Monthly Archives: Wrzesień 2015
Na dzień dobry słów kilka
“Czworołapy Przyjaciel, czyli szczenięce lata Marcina P. :)” – ciąg dalszy odcinka 1
Zadanie założenia psu Wajusiowi specjalnej obróżki przeciw pchłom, przysłanej przez wujka z Niemiec (w Polsce wtedy chyba nie było takich wynalazków) przypadło mi. Nigdy nie zapomnę tego stada skaczących przecinków, w pośpiechu opuszczających wajusiową sierść 🙂 Tak się zaczęła moja miłość do prawdziwych, żywych zwierzaków. Wcześniej bowiem uwielbiałem o nich czytać,względnie goniłem dziadkowe kury lub usiłowałem nakłonić kozę Miecię, by dała się osiodłać (bez skutku). Jednak to właśnie Wajuś był moim pierwszym PRAWDZIWYM zwierzęcym przyjacielem.
“Tal” oraz “Korzeniec”, Zbigniewa Białasa – nowości z wyższej półki
7 października, nakładem wydawnictwa MG, ukażą się dwie książki Zbigniewa Białasa Tal oraz Korzeniec – wersja ilustrowana.
Tego Autora z pewnością wielu czytelnikom już nie trzeba przedstawiać. Jego debiutancka Korzeniec, a następnie zrealizowany na jej podstawie spektakl teatralny, który zagościł nawet w TVP, ugruntowały jego wysoką pozycję na polskiej scenie literackiej.
“Czworołapy Przyjaciel, czyli szczenięce lata Marcina P. :)” – odcinek 1
Wszystko zaczęło się bardzo dawno temu. A konkretnie – w ogrodzie mojego dziadka. Tak się bowiem składa, że niemal od urodzenia wychowywałem się w Kudowie-Zdroju, u babci i dziadka, gdzie ten ostatni prowadził wielkie ogrodnictwo: był i olbrzymi sad, były szklarnie, były tunele foliowe, inspekty… Był staw z rybami, była stajnia z kozą (a czasem nawet dwiema) – no i wśród tego wszystkiego był mały Marcin Pałasz. Oraz pies i kot.
“Endorfiny szaleją, a ja się uśmiecham!” – O swojej pasji opowiada pisarka Magdalena Witkiewicz
Marzę, że kiedyś przebiegnę 10 kilometrów. Nie szybko. Truchtem. Ale przebiegnę. I wtedy zrobię zdjęcie z moim świadectwem z pierwszej klasy liceum, na którym z wychowania fizycznego mam ocenę MIERNĄ. Z pewnością przebiegnę. I wiecie, które uczucie lubię najbardziej? To, gdy trener mówi na koniec, że mam zrobić koci grzbiet, potem ściska moją dłoń i mówi, że było świetnie. A endorfiny szaleją. Endorfiny szaleją, a ja się uśmiecham. I na zewnątrz i sama do siebie. Sport to najlepsze lekarstwo. Na bolący kręgosłup, na przeziębienia i na depresję. Jak tak mówię, to chyba trochę jest to już pasja? A może tylko życie?