“Czworołapy Przyjaciel, czyli czarne jest piękne :)” – kolejna historia Marcina Pałasza

życie i pasje

Odsłony: 262

1339320886_sznaucer-olbrzymi

Ja wiem, że każdy o swoim zwierzu mówi, że jest absolutnie wyjątkowy. To takie patrzenie przez pryzmat miłości i każdy, kto zwierza ma – o tym wie. Jednak Maron naprawdę był wyjątkowym psem! Tak pojętnego, dobrze ułożonego (z natury, nie wychowaniem!) psa ze świecą można było szukać. Inteligentny też jak mało który. Patrząc na niego, miało się wrażenie że rozumie każde słowo wypowiedziane w jego obecności. Dzieci kochał, ludzi kochał, choć z początku podchodził do obcych z pewną nieufnością. Jakimś cudem wyczuwał jednak, kto należy do rodziny. Po zapachu? Możemy się tego jedynie domyślać…

Marony, to jadalne kasztany. Wiedzieliście o tym? Ja dowiedziałem się o tym dopiero w wieku dwudziestu kilku lat. Nie, nie posadziłem takiego kasztanowca, zaś jeść miałem toto okazję tylko raz w życiu. Było smaczne – do momentu, aż w jednym kasztanie znalazłem wielkiego, zwiniętego, UPIECZONEGO robala. Od tamtej ochoty ochota na marony mi przeszła.

Niemniej, pewnego Marona po prostu pokochałem, i to niedługo potem. Duży był. Czarny taki, ze sterczącymi uszami i krótkim, przyciętym ogonkiem. Był sznaucerem olbrzymim, zwanym też brodaczem monachijskim. Ogon i uszy wtedy jeszcze się szczeniakom przycinało – dzięki Bogu, że nareszcie ten bolesny proceder się zakończył, choć nie mogę ukrywać, że te sterczące uszka dodawały psu uroku.

Choć od wczesnych bardzo lat u rodziców bywałem jedynie wakacyjnym gościem, to zawsze tych wizyt wyczekiwałem. Miłość do nich to jedna sprawa, ale była też druga – czyli miłość do zwierzaków.Moi rodzice zaś to zwierzoluby. Tak się zastanawiam, czy to może aby nie tkwi w genach? 😉

Ja wiem, że każdy o swoim zwierzu mówi, że jest absolutnie wyjątkowy. To takie patrzenie przez pryzmat miłości i każdy, kto zwierza ma – o tym wie. Jednak Maron naprawdę był wyjątkowym psem! Tak pojętnego, dobrze ułożonego (z natury, nie wychowaniem!) psa ze świecą można było szukać. Inteligentny też jak mało który. Patrząc na niego, miało się wrażenie że rozumie każde słowo wypowiedziane w jego obecności. Dzieci kochał, ludzi kochał, choć z początku podchodził do obcych z pewną nieufnością. Jakimś cudem wyczuwał jednak, kto należy do rodziny. Po zapachu? Możemy się tego jedynie domyślać…

Z początku miałem wrażenie, że rodzice zrobili błąd, biorąc tak wielkiego psa do mieszkania w bloku. Jednak nie doceniłem mojej mamy: mieszkali wówczas w Gdyni, na wielkim blokowisku „Karwiny”… ich blok położony był tuż obok lasu. Zaś dla mojej mamy dwu- albo i trzygodzinne spacery z psem, niezależnie od pogody, to normalka. Pies zatem był wybiegany, miłości miał aż nadto od obojga rodziców i brata, zaś moja miłość przyjeżdżała na wakacje i święta.

Do tej pory pamiętam, że Maron uwielbiał świeże bułki. Takie prosto z piekarni. Dziwne to nieco u psa, ale ten pies w ogóle był oryginałem, więc przyjęliśmy to kolejne dziwactwo z pełnym zrozumieniem. Przypuszczalnie dziś bałbym się podać psu sklepową bułkę pełną ulepszaczy, wówczas jednak pieczywo było jeszcze prawdziwym pieczywem i Maron opychał się bułkami, ile chciał. Pewnego razu po powrocie z piekarni Maron – jak zwykle – z uczuciem węszył w pobliżu reklamówki. Dostał bułkę jak zawsze i popędził z nią na swoje posłanie. Niebawem wrócił. No cóż, dostał kolejną (przy jego trybie życia nadwaga mu raczej nie groziła). Nieco zdumiała nas prośba o trzecią bułkę, więc wspaniałomyślnie oddaliśmy mu jedną z puli przeznaczonej „dla ludzi”… Za to chwilę później dobiegł mnie nagły śmiech mojej mamy z przedpokoju, gdzie znajdowało się posłanie Marona: okazało się, że psiak leży na posłaniu, obejmując łapami swoje trzy bułki, wącha je z lubością, po czym patrzy z zadumą w sufit… potem znowu je wącha i znowu unosi wzrok…

– Ciekawe, o co mu chodzi? – spytała w końcu mama, gdy nieco się uspokoiła.

– Prosi Opatrzność, by zesłała mu do tych bułek szynkę – odparłem odruchowo.

Taki był Maron!

Niestety, nie żył długo. Umarł na nowotwór płuc w wieku zaledwie pięciu lat. Boję się myśleć, że miał na to wpływ fakt, że mama i tata palili wówczas niczym dwa parowoziki. Ale…

Potem w domu rodziców pojawił się Mango. Też czarny sznaucer olbrzym. Wyglądał identycznie jak Maron, zaś charakter… niebo a ziemia!Gdy coś jadł – podchodzić nie było wolno. Miał w nosie, czy ktoś należy do rodziny, czy nie. Albo kogoś lubił, albo nie. Nielubianych oszczekiwał. Brata terroryzował do tego stopnia, że dzieciak bał się czasem wychodzić z własnego pokoju. Teraz już wiem, że była to kwestia zbyt „miękkiej” ręki na samym początku wychowywania psa… Rozumiem jednak, że rodzice pewnie nie spodziewali się, że kolejny pies tej samej rasy będzie tak podobny, a zarazem tak odmienny od poprzedniego.

 

Miał jednak równie dziwne podobania kulinarne, co Maron: pewnego dnia, bladym świtem, obudził mnie dziwny odgłos. Uporczywe, głośne CHRUP CHRUPCHRUPCHRUP… Jeszcze niemal śpiąc, wstałem, poszedłem do przedpokoju i ujrzałem sznaucera, z zapałem obgryzającego olbrzymią główkę kapusty. Mgliście pamiętałem, że kupiliśmy ją poprzedniego dnia, że mama miała robić gołąbki…

– „Piesy” nie jedzą kapusty – wymamrotałem, schylając się i odbierając mu kapustę. – Zwariowałeś chyba…

Rano, przy śniadaniu, opowiedziałem o wszystkim mamie.

Długo milczała, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.

– No, co? – spytałem niepewnie znad kawy. – Kapusta przecież potrzebna na obiad?

– I ty mu odebrałeś JEDZENIE…? – spytała ze zgrozą. – Matko Boska!

Wtedy zrozumiałem. I przeszedł mnie zimny dreszcz. Bo to naprawdę mogło się niezbyt dobrze skończyć…

Zresztą, Mango to w ogóle był żarłok. Wyciągał wszystko zewsząd. Kiedyś, po powrocie do domu, zastaliśmy na podłodze przewrócony garnek krupniku (krupniku już oczywiście nie było). I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że przed wyjściem z domu garnek wstawiliśmy do lodówki, zaś Mango miał na pysku kaganiec.

Innym razem poczuł nęcący zapach żurku z białą kiełbasą, który to żurek akurat spożywał tata. Mango najpierw wspiął się przednimi łapami na stół, powąchał… a potem delikatnie chwycił brzeg talerza zębami i zaczął ciągnąć w swoją stronę. Osłupiały ojciec zaczął ciągnąć talerz do siebie. Siłowali się dłuższą chwilę, a cała rodzina padła ze śmiechu 🙂

1339320886_sznaucer-olbrzymi
źródło: www.psy-pies.com

Właśnie wtedy zrozumiałem, że psy – niezależnie od rasy, wyglądu, pochodzenia… mają swoje charaktery. Każdy z nich jest inny. I dlatego trzeba je traktować jak… no dobra, powiem to, choć pewnie gromy się posypią na moją głowę z ust co poniektórych. Należy traktować je jak ludzi! To czujące, wrażliwe, myślące, a niekiedy charakterne i przekorne istoty. I tylko od nas zależy, jak przeżyją swoje psie życie.

Urocze książki Marcina Pałasza wszystkie najtaniej kupisz TUTAJ

Karmy i akcesoria dla psów - porównaj ceny

 

MPalasz1Marcin Pałasz, urodzony w 1971 roku jest autorem książek i słuchowisk dla dzieci. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Członek Polskiej Sekcji IBBY. Nominowany do nagrody w konkursie Książka Roku 2004 Polskiej Sekcji IBBY za książkę „Straszyć nie jest łatwo”. Laureat wyróżnienia w konkursie na literacką nagrodę im. Kornela Makuszyńskiego w roku 2007 za książkę „Wakacje w wielkim mieście”. W 2008 r. otrzymał nominację do nagrody literackiej im. Kornela Makuszyńskiego za książkę „Licencja na zakochanie”. Książka „Wszystko zaczyna się od marzeń” została wyróżniona w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Kornela Makuszyńskiego w 2009 r. Ksiażka „Sposób na Elfa” otrzymała wyrożnienie w konkursie literackim IBBY Ksiażka Roku 2012, natomiast w 2013 otrzymała Nagrodę Literacką im. Kornela Makuszyńskiego.

Dla magazynu Życie i pasje pisze historie pod wspólnym tytułem: “O psach sfornych i niesfornych”

 

1 thought on ““Czworołapy Przyjaciel, czyli czarne jest piękne :)” – kolejna historia Marcina Pałasza

  1. Haha, ale się uśmiałam! Oczami wyobraźni widzę psa pałaszującego główkę kapusty, a zaraz potem walczącego o talerz zupy z człowiekiem. Tylko nie wiem, kto wygrał ów pojedynek o żurek 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *