“NIKT MNIE NIE LUBI, BO JESTEM GRUBY!”, czyli jak pomóc dziecku cierpiącemu na otyłość

Odsłony: 2672

window-163812_1280Otyłość u dzieci bardzo wpływa na jakość ich życia. Borykają się one nie tylko z ograniczeniami wynikającymi z wagi czy wymiarów swojego ciała. Ich wygląd burzy ich poczucie własnej wartości, co wyzwala negatywną samoocenę, która prowadzi do poważnych zaburzeń w relacjach społecznych.
Dlatego walka z otyłością u dzieci to nie tylko ograniczenia w diecie. To długi okres batalii na wielu płaszczyznach, w którą musi być zaangażowana cała rodzina.


Otyłość u dziecka nie pojawia się nagle czy z tygodnia na tydzień. Jest wynikiem wielu błędów żywieniowych i złych nawyków, które trwały nawet od początku życia dziecka. Dlatego najpierw trzeba rzetelnie zrobić rachunek sumienia i znaleźć przyczyny tego stanu rzeczy. Pozwoli to prawidłowo określić kierunek zmian jakie powinno się poczynić, żeby dziecku pomóc. Pomogą w tym poniższe pytania.

Czy w waszej rodzinie jest zwyczaj spożywania obfitych, tłustych i słodkich posiłków?
Czy dziecko ma łatwy dostęp do produktów o wysokiej gęstości energetycznej, bogatych w tłuszcze zwierzęce i cukry proste (batoniki, chipsy, fast foody, cukierki, ciastka)?
Czy rozmawiacie w rodzinie na temat zasad prawidłowego żywienia?
Czy jedzenie towarzyszy dziecku podczas odpoczynku, na przykład przy oglądaniu telewizji, czytaniu, graniu na komputerze?
Czy dziecko nagradzane jest słodyczami?

Jeśli znalazł się przynajmniej jeden z powyższych grzechów, można teraz rozpocząć walkę z diabłem.
Ta walka będzie jednak długa i trudna, ze względu na występujące równolegle inne problemy, takie jak bardzo nadwątlona samoocena dziecka oraz mocno zaburzone jego relacje z rówieśnikami.

Kiedy rodzice sobie zdadzą sprawę z rangi problemu, w pierwszym odruchu mają ochotę zamknąć lodówkę na klucz i zmusić dziecko do codziennego wysiłku fizycznego. Jednak taka taktyka jest niewskazana na początku tej walki, bo młody organizm dozna szoku. Jak zatem sobie radzić? Oto kilka wskazówek.

Po pierwsze: zaszczepić w dziecku motywację

Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że motywacja czyni cuda. Jak więc skutecznie przekonać dziecko do tak drastycznych zmian w diecie i sposobie życia? Na pewno nie stwierdzeniem typu: jesteś gruby, jak będziesz mniej jadł i dużo ćwiczył będziesz ładnie wyglądał, będziesz mógł biegać i bawić się jak inne dzieci. Na pozór dziwne, prawda? Jednak należy wiedzieć, że dziecko zdaje sobie z sprawę z tego, jak wygląda oraz jakie ma ograniczenia i codziennie cierpi z tego powodu, że nie może biegać, skakać i bawić się jak inni rówieśnicy, że jest brzydsze od rówieśników. Dlatego kiedy wygłaszamy taką  teorię, dziecko słyszy tylko, że jest grube i kuli się w sobie a reszta to już tylko słowotok płynący gdzieś w tle. To tak, jakby ktoś powiedział dorosłej kobiecie: Masz bardzo grubą pupę i okrągły brzuch (na przykład, oczywiście). Jak będziesz ćwiczyła, będziesz mieć ciało modelki. jest więcej niż pewne, że bardzo wyraźnie dotrze do niej tylko początek wypowiedzi, który da szturchańca jej samoocenie i bynajmniej nie zmobilizuje do regularnych ćwiczeń na siłowni.

Dobrą metodą jest poważna rozmowa, której motywem przewodnim będzie nie wygląd dziecka, ale zdrowie w sensie stricte. Spróbujcie wyłożyć dziecku bez ogródek całą prawdę o zagrożeniach wynikających z otyłości u dzieci. Można posunąć się do przeczytania mu jakiś artykuł na ten temat, który może być pisany nawet językiem dla dorosłych.
Celem tej metody jest wzbudzenie u dziecka lęku o swoje zdrowie – oczywiście bez przesady, demonizować nie wolno. Nie można wzbudzić też w dziecku lęku i go z tym lękiem zostawić.  Zdecydowanie i wyraźnie trzeba wyjaśnić dziecku, że teraz jest najlepszy moment na zmianę stylu życia i diety, póki nie jest za późno. I bardzo ważne – zapewnić, że nie będzie z tym problemem samo, że cała rodzina będzie mu pomagać i wspierać.

Po drugie: ograniczać, ale nie zakazywać

Pierwsze, co trzeba zrobić najpierw, to zmienić nawyki żywieniowe. A zatem:

Wyeliminować jedzenie typu fast-food i siedzenie godzinami przed telewizorem.
Ograniczyć tłuste i słodkie pożywienie. Po prostu go nie kupuj.
Zadbać o systematyczne posiłki, 4-5 dziennie.
Uświadamiać dziecku zasady prawidłowego odżywiania.
Przyrządzać prawidłowo posiłki całej rodzinie – rodzice są ważnym wzorem dla dziecka.
Towarzyszyć dziecku w trakcie posiłku.
Zadbać o to, by dietetyczne posiłki były ładne, kolorowe i smaczne.
Nie kupować słodyczy „na drogę” do szkoły.
Rodzinne wypady do restauracji zastąpić spacerem, wyprawą na basen czy na rower.

Pamiętajmy, że zmieniając nawyki żywieniowe, pozbawiamy dziecko tego, co bardzo lubi. Czekają je zatem wielkie ograniczenia, a więc ogromna praca nad sobą. I w tym momencie należy zwrócić ci uwagę na pewne szczegóły.

Słodycze. Dotychczas spełniały dla dziecka funkcję pocieszacza i kompana, więc bez nich życie pociechy stanie się nawet nie do zniesienia. Tak samo z fast foodami. Dla dziecka to nałóg, tak samo poważny jak dorosłych palenie papierosów. Dlatego proponuję kolejną rozmowę z dzieckiem, aby przedstawić mu problem ograniczenia słodyczy i fast foodów. I żeby mu zupełnie nie ograniczać słodkiego – dla jego dobrego samopoczucia – będą mu kupowane zastępniki, po 20 dkg suszonych owoców codziennie. Z kolei w niedzielę dziecko będzie miało dzień szaleństwa i dostanie batonika, paczkę chipsów, frytki i hamburgera. Cukier zawarty w owocach jest dużo zdrowszy, niż cukier biały. Natomiast lekkie odpuszczenie diety raz w tygodniu, niech będzie dla dziecka nagrodą za jego „pracę”, a po cichu, w białych rękawiczkach w pozostałych posiłkach w tym dni ukradnie się tyle samo kalorii, żeby bilans wyszedł w miarę na zero.

Jeśli natomiast chodzi o warzywa, to najlepiej wybrać się z pociechą do supermarketu i kupić po trochu wszystkich warzyw, jakie są na stoisku warzywnym. Niech dziecko samo wybierze, jakie warzywo lubi i jakie chce jeść codziennie. Zapewniam , że lepiej, jeśli będzie jadło ciągle tylko jedno czy dwa warzywa, ale jadło w ogóle jakieś, niż jeżeli miałoby się staczać wojny nad duszoną marchewką z groszkiem, której nie znosi.

Po trzecie: do sportu jeszcze daleka droga

Kolejnym przykazaniem w walce z otyłością u dzieci jest sport. Ale to teoria. Dziecko waży dużo więcej niż powinno, więc nie jest ani gibkie, ani szybkie. Szybko się męczy i poci. Dlatego warto na początek odpuścić sobie pompki, czy biegi na czas. Pamiętać należy, że chudnie się, kiedy puls osiągnie 130 uderzeń na godzinę przez 15-20 minut. Znajdźcie zatem z dzieckiem jakąś lżejszą dyscyplinę, spokojnie mu wystarczy. Nawet półgodzinny, codzienny spacer energicznym krokiem może czynić cuda.

Po czwarte: wsparcie i terapia

Twoje dziecko może mieć nawet zrujnowaną samoocenę. Toteż trzeba chwalić je możliwie najczęściej. Sprawcie, żeby było za coś odpowiedzialne w domu. Ale nie z obowiązku – typu wynosisz od dzisiaj śmieci. Śmieci, śmieciami, ale znajdźcie w dziecku to, co robi dobrze. Na przykład dogląda kwiaty doniczkowe, czy opiekuje się chomikiem. Fakt bycia ważnym i potrzebnym bardzo dobrze wpływa na samopoczucie.

Rozwijajcie w nim pasje i zainteresowania. Kiedy pociecha będzie zajęta, nie będzie miała głowy do podjadania.
Skorzystajcie z porady psychologa dziecięcego. Nie obawiajcie się krytyki z jego strony. Psychologowie są po to, żeby prostować to, co jest skrzywione, a nie komentować i szydzić! Oni wiedzą, że każdy rodzic popełnia błędy, jeden mniejsze, drugi większe.

Otyłość u dzieci to poważny i złożony problem. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i wykazać się dużą siłą woli, żeby sprostać temu wyzwaniu. Jednak pamiętajcie, że każdy człowiek ma w sobie potencjał i wolę walki, dlatego jestem pewna, że także wam i waszemu dziecku uda się zwyciężyć razem. Powodzenia.

Klaudia Maksa

artykuł chroniony prawami autorskimi

źródło: pixabay.pl/ foto: PublicDomainPictures
źródło: pixabay.pl/ foto: PublicDomainPictures

Ten oraz inne artykuły znajdziesz w magazynie “Brzdąc”

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *