DRUGA STRONA MEDALU – “Szepty” Ireny Matuszkiewicz, recenzja

Odsłony: 2513

szeptypopW zalewie książkowych nowości, na które się łakomimy, czasem można trafić na robaczywe jabłko albo wyrób czekoladopodobny, mówiąc przenośnie. Tymczasem na półkach w literackiej spiżarni kryją się pyszne, domowe konfitury i wyśmienite nalewki. Powieść „Szepty” Ireny Matuszkiewicz należy do tej drugiej grupy, przyznam, że smakowała mi wybornie. Wydana po raz pierwszy w 2011 roku, teraz znów pojawiła się na rynku, tym razem w serii „Wszystkie oblicza kobiety” (Prószyński i S-ka), którą można sobie zaprenumerować.

Co dobrego znalazłam w „Szeptach”?

Spokojną, mądrą, momentami smutną, ale w ogólnej wymowie optymistyczną opowieść o relacjach rodzinnych, w tym matki i córki, o przyjaźni, starości, nieuniknionym konflikcie pokoleń, życiowych zakrętach i o tym, że zawsze jest druga strona medalu, każdy ma swój punkt widzenia i własną rację.

Główna bohaterka, Felicja, zwaną Funią zbliża się do swoich osiemdziesiątych urodzin. Mieszka u córki, ale w tym domu czuje się niepotrzebna, odsunięta od domowych prac, odseparowana od omawianych szeptem spraw, zepchnięta na boczny tor życia. W swoim pokoiku zatem stuka w klawiaturę komputera, a wcześniej maszyny do pisania, snując wspomnienia pod jakże wymownym tytułem „Moje bardzo smutne i dramatyczne życie”. Odskocznią są dla niej piątkowe spotkania przy kolacji, nalewce i grze w karty lub kości w gronie koleżanek. Mundzia, Wera, Bronka, Jolka, Krysia, Honorka, Michasia i Funia tworzą grupę „alebabek”, kobiet w wieku 60+, które choć mają różne charaktery, stany cywilne, wykształcenie i zainteresowania, to potrafią się zorganizować na gruncie towarzyskim, wspierać wzajemnie, aktywnie spędzać czas, bez narzekania, bez zrzędzenia. „Alebabki” to wesołe w gruncie rzeczy panie, młode duchem. W jesieni życia los ich nie oszczędza, zsyłając im różne problemy, którym muszą stawić czoła, w tym chorobę bliskich osób. Funia koniecznie chce podjąć przyjaciółki przyjęciem jak za dawnych lat, to rzeczywiście będą pamiętne urodziny…

Autorce udało się zaskoczyć czytelników i to nie raz, nie dwa… Przede wszystkim tym, że trzeba zrewidować swoją opinię na temat głównej bohaterki. Czytając o trudnych relacjach starszej pani z córką Danielą, jej antypatii do zięcia, poczuciu odrzucenia, o jej „bardzo smutnym i dramatycznym życiu”, nie sposób jej nie współczuć, czy nie oburzać się jej chłodnym traktowaniem przez rodzinę. Sympatia dla Funi nie będzie jednak, jak mniemam, wartością stałą. Nakarmieni scenkami ze spotkań „alebabek”, niekiedy bardzo zabawnymi dialogami, otuleni aromatem powieściowych nalewek, dajemy się „uśpić” niespiesznej fabule i łatwo nam pogodzić się z tym, że tak niewiele tu się dzieje. Do czasu. Potem będziemy martwić się wraz z bohaterkami tym, co się stało. Wreszcie – poznamy drugą stronę medalu, a mianowicie – autorka odda głos córce i dowiemy się, jak to wyglądało z jej perspektywy. Zakończenie też nas zaskoczy, pokazując wcale nie wyidealizowaną sytuację.

Jedno i to samo wydarzenie może być różnie zapamiętane przez dwie osoby, mogą one patrzeć na daną sprawę z zupełnie innego punktu widzenia, inaczej oceniać. Dwie wersje nie oznaczają jednak, że ktoś mija się z prawdą, po prostu – każdy ma swoją rację.

Irena Matuszkiewicz poruszyła w „Szeptach” istotną, a mało obecną w popularnej literaturze współczesnej problematykę. Bohaterami uczyniła osoby w starszym wieku, stawiając je w aspekcie poczucia bycia potrzebnym, aktywnym, zrozumianym. Pokazała jak ważna jest rozmowa, nie chowanie uraz i żalów, a najważniejsze – próba poznania i zrozumienia intencji bliskich osób, dzieci, przyjaciół, unikanie pochopnych wniosków i osądów. Ta powieść skłania do refleksji nad własnym relacjami rodzinnymi, naszym postrzeganiem i pamiętaniem różnych zdarzeń.

„Szepty” to powieść obyczajowa niosąca duży ładunek życiowej mądrości, nie narzucająca morałów, tylko podsuwająca pewne zagadnienia ku refleksji. Znakomita lektura, po którą powinny sięgnąć matki i córki, babcie i wnuczki, a też męskim przedstawicielom rodu szczypta mądrości i wrażliwości nie zaszkodzi.

Z przyjemnością polecam tę oraz inne książki Ireny Matuszkiewicz. Odnoszę wrażenie, że twórczość tej pisarki niesłusznie ginie w natłoku coraz to nowszych nazwisk z półki literatury obyczajowej. Nie zapominajmy o niej.

Agnieszka Grabowska

 

szeptypop

Autor: Irena Matuszkiewicz
Tytuł: Szepty
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Kategoria: Literatura polska
ISBN: 978-83-7648-580-5
Data wydania: 25.01.2011
Liczba stron: 320

AGA
Strona Autora: www.agnestariusz.blogspot.com

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. Po ośmiu godzinach spędzonych zawodowo w zupełnie innej dziedzinie – zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *