulina Kupis: Można mi życzyć więcej ludzi o podobnym nastawieniu co moje. 🙂

M. K.: Paulino, dziękuję Ci za rozmowę i życzę spełnienia marzeń tych mini, i tych maxi.

Paulina Kupis: Dziękuję.:)

Paulina z mini ogr+-dkiem
Paulina Kupis z mini ogródkiem

 

Prawdziwe ognisko w mini ogródku z okazji Nocy Kupały
Prawdziwe ognisko w mini ogródku z okazji Nocy Kupały
eksperyment kartoflany
eksperyment kartoflany
Szklarnie
Szklarnie

 

materiał chroniony prawem autorskim

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych Pauliny Kupis

Rozmawiała: Marta Korycka

Marta PASJA

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *