
Odsłony: 2758
“Moja dziesięcioletnia córka od długiego czasu marzy o psie. Oboje z mężem nie jesteśmy zachwyceni tym pomysłem, ponieważ obawiamy się, że po krótkim okresie fascynacji zwierzakiem nasze dziecko zaniecha czynnej opieki nad nim i to na nas spadnie obowiązek wyprowadzania stworzenia. Niestety nie jesteśmy w stanie tego zapewnić, ponieważ pracujemy od rana do późnego popołudnia, a przerzucać ten obowiązek na opiekunkę byłoby nietaktem. Proszę mi pomóc wytłumaczyć to córce tak, aby nie czuła się nieszczęśliwa i rozczarowana”a. “
Jest to fragment jednego z listów jaki przyszedł kiedyś do działu “Ekspert odpowiada”. Pamiętam go bardzo dokładnie, bo jego autorka reprezentowała spore grono rodziców, którzy problem “kupić psa, czy nie kupić” odbierają zasadniczo w aspekcie codziennego obowiązku wychodzenia na spacer i utrudnienia życia podczas urlopu. Oczywiście wymienione problemy są bardzo ważne, jednak paradoksalnie nie najważniejsze.
Kto ma małe dzieci, na pewno przynajmniej raz musiał zmierzyć się z takim problemem wychowawczym, nie tak wcale łatwym do rozwiązania. Zwłaszcza jeśli istnieje, tak jak w tym przypadku, tak zwany konflikt interesów.
Jeśli dziecko jest zdesperowane, nie daje się zbyć racjonalnymi argumentami i z uporem ponawia prośby i błagania, należy podejść do problemu wielopłaszczyznowo: dopiero wtedy można myśleć o jakimś kompromisie. W przeciwnym razie problemu po pierwsze się nie pozbędziemy, a po drugie będzie on wyzwalał coraz to gorsze emocje.
Wyjdźmy od tego, że pies – jako istota żywa i rozumna – w chwili, kiedy pojawia się w domu, staje się niejako członkiem rodziny. Tak jak własne dziecko: trzeba go nakarmić, napoić, wyprowadzić, zaszczepić, leczyć w razie choroby, zapewnić mu odpowiednią dawkę ruchu czy zaprowadzić do psiego fryzjera, jeśli jest to konieczne.
Taki nadmiar obowiązków zazwyczaj przeraża tylko rodziców, bo dzieci nie są tego po prostu świadome. I to właśnie wywołuje ich bunt wobec sprowadzenia psa dla swoich pociech. Dlatego zanim zacznie się z dzieckiem negocjować szczegóły, należy sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie „ z czym nam się kojarzy pies?”
Jeśli psów nie lubimy, to będziemy naszego zwierzaka utożsamiać ze złem koniecznym. Jeśli się psa boimy, będziemy podświadomie się obawiać, że zrobi nam krzywdę. I w końcu, jeśli w tych stworzeniach nie jesteśmy w stanie zobaczyć nic więcej niż żołądek, bałagan oraz zawracanie głowy, szybko stanie się on dla nas jednym wielkim przykrym obowiązkiem.
Pamiętać należy o tym, że dzieci nie tylko nas naśladują, ale także przejmują nasze emocje, także te złe. Dlatego jest prawie pewne, że wywołamy u dzieci reakcje wobec psa podobne do naszych. I trudno będzie egzekwować od nich zapał do wykonywania obowiązków wobec stworzenia, kiedy my sami nie kwapimy się ani do opieki nad nim, ani do spacerów, że o braku wyrozumiałości do pogryzionych skarpetek, czy mebli nie wspomnę.
Kolejną ważną kwestią są względy zdrowotne. Nie chodzi tu tylko o alergię na sierść. Proszę zwrócić uwagę na kondycję zdrowotną dziecka. Psa należy wyprowadzać przynajmniej dwa razy dziennie, nieważne, czy świeci słońce, czy pada deszcz. Zatem jeśli wasze dziecko często choruje, psa będzie musiał wyprowadzać ktoś inny. Należy sobie zadać pytanie, czy jesteście Państwo w stanie temu sprostać.
Mały pies w domu, to także domowe szkody. Pogryzione meble, kapcie, ulubione przedmioty. Czy dziecko Państwa jest w stanie przeżyć taką stratę? I zrozumieć, że psu nie da się niektórych rzeczy wytłumaczyć, bo jest zwierzęciem, a nie człowiekiem.
Bardzo ważnym argumentem przemawiającym za tym, czy nastał odpowiedni moment na przyjęcie psa do rodziny, jest dojrzałość społeczna dziecka. Spacery i opieka nie będą mu sprawiały trudności ani przykrości, jeśli samo potrafi się dobrze zorganizować. Zamiast pytać wprost „Dziecko, a czy ty wiesz, że pies codziennie musi…”, co może dziecko skutecznie zrazić do obowiązków jeszcze zanim one nadejdą, proponuję poobserwować, jak się dziecko potrafi zorganizować samo. Czyli: czy odrabia wszystkie lekcje, nie ma problemów z zapominaniem, posiada i wykonuje określone obowiązki domowe, a kiedy o nich zapomina, to sporadycznie.
Można dziecku kupić jakiś ładny, kolorowy kwiatek doniczkowy, ale taki, który wymaga codziennego podlewania i obserwować, jak o niego dba.
Dobrym sposobem „na próbę” jest codzienne wstawanie jakiś czas wcześniej, aby zasymulować nową rzeczywistość z psem. Można posunąć się do wizualizacji i zakupić psią smycz i miskę, do której dwa razy dziennie będzie trzeba wlewać wodę. Nie uprzedzajmy się przy tym od razu, że dziecko nie wdroży się w nowe obowiązki. Zwierzę wyzwala w człowieku uśpione pokłady empatii, wiec jak dziecko raz, czy drugi zapomni, zrzućmy to na karb roztargnienia. Po prostu trzeba wyciągać wnioski z całego “eksperymentu”, a nie z małych potknięć. Zachęcajmy, wspierajmy, mówmy miło nie o psie i nie demonizujmy obowiązków codziennych związanych ze stworzeniem, bo z czasem one wchodzą w krew, jak mycie zębów. Nawet kupmy urocze psie gadżety, jakby ocieplając “wizerunek” psa – parafrazując znany mechanizm medialny. A można naprawdę znaleźć interesujące i rozbudzające wyobraźnię. Tutaj na przykład można z dzieckiem wybrać zabawkę dla przyszłego domownika. Są rozmaite i w różnych cenach a wybór jest bardzo duży. Albo smycz lub obrożę. Też można dłuuuugo wybierać. Można nawet znaleźć na rynku zabawki edukacyjne dla psa.
Należy się także przyjrzeć dziecku w aspekcie psychologicznym. Bo może pies ma być substytutem koleżanki albo rodzeństwa. Stworzenie w takim wypadku jest dobrym „rozwiązaniem”, ale to znak dla Państwa, że trzeba dziecku poświęcić więcej uwagi, więcej rozmowy, żeby nie zamknęło się w sobie i zaczęło żyć własnym życiem.
Przedstawiłam tutaj najważniejsze argumenty przemawiające za albo przeciw przyjęciu do Państwa rodziny psa. Proszę rzetelnie sobie na nie odpowiedzieć. Być może odpowiedzi w większości będą negatywne. Wtedy łatwiej będziecie Państwo mogli wytłumaczyć córce, dlaczego nie możecie wziąć stworzenia do domu. Jednak jeśli odpowiedzi będą pozytywne, może warto zaryzykować. Przecież nie na wyrost mówi się, że pies jest najwierniejszym przyjacielem człowieka. Jest nie tylko obowiązkiem i listą wydatków, ale darem psiej miłości.
Klaudia Maksa, artykuł opublikowany w magazynie “Brzdąc”, nr 2/2014
materiał chroniony prawem autorskim
