
GOTOWANIE W UPAŁ, CZYLI JAK NIE ROZTOPIĆ SIĘ W KUCHNI…
Odsłony: 2336
Ile razy raczyłaś najbliższych kanapkami, albo wysyłałaś na obiad na miasto, bo przerażała cię wizja spędzania czasu w kuchni podczas upałów? Jeśli masz z tego powodu wyrzuty sumienia, może skorzystasz z poniższego przepisu na „prawie-gołąbki”? Przepis idealny. Naycisz rodzinę i przy okazji nie roztopisz się w kuchni z upału.
W pewne letnie, okropnie gorące popołudnie…
Syn Senior zajął laptopa bez żadnego starcia zbrojnego z bratem i pracował nad strategią gry komputerowej, którą notabene dostał na Dzień Dziecka Junior.
Junior z kolei okopał się chyba wszystkimi poduszkami będącymi na stanie gospodarstwa domowego i rozpracowywał teorię zawartą w “Księdze magii”, którą notabene dostał z takiej samej okazji Senior.
Na kanapie przed telewizorem małżonek osobisty brzęczał odchudzającym pasem wibrującym, który notabene sprezentował na urodziny mnie.
A ja natomiast nie chcąc burzyć tej rodzinnej sielanki zrobiłam sobie kawę i zasiadłszy wygodnie w fotelu oddałam się lekturze “Kursu photoshopa”, którego notabene ofiarowałam w prezencie imieninowym Małżonkowi Osobistemu.
I nagle padł strzał, a właściwie strzałów trzy.
– Zjadłbym coś, tylko nie wiem co….. – zwerbalizował myśl Junior, a ja profilaktycznie bardziej wnikliwie zajęłam się lekturą
– Ja też, powiem szczerze, zjadłbym coś konkretnego – Małżonek dodał swój bas do rodzinnego chóru, a ja nagle odkryłam, że obróbka zdjęć cyfrowych może być moim powołaniem.
– A za mną od paru dni chodzą gołąbki – dodał szczerze, aż do bólu Senior
– O!!! Gołąbki! To jest to, co tygryski lubią najbardziej! – podsumował Osobisty.
– No chyba się nie słyszycie! – oderwałam się chcąc nie chcąc od świata fotografii cyfrowej – Trzydzieści pięć stopni na dworze, a wy sobie życzycie gołąbków? Że niby mam teraz ruszyć do kuchni i spędzić w tym upale co najmniej dwie godziny przy garnkach? Wiecie co? Jesteście bez serca!
– O matko, Klaudia, a czymże zasłużyła sobie twoja rodzina na taką krytykę! – Dorota wyrosła jak spod ziemi – przepraszam, że weszłam bez zaproszenia, ale pukałam i nikt mnie nie słyszał.
– Daj spokój. Mają chęć na gołąbki. W taki upał…
– A masz mielonkę, ryż i słodką kapustę?
– Dorota!!!
– Oj cicho. Złościsz się, jakbyś mnie nie znała. Ty oszukujesz w kuchni, a ja gotuję na skróty. Chłopaki, który zaczął, z tymi gołąbkami?
Trzy pary oczu wydały Juniora.
– Ok. Biegnij do sklepu po składniki:
1 kg mielonego mięsa wieprzowego
mała, słodka kapusta
torebka (100 g) ryżu
2 jajka
2 torebki sosu pomidorowego w proszku
3 ząbki czosnku
mąka do obtaczania
Sposób przygotowania:
Kapustę trzeba teraz ugotować w osolonej wodzie z ryżem (oszczędność czasu i energii plus nadajemy posmak ryżu), ostudzić , drobno poszatkować i bardzo dobrze odcisnąć.
Następnie do mielonki dodać ugotowany ryż, jajka, zmiażdżone ząbki czosnku i przygotowaną kapustę. Wyrobić na masę na tyle zwartą, żeby móc uformować kotlety. (jeśli jest za rzadka dodać bułki tartej).
Potem uformowane kotlety obtoczyć w mącę, obsmażyć lekko z obu stron na patelni i wrzucić do garnka z przygotowanym sosem pomidorowym (żeby było więcej sosu, można dodać słoiczek przecieru pomidorowego, dolać wody oraz dodać oregano, czosnek i sól.
– No i widzisz? W niecałą godzinę masz prawie – gołąbki na dwa dni.
– Faktycznie. Kotlety mają smak gołąbków! Dla mnie pomysł rewelacja.
Smacznego!
materiał chroniony prawami autorskimi
