
Odsłony: 2328

“Cecylia przyszła do mnie z radia nadającego słuchowisko dla dzieci. Radio było olbrzymie, miało ciemną, błyszczącą lakierem skrzynię i zielone, migotliwe oczko, mrugające tajemniczo i szmaragdowo, kiedy się przesuwało strzałkę na skali. To oczko hipnotyzowało i przenosiło mnie w inne światy. To było z sześćdziesiąt lat temu! Bohaterką słuchowiska była królowa Cecylia Renata. To imię mnie urzekło; żadna Janka, Jadzia, Tereska, Wandzia, tylko – Cecylia Renata. Dostojnie, pięknie, tajemniczo… Oczywiście pojęcia nie miałam, kim była, ale ją zapamiętałam. I wróciła do mnie. Ja wierzę w metafizykę!” W imieniu Marty Koryckiej, zapraszam na rozmowę z autorką naszej patronackiej powieści – Janiną Lesiak, redaktor naczelna, Klaudia Maksa
Marta Korycka: Kim jest Janina Lesiak?
Janina Lesiak: Chciałabym powiedzieć: sobą. Ale to nie takie proste… W każdym razie, kiedy bywam sobą, jestem spokojna i zadowolona. To znaczy – rzadziej niżbym chciała. Przez bycie sobą rozumiem: nie bać się mówić, co się myśli, robić to, na co się ma ochotę i zachować równowagę między emocjami i rozumem. I mówić prawdę, bo w moim wieku tylko to się opłaca.
M.K.: Skąd zainteresowanie historią?
Janina Lesiak: Z ciekawości. Ale mnie bardziej niż historia państw i cywilizacji obchodzi szczegół, drobiazg, plotka… Tak więc żaden ze mnie historyk. Nie ośmieliłabym się tak pomyśleć o sobie.
M.K.: Jak to się stało, że królowa Cecylia zwróciła Pani uwagę?
Janina Lesiak: Już o tym opowiadam: Cecylia przyszła do mnie z radia nadającego słuchowisko dla dzieci. Radio było olbrzymie, miało ciemną, błyszczącą lakierem skrzynię i zielone, migotliwe oczko, mrugające tajemniczo i szmaragdowo, kiedy się przesuwało strzałkę na skali. To oczko hipnotyzowało i przenosiło mnie w inne światy. To było z sześćdziesiąt lat temu! Bohaterką słuchowiska była królowa Cecylia Renata. To imię mnie urzekło; żadna Janka, Jadzia, Tereska, Wandzia, tylko – Cecylia Renata. Dostojnie, pięknie, tajemniczo… Oczywiście pojęcia nie miałam, kim była, ale ją zapamiętałam. I wróciła do mnie. Ja wierzę w metafizykę!
M.K.: W jednym z wpisów na swoim profilu na facebooku napisała Pani tak: „[Cecylia] jest mi tak bliska, że się o nią martwię… Starałam się kochana, ale czy wyszło? Czas pokaże”. Kiedy królowa Cecylia stała się Pani przyjaciółką?
Janina Lesiak: Powiem tak: Cecylia jest mi bardzo bliska, jak wszystkie nieśmiałe, dobre, zagubione i niedocenione kobiety. Dookoła tyle hałasu, agresji, żądań, pretensji… Wygrywają kobiety silne, zdecydowane i pewne siebie. W historii też takie były i do dzisiaj budzą podziw… One nie potrzebują niczyjej pomocy, żeby zaistnieć. Same sobie poradzą! Ale mnie obchodzą te w cieniu, lękliwe i delikatne. W ich towarzystwie czuję się pewniej. To widocznie taka moja psychiczna skaza.
M.K.: Cecylia jawi się w powieści bardziej jako matka niż królowa…
Janina Lesiak: Moja opowieść o Cecylii nazywa się „wspomnienie”. Nie – biografia, życiorys, dzieje i tak dalej. Jak się wspomina, to po swojemu, czyli wybiera to, co dla nas ważne. Dla mnie ona jest delikatną, dobrą, nieszczęśliwa kobietą. Bardzo samotną na dodatek. Taka do mnie przyszła…
M.K.: Wizerunek króla Władysława IV budzi odrazę – jego wygląd, choroby, zachowanie przyćmiewają jego nieliczne zalety.
Janina Lesiak: No, nie do końca… Jest bardzo inteligentny, ma otwarty umysł i artystyczne zainteresowania. Cecylia to widzi, ale cóż… on jej nie kocha, nawet nie lubi, więc i ona patrzy na niego surowiej. Może z niekochanymi kobietami tak jest, że w końcu są zmęczone tym, że pomimo tylu starań i ofiar nie umieją mężczyzny zachęcić do czulszego spojrzenia, więc rezygnują. A ten mężczyzna staje się nagle obcy i niemiły? Z Cecylią trochę tak było…
M.K.: W swej książce nie oszczędza Pani nikogo. Odziera Pani króla z królewskości, królowa jawi się jako zwykła kobieta, która ma tylko ładniejsze stroje i dwórki wokół siebie… To zupełnie inny obraz monarchów niż ten, jaki poznajemy na lekcjach historii.
Janina Lesiak: Nie odważyłabym się na lekcję historii. Za mało wiem, to byłoby szalenie nieodpowiedzialne!
M.K.: Pani książka otwiera oczy na prawdę o małżeństwach królewskich, w których tak naprawdę chodzi o kontynuację rodu – królowa to inkubator, król buhaj. Trochę to przerażające…
Janina Lesiak: Czemu? Nie znam się na współczesnych dynastiach i rodach królewskich, ale czy aż tak wiele się zmieniło? Tylko w bajkach król i królowa żyli długo i szczęśliwie!
M.K.: W powieści prawda historyczna miesza się z fikcją literacką. Duchy królowych odwiedzają Cecylię na łożu śmierci. Dlaczego wprowadziła Pani wątek fantastyczny? Czy nie lepiej by było skupić się na faktach historycznych?
Janina Lesiak: Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. To po prostu musiało być tak napisane. Właściwie nie miałam nad tym kontroli. Pisało się i już! A jeśli chodzi o fakty, to takie tam też są. Tylko wspominane przez odchodzącą kobietę, więc trochę jakby za mgłą. Każdy, kto choć raz w życiu miał bardzo wysoką gorączkę wie, że świat wtedy jest jakby za firanką… Ale może się mylę?
M.K.: Czytając Pani powieść, czułam ją wszystkimi zmysłami! Szczególnie mój czuły węch się uaktywnił, potem wzrok i dotyk, bo tak sugestywnie opisała Pani ostatnie 3 dni życia królowej. Powiem wprost – śmierdziało!
Janina Lesiak: Jestem Pani wdzięczna za ten czuły węch. Tak miało być. Choroba, poród, gorączka, martwe dziecko w brzuchu – to nie może pachnieć. Mnie się wydaje, że najważniejsze chwile w życiu człowieka: narodziny, miłość, śmierć wcale nie są pachnące. Pewnie dlatego wymyślono perfumy!
M.K.: Opisy strojów królowej są bardzo szczegółowe i… niebywałe dla nas, kobiet XXI wieku. Dziane pończochy z jedwabiu i koziej sierści, trzewiki z delikatnej, siekanej skórki… Skąd czerpała Pani wiedzę o strojach królewskich z I połowy XVII wieku?
Janina Lesiak: Nadal sporo czytam. I sporo wymyślam, ale zawsze z zachowaniem historycznego prawdopodobieństwa. Tylko psy Cecylii Renaty są całkowicie „moje”.
M.K.: Przejrzałam recenzje dostępne w internecie. Czytelnicy bardzo ciepło przyjęli Pani powieść. A co Pani poczuła, gdy wzięła do ręki swe dzieło?
Janina Lesiak: Zdumienie. Naprawdę, przede wszystkim – zdumienie. I radość oczywiście. No, dumę też, nie ma co udawać, że jej nie było, ale zdumienie przeważało. Czuję je do dzisiaj!
M.K.: A jakie dalsze plany pisarskie i wydawnicze?
Janina Lesiak: Pod koniec sierpnia ukaże się Miłosna kareta Anny J. Teraz próbuję się zaprzyjaźnić z następną bohaterką, ale to dopiero takie wzajemne oglądanie się. Zobaczymy, co mi zechce opowiedzieć o sobie. Jest bardzo interesującą i ważną kobietą… Na razie nie wszystko o niej wiem.
M.K.: Czego życzyć Janinie Lesiak pisarce?
Janina Lesiak: Zdrowia i czasu… I żebym przez nieuwagę albo powierzchowność, albo pychę nie skrzywdziła moich bohaterek, bo one nie mogą się bronić. Cała reszta i tak będzie taka, jaka ma być! I jeszcze jedno; może raczej „autorce”… Dla mnie pisarka, to ktoś naprawdę znaczący w literaturze. Nie każdy, kto pisze jest pisarzem! Trzeba znać swoje miejsce.
M.K.: Oby te życzenia się spełniły! Dziękuję za lekcję historii inną niż wszystkie.
Janina Lesiak: Ja również dziękuję.
opracowała Marta Korycka

Wspaniały wywiad. Przeczytałam go z uwagą. No i zobaczyłam okładkę zapowiadanej książki!
A ‘Wspomnienie o Cecylii’ uważam za jedną z najlepszych książek roku. Chciałabym ją polecić znajomym zza granicy i czekam na tłumaczenie.