
WARZYWA, JAK KOTY, SĄ INDYWIDUALISTAMI – przepis na domowy, pożywny rosół
Odsłony: 384
“Warzywa, jak koty, są indywidualistami” – przeczytał na głos Senior i stuknął się w czoło. “Nie mogłaś wymyślić czegoś głupszego na tytuł? Na przykład: Przytul do siebie jabłko, będzie ci weselej? “
“Senior, każde warzywo ma swój smak, tylko trzeba go umie ..”
“Mamo, weeeeź już skończ gadać ciągle o tym rosole, bo jako żywo znowu będziesz się bawić z tymi warzywkami przez pół dnia, żeby rosół był WYRAZISTY” – tu Senior odpowiednio zaintonował, odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni.
No i nikt mnie nie rozumie. Ale jak przyjdzie do jedzenia, to aż mlaskają. No bo jak tu nie mlaskać, jak smak tego rosołu jest naprawdę tak wyrazisty, że ten, kto rosół lubi, doceni tę zaletę.
Jeszcze niedawno robiłam go w sposób tradycyjny i wychodził różnie. Raz tak, raz tak. czasem mdły, czasem mało tłusty, więc dodawałam ulepszaczy w formie ziarnistokolorowej.
Pewnego dnia w trakcie zwyczajnej rozmowy telefonicznej znajoma wspomniała, że jest w domu chwilowo uziemiona, ponieważ gotuje rosół.
– No, ale to kwestia godziny, może półtorej. Ja nawet robię go często, bo wrzucam wszystko do garnka i zajmuję się czymś innym…… – wypaliłam
– To nie takie proste, jak się gotuje według pięciu przemian.
– Według czego?
– Według pięciu przemian.
I tu nastąpił skrupulatny opis czynności z wyjaśnieniem co po czym dodawać i dlaczego. Następnie Znajoma przykazała mi zasięgnąć informacji u źródła
Zasięgnęłam więc i przysposobiłam na swój użytek, gdyż jestem za leniwa, żeby ogarnąć szczegółową klasyfikację składników według 4 smaków – gorzkiego, ostrego, słonego i słodkiego.
Nie mam cierpliwości. Ale na pewno zgadzam się z filozofią tego stylu gotowania, że smaków nie wolno mieszać, każdy z nich trzeba uwalniać po kolei, kończąc takim smakiem, jaki preferujemy.
W moim przypadku jest to smak słodki, bo lubię rosół o delikatnej, słodkawej nucie.
Jeśli ktoś chciałby spróbować i ugotować gar bulionu, który potem można po odcedzeniu rozlać do litrowych słoików, zakręcić i trzymać w lodówce nawet tydzień, podaję mój przepis na rosól w interpretacji pięciu przemian (wolnej interpretacji ma się rozumieć).
Rosół o lekko słodkawej nucie
Do 6 litrowego garnka wlać wodę, zostawiając 15 cm odstęp od szczytu garnka, wsypać łyżkę tymianku i zagotować. Następnie wrzucić pół główki czosnku (może być nieobrany, w skórce też jest smak 😉 i gotować przez jakieś 5 minut.
Następnie dodać mięso – w wersji “taniość” ja dodaję dorodną porcję rosołową – ok 1.2 kg – i gotować jakieś pół godziny.
Potem wrzucam kolejno po określonym czasie
ok 20 cm pora – 5 minut
pół selera – 5 minut
liść słodkiej kapusty – 2 minut
trzy, cztery pietruszki – zależy, czy duże – 10 min
6-8 marchewek
Oczywiście czas jest na oko. Chodzi o to, że warzywa lekkie, cienkie, małe szybciej puszczają smak, niż duże, twarde. Po prostu proporcje czasowe muszą być rozsądnie zachowane.

Po marchewkach, zmniejszam gaz na tak zwane pyrkolenie i idę zajmować się przez godzinę czym tam trzeba w domu.
Po tym czasie dodaję 3 łyżeczki soli i 1 łyżeczkę pieprzu czarnego i pyrkolę jeszcze pół godziny.
Rosół, wbrew pozorom, że czosnek, mięso do wrzątku itepe, jest klarowny. Nawet można dodać wody, jedyny warunek, to wrzątek.

Ja z warzyw i tego, co oskubię z porcji rosołowej czynię często sałatkę jarzynową, dodając kukurydzę i majonez + co tam mam pod ręką.
Smacznego, Klaudia Maksa