
PRZYWDZIEWAĆ MASKĘ – rozmowa z rzeźbiarzem, Patrykiem Nieczarem
Odsłony: 2286
W 2002 roku stworzył swój pierwszy hełm z maską, stylizowany na tatarskie hełmy z okresu mongolskiej ekspansji na Europę. Był to pierwszy hełm maskowy, jaki powstał w powojennej Polsce w ramach rekonstrukcji historycznej. Jego wystawy masek z metalu są jedynymi takimi w naszym kraju. Te dzieła sztuki są wręcz zachwycające. Do tego stopnia, że zapozowały do nich trzy piękne i znane kobiety: Anna Maria Jopek, Justyna Steczkowska oraz Kayah. Kim jest nasz dzisiejszy gość? Rzeźbiarz, wielki pasjonat historii i historii sztuki, osobowość magazynu “Życie i pasje”, Patryk Nieczar. Zapraszam. Redaktor naczelna, Klaudia Maksa.
M.K.: Dzień dobry. Jest Pan rzeźbiarzem, którego wielką pasją jest…
Patryk Nieczar: … płatnerstwo, które w Polsce niestety najczęściej kojarzy się z wykonywaniem zbroi dla tzw. bractw rycerskich. Mnie natomiast fascynuje płatnerstwo jako dyscyplina rzeźbiarska.
M.K.: Od czego zaczęła się Pańska pasja, Pański zawód? W czym się Pan wyspecjalizował?
Patryk Nieczar: Zaczęło się od zainteresowania historią i archeologią dawnych ludów zamieszkujących Europę: Celtów, Germanów, Słowian. Z początku głównie od strony mitologii i wierzeń, później coraz bardziej wkręcałem się w różne dziedziny kultury materialnej, zawężając jednocześnie ramy chronologiczne do okresu wczesnego i dojrzałego średniowiecza. To były ramy czasowe, na których skupiały się moje zainteresowania. Ostatecznie moim konikiem stało się uzbrojenie ochronne występujące w tym przedziale czasu na terenach europejskich, w szczególności hełmy.
Zacząłem eksperymentować, samodzielnie tworząc pierwsze „kaski”. Rzecz jasna nie od razu Rzym zbudowano i te pierwsze produkcje nie należały do arcydzieł. Wszystkiego uczyłem się sam i sporo musiałem popsuć, zanim nabrałem wprawy we władaniu młotkiem. Przełom nastąpił w 2002 roku, gdy stworzyłem swój pierwszy hełm z maską, stylizowany na tatarskie hełmy z okresu mongolskiej ekspansji na Europę. To był też pierwszy hełm maskowy, jaki powstał w powojennej Polsce w ramach rekonstrukcji historycznej.
M.K.: A dlaczego akurat maski tatarskie?
Patryk Nieczar: Po prostu zwariowałem na ich punkcie, jak i na punkcie historii i kultury materialnej ludów stepowych okresu średniowiecza: Pieczyngów, Połowców i Czarnych Kłobuków. Ci ostatni zasłynęli właśnie z pochówków wojowników w hełmach z maskami.
M.K.: Co takiego unikatowego jest w Pańskiej wystawie rzeźb z metalu?
Patryk Nieczar: Cóż, może fakt, iż podobnych wystaw hełmów portretowych odbyło się jak dotąd tylko kilka… I wszystkie były mojego autorstwa.


M.K.: Co to są hełmy portretowe?
Patryk Nieczar: Hełm portretowy to połączenie hełmu i portretu w formie maski. Wynalazek bardzo stary. Najpiękniejsze egzemplarze znamy z okresu Cesarstwa Rzymskiego. Związane były one z kawaleryjskimi zawodami sportowymi „hippika gymnasia”. Były jak rzeźby do noszenia na głowie… Fenomenalne!
M.K.: Dlaczego akurat zdecydował się Pan na hełmy-portrety?
Patryk Nieczar: Zainspirowałem się pomysłem starożytnych, ale wykorzystałem go po swojemu. Moje hełmy nie są replikami oryginalnych zabytków. Są wynikiem moich własnych przemyśleń na temat wykorzystania hełmu jako nośnika portretu.
M.K.: Ciekawe… W takim razie, jakich argumentów Pan użył, aby przekonać trzy polskie divy estrady do pozowania Panu, do wykonania ich masek: Annę Marię Jopek, Justynę Steczkowską i Kayah?

Patryk Nieczar: Szczerze mówiąc, nie wiem. Proszę je o to zapytać. Jestem wdzięczny wszystkim trzem paniom za to, że zgodziły się użyczyć twarzy do moich artystycznych eksperymentów.




M.K.: A kogo przedstawiają pozostałe maski?
Patryk Nieczar: Cykl „Galea Dominika” to stylizowane portrety mojej małżonki, pierwszej i najważniejszej modelki.
M.K.: Wszystkie prezentowane hełmy można zaliczyć do „wearable art”. Co to takiego?
Patryk Nieczar: „Wearable art” to dyscyplina sztuki użytkowej, choć niekoniecznie praktycznej. W dosłownym tłumaczeniu: sztuki możliwej do noszenia. Hełm jako forma użytkowa mieści się w tym nurcie. Wszystkie moje hełmy przystosowane są do założenia na głowę…, jeśli tylko ich rozmiar jest odpowiedni.

M.K.: Maski gotowe, ale jak one powstały? To nie takie proste, by zamienić metal w ludzką twarz…
Patryk Nieczar: To magia „raisingu” – sztuki przestrzennego repusu, pozwalającej tworzyć puste trójwymiarowe formy z płaskiej blachy, bez konieczności cięć i łączeń. To jedna z najstarszych technik metaloplastycznych. Jednym z najbardziej znanych przykładów jej zastosowania jest złota maska Tutanchamona.

M.K.: I co dalej z maskami? Co można z nimi zrobić po wystawie? Udać się w nich na bal maskowy?
Patryk Nieczar: Jeśli ktoś kiedyś zdecyduje się nabyć u mnie jeden z moich hełmów, z pewnością nie będę dociekał, do jakich celów posłuży mu po zakupie… Koneserzy sztuki bywają ekscentryczni.
M.K.: Niecodzienna wystawa, nietypowe eksponaty… Skąd czerpie Pan inspirację?
Patryk Nieczar: Najwięcej podpowiada mi historia sztuki i archeologia – to niemal niewyczerpalne źródło inspiracji. Jestem zwolennikiem tezy, że wszystko w sztuce zostało już wymyślone, a pewne zjawiska powtarzają się co jakiś czas. Wystarczy tylko dobrze poszukać, a podpowiedzi same się znajdą. Rolą artysty jest jedynie na nowo odkrywać i przetwarzać.
M.K.: Dziękuję za wywiad. Życzę dalszych twórczych pomysłów.
Patryk Nieczar: To ja dziękuję. Pomysłów mi nie brakuje, gorzej bywa z czasem na ich realizację.
opracowała Marta Korycka
zdjęcia: prywatne archiwum Patryka Nieczara
materiał chroniony prawami autorskimi