
Odsłony: 154
Przyznam, że dawno nie czytałam tak ładnej prozy. Ładnej, w sensie: literackiej, sugestywnej, poetyckiej, nawet powiedziałbym – klasycznej. Czasem mam wrażenie, że literatura współczesna jest zbyt potoczna, a przecież otwierając książkę, chcemy chyba nieco innego języka niż słyszymy na co dzień. Nie musi to być jednak szczególnie wyrafinowany dyskurs, można pisać prosto, zrozumiale, a zarazem ładnie, “odświętnie”..
Laureat Paszportu Polityki 2009 – Piotr Paziński (ur. 1973), filozof, redaktor pisma “Midrasz”, autor monografii o “Ulissesie” J. Joyce’a – zadebiutował znakomitą prozą. Chwali go profesor M. Głowiński: “jest to debiut wybitny, ze wszech miar godny uwagi. Proza przejmująca i niezwykle sugestywna (…)”.Krytyk literacki J. Sobolewska podkreśla: “Paziński unika patosu, za to sprawnie operuje ironią i humorem. to powiastka filozoficzna o trwaniu, przemijaniu i rozpadzie, a zarazem literacki obrzęd wskrzeszania pamięci.”
Tyle z okładki. Teraz czas na moje refleksje.
Bohater- młody mężczyzna – przyjeżdża do pensjonatu, gdzie jako dziecko pewnie co roku spędzał kilka miesięcy z babcią. Jak sam mówi, przyjeżdża “do siebie”, “ja jestem stąd”. Dom wczasowy to jego korzenie, miejsce szczęśliwego dzieciństwa. Teraz wszystko wygląda inaczej niż dawniej. Ścieżki w ogrodzie wydają się krótsze, a pokoje mniejsze… Przeszłość ożywa w postaci obrazów i głosów. Bohater wspomina dawnych mieszkańców, klimat tamtych dni… Pamięta smak landrynek, którymi częstował go doktor Kahn, łódki z kory, które robił mu pan Leon i model kosmosu układany z patyków, orzechów, jabłek… Słyszy echa dyskusji na tematy religii, filozofii, polityki, jakie snuli panowie Abram i Leon… Pudełko starych pocztówek i zdjęć, przechowywane prze wiele lat przez panią Tecię, staje się akceleratorem wspomnień, podobnie rozmowy ze staruszkiem Jakubem i całe otoczenie. Powieść, a raczej dłuższe opowiadanie, dotyka w dużej mierze tematyki żydowskiej, ale generalnie porusza problem przemijania, pamięci, zatrzymywania przeszłości w kadrach wspomnień.
Bohater mówi:
“Zdaje mi się, że wszystko, co tutaj robię, to archeologia pamięci zapadłej w mroku, jak te drzewa i jak resztki drewnianych domów.”(s. 73)
“Moja przeszłość tkwi we mnie głęboko, lecz kiedy staram się do niej dotrzeć, natrafiam na wydrążoną pustkę, jakbym urodził się wczoraj, a wszystko, co dawniej się wydarzyło, było tylko gąszczem cienistych obrazów, zetlałych i rozsypanych w drobiny atomów, o których opowiadał pan Leon.” (s. 103)
Podobał mi się język i nastrój tej książki. Może zbyt mglisty i sentymentalny, by miał poprawić jesienny nastrój, ale warto było poznać “Pensjonat”. Gdybym miała pokusić się o porównanie, to wyczułam jakby odrobinę B. Schulza, trochę J. Iwaszkiewicza…
Zapraszam do zagłębienia się w tę “archeologię pamięci”, ciekawe materiały na temat tej książki (wywiady, recenzje, fragmenty) znajdują się na stronie:
http://sites.google.com/site/pensjonat2009/
Polecam, Agnieszka Grabowska
autor: Piotr Paziński
tytuł: Pensjonat
wydawnictwo: Nisza
rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-926276-1-6